Czytając początek nastawiłam się na tę książkę negatywnie, choć nie powinnam tak robić. Wiem, że wiele książek rozkręca się niekiedy dopiero w połowie, jednak ja już po kilku kartkach byłam zniechęcona. Dopiero później, kiedy skupiłam się bardziej, poczułam, że jest w tej książce coś, co na pewno mnie zainteresuje. Może nie teraz, ale później na pewno. I nie myliłam się.
Chciałabym zauważyć, że ja naprawdę nie lubię czytać książek o tragicznej, niespełnionej miłości, ponieważ przepełnia mnie później niesamowity żal, że historia tej właśnie miłości nie mogła i nie zakończyła się szczęśliwie. Długo, długo po przeczytaniu książki męczy mnie sumienie. Wyobrażam sobie, jakby wyglądało życie bohaterów, gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej, gdyby nie stało się to, co miało miejsce. Naprawdę żałuje, że tak wiele pięknych związków często kończy się tragedią, nie zawsze z powodu osób trzecich. Szkoda, że tak piękne uczucie nie ma szans na rozkwitnięcie. Przez książki z takimi historiami niemalże wpadam w dół. Naprawdę nieprzyjemne uczucie, bo mam wrażenie, jakbym żyła życiem bohaterów. Tak właśnie było przy tej książce. Mimo początkowego niezadowolenia czułam i ze zdwojoną siłą wyobrażałam sobie wszystko, co miało w owej książce miejsce.
"Skąd mogłam wiedzieć, gdy po raz pierwszy wprowadziłam cię w siebie, że twoje ciało jest jak welon i że chciałabym, aby opadł, bo pod spodem poczuję czysty żywioł, który obejmuje mnie w zamian?"
Minusem tej książki jest to, że tak wiele ważnych faktów odkrywamy dopiero na samym końcu, ale to właśnie jest ta negatywna strona. Przez takie zawirowania czytelnik może się pogubić i wiele rzeczy nie zrozumieć. Ja właśnie miałam taki moment, w którym nie wiedziałam, na czym stoję i długo później dopiero poznałam prawdę. Są książki, w których odkrywanie prawdy na samym końcu jest rzeczą pozytywną, wzmaga napięcie i oczekiwanie, ale ta lektura jest niestety wyjątkiem. Mimo wszystko dobrze, że jednak można się w tym wszystkim odnaleźć. Co prawda pod koniec, ale jednak.
Zauważyłam, że autorka ma naprawdę przyjemny styl, którym się w tej książce posługiwała. W pewnych momentach były zawirowania, ale jednak niedługo po rozpoczęciu czytania stałam się jednością z tą książką, z historią. Z historią, która jest naprawdę niesamowita i bardzo wzruszająca. Mnie osobiście nie raz podczas czytania poleciały z oczu łzy. Miłość, która jest opisana w tej książce, jest miłością cudowną, wzruszającą i taką, o której marzy niejedna kobieta czy mężczyzna. Miłość bezgraniczna. Niestety często dzieje się tak, że taka miłość rozwiewa się najszybciej.
"- Istnieje różnica między kompromisem a kompromisowością. Pierwsze dopuszcza negocjacje. Drugie podważa naszą tożsamość."
W książce tej poznajemy nie tylko historię głównej bohaterki, ale również historię Amy i Scotta, która ma swoje wzloty i upadki. Dowiadujemy się, że prawdziwa miłość zniesie wszystko i jeżeli tylko chcemy, żeby związek przetrwał, obie strony muszą dać z siebie wszystko, aby tak się stało.
Nie jest to książka dla osób, które szukają rozrywki czy śmiechu. Jest to książka p r a w d z i w a, opisująca prawie że dramatyczną, rozpaczliwą historię. Niemniej jeżeli ktoś szuka czegoś naprawdę dobrego, to zachęcam. Szału jednak proszę się nie spodziewać, bo aż tak cudowna ta książka nie jest.