"Nawet największych szczęśliwców czeka w życiu przynajmniej jedno morderstwo: nas samych".
Nasze życie zawsze nieodłącznie wiąże się z życiem innych, także tych, których już dawno nie ma. Czas to bowiem pojęcie bardzo względne, które czasami potrafi doprowadzić do tego, że ludzkie losy zataczają swoiste koło. Czasami też wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy jedynie aktorami w teatrze życia, którzy odegrawszy swoje role, schodzą ze sceny ustępując innym. A cały spektakl trwa i trwa...
Yann Martel to kanadyjski pisarz i podróżnik, który ukończył studia filozoficzne na Trent University w Peterborough. Autor już będąc młodym człowiekiem podróżował po świecie, gdzie wykonywał różne zajęcia. Swoją karierę pisarską rozpoczął przed trzydziestką i do dzisiaj utrzymuje się właśnie z pisania. Ćwiczy jogę, jest także wolontariuszem w hospicjach. Mieszka w Montrealu.
W 1904 r. młody chłopak o imieniu Tomás mieszkający w Lizbonie wyrusza automobilem wujka na poszukiwanie skarbu, który może zmienić dzieje świata. Trzydzieści lat po tych wydarzeniach, portugalskiego patologa Eusebia wielbiącego kryminały Agaty Christie, spotyka dość dziwna noc pełna wrażeń, mająca związek z losami Tomása. Mija kolejne pięćdziesiąt lat, kanadyjski senator Peter przybywa na północ Portugalii w towarzystwie szympansa, zamieszkując dom zmarłego patologa. Historie trzech mężczyzn, nieodłącznie ze sobą powiązane pomimo upływającego czasu.
"Wysokie góry Portugalii" to książka składająca się z trzech nowel, które łączy wszystko, a dzieli jedynie data w kalendarzu. Każdy z trzech mężczyzn przeżywa w swoim życiu zderzenie z tym, co nieuniknione i każdego z nich doświadczenie to nastawia na zupełnie inne tory dalszej egzystencji. Ich życia bowiem nagle ulegają zatrzymaniu niczym pociąg i po przestawieniu zwrotnicy, podążają w zupełnie innym kierunku. Zarówno Tomás, Eusebio i Peter oddzielają grubą kreską przeszłość, budując swoją teraźniejszość na czymś nowym – jeden na poszukiwaniach skarbu, drugi popadając w lekkie szaleństwo, a trzeci zwyczajnie wyjeżdżając na inną półkulę z szympansem u boku. I nieważne w tym przypadku jest to, że każdy z tych mężczyzn żył w zupełnie innych czasach – jak bowiem udowadnia w tej książce Yann Martel, pewne wydarzenia, jakie nas dotykają wpływają na człowieka w takiej samej wielkości, niezależnie od tego kim jesteśmy i gdzie mieszkamy. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że dzieło to jest w pewnej swojej części wymownym traktatem o życiu człowieka, o pewnych stałych, które nie zmieniają się wraz z upływem czasu.
Wydawałoby się, że książka ukazująca historię poszczególnych jednostek, a jednocześnie nas jako całości, będzie od początku do końca poważna, smutna, dotykająca sfery sacrum. I tutaj właśnie Yann Martel zaskakuje wszystkich czytelników, gdyż jego nowele przepełnione są specyficznym humorem, który wielokrotnie wywoływał na mojej twarzy uśmiech. W szczególności, widoczne jest to mocno w zabawnej podróży Tomása automobilem, który nie miał pojęcia o kierowaniu takim mechanicznym pojazdem. Do tej pory, gdy przypomnę sobie jego przygody i to, w jakim stanie dojechał do celu podróży, chce mi się śmiać. Nie oznacza to jednak, że książkę tę można czytać bez zbytniego skupienia, gdyż jest właściwie na odwrót – najlepiej czytać ją w ciszy i chłonąć przesłanie, jakie autor ukrywa pomiędzy wierszami swojej prozy.
Tytuł dzieła kanadyjskiego pisarza odnoszący się wprost do miejsca, w którym wszystko się zaczęło i wszystko skończyło, posiada także swoje symboliczne znaczenie, które każdy z czytelników musi zinterpretować na swój własny sposób. Yann Martel tym samym podkreślił indywidualność każdego z nas oraz to, że summa summarum wszyscy jesteśmy całością. A jedno, wbrew pozorom, nie wyklucza drugiego.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/