"Jak się czujesz, kiedy wiesz, że coś tracisz? Uciekasz od tego biegiem czy stąpasz powoli?"
Jakiś czas temu był wielgachny BUM na tę książkę. Czy rzeczywiście jest warta uwagi i tak cudowna jak pisała większość na blogosferze?
Ally - prawie studentka po przejściach przeprowadza się do Lyonu, aby zacząć tam nowe życie. Bradin - wokalista superpopularnego zespołu, szukający swojego miejsca. Przez opóźnienie jednego samolotu ich drogi się krzyżują i spędzają całą noc rozmawiając na pustym lotnisku. Jak pewnie się domyślacie, rodzi się między nimi uczucie, które namiesza w życiu obojga. Jak rozwiązać taką sytuację bez wyjścia?
Przez pierwsze kilka rozdziałów byłam pewna, że jest to typowa powieść o miłości dla nastolatek. I owszem, jest dla nastolatek, główny wątek to rzeczywiście uczucie pomiędzy Ally i Bradinem, ale zdecydowanie nie jest to książka typowa.
Zrobiłam mały research i dowiedziałam się, że Ostatnia Spowiedź była najpierw publikowana w odcinkach na blogu pod nazwą Letzte Beichte i do tego było to fan fiction o Tokio Hotel... Ale na szczęście dowiedziałam się o tym już po przeczytaniu i bardzo się z tego powodu cieszę - miałam okazję wyobrazić sobie postacie tak jak JA je widziałam, a nie patrzeć na twarze członków tego zespołu (które swoją drogą zupełnie nie pasują mi do tych postaci...). Ale to taka mała dygresja ;)
Nina Reichter stworzyła na prawdę interesujące postacie - co w zasadzie nie zdarza się często w tego typu książkach. Główni bohaterowie są dokładnie przemyślani i każdemu została stworzona jakaś przeszłość. No i muszę wspomnieć koniecznie, że Ally nie jest irytująca i udało mi się bez problemu z nią wytrzymać przez całą książkę! Pokłony dla autorki. Bradin i Tom są braćmi, ale bardzo się różnią i to mi się podoba. W ogóle uwielbiam postać Toma, to jak beznadziejnie idzie mu radzenie sobie ze sławą i jak wewnętrznie pęka.
"Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź."
Ostatnia Spowiedź jest napisana naprawdę niezłym językiem, mocno młodzieżowym, ale te wszystkie potoczne zwroty i przekleństwa są o dziwo użyte tak umiejętnie, że nie rażą. No i mamy czasami trochę głębi w postaci rozmyślań nad sprawami z pozoru dość błahymi, ale tak naprawdę ważnymi dla każdego młodego człowieka.
Poza wątkiem miłosnym mamy tu pokazaną codzienność ludzi, którzy stali się sławni i uwielbiani. Autorka opisała, że takie życie wcale nie jest usłane różami i jak to naprawdę wygląda z perspektywy "poszkodowanych". Co prawda sądzę, że wiedzą na co się pisali, ale... no i tak taka rzeczywistość nie jest zbyt przyjemna.
No i mamy wątek rodziny Ally oraz przymuszonego związku z Chrisem. Masakra, po prostu masakra. Nie wiem jak można związywać własną córkę z dziesięć lat starszym facetem tylko i wyłącznie dla kasy i ustatkowania się. Jest to dla mnie niewyobrażalne, ale niestety tak się dzieje. Kurde, nie chciałabym mieć takiej matki...
Generalnie wszystko ładnie, pięknie... ale nadszedł czas na zakończenie. No i co? Masakra. Nie spodziewałam się czegoś takiego i taki obrót sprawy wydaje mi się mega groteskowy i mało realny. Nie będę wam spojlerować, ale osoby, które czytały pewnie doskonale wiedzą o co chodzi. I w takim razie co będzie w następnym tomie, jak autorka zaserwowała nam taki koniec??? Nie mam bladego pojęcia, ale i tak na pewno sięgnę po drugi tom ;)
Podsumowując Ostatnia Spowiedź to książka naprawdę wciągająca i dająca do myślenia na niektóre tematy. Momentami potrafi być trochę dziwna i nieprzemyślana, ale rekompensuje to fajny styl i ciekawi bohaterowie. Sama historia nie powala na kolana, ale miło się ją czyta, więc czemu nie?
Przeczytajcie. Sądzę, że warto, bo jednak ta książka ma coś w sobie...
"A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć."