Pamiętam, że gdy do moich rąk wpadła powieść Karoliny Winiarskiej, nie mogłam doczekać się, aż po nią sięgnę. Liczne obowiązki jednak skutecznie odciągały moją uwagę od tej książki. Teraz gdy już jestem po jej skończeniu, stwierdzam, że po prostu na tę historię musiał przyjść czas. No i właśnie nadszedł, a ja dzisiaj już mogę opowiedzieć Wam coś więcej na temat tej pozycji. Czy mnie zachwyciła? Przeczytacie o tym poniżej.
Felicja i Łucja są siostrami, ale tak naprawdę dzieli je wszystko. Sposób życia, podejście do ważnych spraw... Ponadto jedna z nich straciła swoją wielką miłość, a druga przeżywa kryzys małżeństwa. Kiedy jednak po namowach pewnej starszej pani wybierają się w podróż w rodzinne strony, ich relacja będzie musiała przejść ciężką drogę. Na dodatek za rogiem czyha przeszłość, która bardzo nie chce zostać zapomniana. Czy siostry zdobędą w sobie siłę i odbudują siostrzaną więź?
Pozwólcie, że na samym początku zacznę od plusów tej powieści, a ma ona ich naprawdę sporo. Przede wszystkim bardzo przypadła mi do gustu kreacja głównych bohaterek. Zarówno Felicja, jak i Łucja zostały stworzone w dopracowany sposób, nie wyidealizowany, ale też nieprzesadzony. Obie mają pewne doświadczenia, które wpłynęły na nie w dorosłym życiu i obie starają się jakoś poskładać swoje życia w jedną, zgrabną całość. Bardziej zżyłam się z Felicją, której wybuchowy charakter zdecydowanie jest mi bliższy, ale Łucji też nie skreślam i momentami również odczuwałam w stosunku do niej sympatię.
Kolejnym plusem książki jest styl pisania autorki. Uważam, że Karolina Winiarska ma bardzo lekkie i przyjemne pióro, dzięki któremu lektura tej pozycji była dla mnie po prostu relaksująca, nawet biorąc pod uwagę trudne wątki, jakie są tutaj poruszane. A skoro o nich wspomniałam, to muszę pochwalić również autorkę za to, jak świetnie oddała emocje swoich bohaterów. Wątek kryzysu małżeńskiego, który można spokojnie zażegnać przy pomocy rozmowy, ale tylko jeśli dwie osoby słuchają się wzajemnie, był dla mnie bardzo poruszający. Bardzo barwnie zostały tu oddane emocje i odczucia bohaterów oraz ich późniejsze rozterki związane z tym aspektem.
Ogromną zaletą tej powieści jest też przedstawienie siostrzanej relacji, która nie jest łatwa i przyjemna, a ostra i dość chłodna. Ten wątek również mnie poruszył, ponieważ sama mam starsze siostry i nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy żadna z nas nie potrafiłaby ze sobą rozmawiać i gdybyśmy ciągle się ze sobą sprzeczały. Cieszę się, że Karolina Winiarska wspomniała o takiej relacji w swojej powieści i pokazała, że nawet jeśli u nas trzaskają pioruny, to zaraz i tak wyjdzie słońce - a wszystkie problemy da się rozwiązać.
Przejdę teraz do minusów, które udało mi się wychwycić. Pierwszym z nich jest brak podziału treści na rozdziały. Ja tego nie cierpię i męczy mnie taka forma książki - nawet jeśli jest ona najprzyjemniejszą lekturą na świecie. Tutaj to niestety wystąpiło i niestety, chwilami odczuwałam takie znużenie faktem, że cała historia zapisana jest jednym ciągiem. Drugi minus bezpośrednio łączy się z tym, ponieważ w pewnym momencie autorka wplata do treści retrospekcję i wydarzenia z czasów wojny. Brak konkretnego oznaczania poskutkował tym, że nie wiedziałam, co się stało. Skąd się wziął ten fragment? Dlaczego akurat teraz? Może i jest to marudzenie, lecz jestem tu po to, by po prostu opisywać swoje wrażenia - a ten aspekt też się do tego zalicza.
Podsumowując całą recenzję, mogę śmiało napisać, że W twoją stronę to powieść naprawdę dobra. Zdarzyły się tutaj pewne wpadki, ale i tak uważam tę książkę za bardzo dobrą i przyjemną lekturę, która idealnie sprawdzi się na letni, długi wieczór lub po prostu jako lektura, która oderwie myśli czytelnika od codzienności. Jeśli literatura obyczajowa Wam nieobca - śmiało sięgajcie po ten tytuł.