Ludzie różnie wyobrażają sobie koniec świata. Zniknięcie słońca. Czysto apokaliptyczne wizje rodem z Pisma Świętego. I wreszcie meteoryt niszczący wszystko co popadnie i obracający w proch planetę. Wersji jest wiele, ale mają jedną wspólną cechę: zawsze jest to katastrofa. I śmierć, zniszczenie, zagłada. Tym właśnie jest Endgame. Końcem wszystkiego, co nam znane. I początkiem czegoś o wiele gorszego.
Do Endgame przystąpiło dwunastu graczy. Przy życiu pozostało dziewięciu, każdy z nich to dobrze wyszkolony, rasowy zabójca, zdolny do wszystkiego, by tylko wygrać. Pierwszy klucz został zdobyty i tym samym rozpoczęło się Zdarzenie Teraz toczy się gra o istnienie ludzi. Zasady uległy zmianie. Niektórzy z Graczy wierzą, że Endgame może zostać zatrzymane. Jeden z ludów posiada sekret, dzięki któremu może nawet pokonać istoty, które stworzyły tę destrukcyjną grę. Stawka jest większa, niż przetrwanie ludu. Gracze zrobią wszystko, aby zdobyć Klucz Niebios, czymkolwiek on jest. Prawda może okazać się zaskakująca. Kto zdobędzie kolejny klucz? Kto wyjdzie z tej zagrywki cało?
Pierwsza część tej serii nie wywarła na mnie dużego wrażenia, ale zakończenie było na tyle intrygujące, że zapragnęłam poznać dalsze losy bohaterów. Nie rozumiem, jak można kończyć książkę w takim momencie! Ale to znana sztuczka wśród autorów, na dodatek bardzo skuteczna. Ciekawa odpowiedzi na pytania sięgnęłam po "Klucz Niebios". I już na wstępie muszę przyznać, że podobała mi się bardziej od "Endgame. Wezwanie".
Bohaterów było wielu i każdy z nich posiadał odmienny charakter. Łączyło ich tylko jedno: udział w Endgame. Ciężko było wybrać swojego faworyta. Ze mną jest już tak, że jak już sobie kogoś wybiorę, to okazuje się że umiera i w kolejnej części muszę wybrać innego (to już po raz drogi mnie spotkało podczas czytania serii). Oczywiście nie wspomnę kto to, ale warta uwagi jest także Sarah Alopay, która grała po to, aby zapomnieć. Udział w poprzednim etapie gry wiele ją kosztował i musiała zmagać się z poczuciem winy. Moją uwagę zwrócił także An Liu, ale w negatywnym sensie. Był trochę przerażającą postacią. Bezwzględny, szalony i upośledzony. A na dodatek ta jego makabryczna metoda powstrzymywania tików...
Bardzo zaciekawił mnie Klucz Niebios, a raczej to, co nim było. Z zainteresowaniem przewracałam kolejne kartki, by dowiedzieć się, kto w końcu go zdobędzie. Został ukazany świat w obliczu zagłady. Powolne zmierzanie do końca, katastrofy i wszechobecna panika były tłem dla najistotniejszych wydarzeń – krwawej walki o przetrwanie.
Nie brakowało akcji. Na każdej stronie można było znaleźć intrygi, krwawe bójki, czy desperackie próby przetrwania. A do tego tajemnicze znaki, teksty, czy liczby, które miały prowadzić do klucza. Ta książka to jedna wielka zagadka, zrozumiała tylko dla nielicznych, którzy podejmą się wyzwania.
Podsumowując, "Klucz Niebios" to dobra kontynuacja serii. Spodobała mi się bardziej, niż pierwszy tom. Jest pełna zagadek i szyfrów, ale nie brakuje w niej też akcji i wylewu krwi. To coś więcej, niż zwykła książka – czytelnik sam może zagrać i spróbować rozwiązać zagadki. A przy tym kibicować swoim faworytom i razem z nimi odkrywać prawdziwe cele Stwórców. Jeśli ktoś szuka czegoś oryginalnego, ta książka jest dobrym rozwiązaniem.