Proza Lovecraft inspiruje wielu pisarzy, scenarzystów oraz grafików. Nowe wersje jego dzieł można spotkać w wielu miejscach: kinach, muzeach czy sklepach z grami planszowymi. Jednym z nowszych trendów jest wydawanie jego dzieł w formie gier paragrafowych. Czy taka wersja wciąga bardziej niż typowe książki?
„Bezimienne miasto” to już czwarty tom serii „Choose Cthulh” dlatego tym razem napiszę bardzo skrótowo o samych założeniach rozgrywki. Otóż książka/gra paragrafowa to zabawa, w której czytelnik sam wybiera ścieżki rozwoju fabuły. Najpierw otrzymuje tekst, który wprowadza go w przygodę, a następnie proszony jest o dokonanie wyboru. Po podjęciu decyzji jesteśmy odsyłani do konkretnej strony. Niektóre ścieżki fabularne są krótkie i bolesne, inne pozwalają poznać sekrety tego mrocznego świata. W tej grze nie chodzi jednak o zwycięstwo, ale odkrywanie tajemnic. Każda wersja historii prezentuje nam bowiem inne informacje lub punkt widzenia.
Tym razem udajemy się na ekspedycję, której cele jest odkrycie Bezimiennego Miasta. Miejsce to (a być może jedynie legenda) okryte jest złą sławą, dlatego jesteśmy jedynym śmiałkiem, który odważa się ruszyć tą drogą. Nie przeraża Cię ani pustynia, ani wysokie temperatury. Czy podołasz wyzwaniu?
Naprawdę lubię gry paragrafowe! Chociaż zabawa dedykowana jest jednej osobie, to ja czytam ją razem z mężem. Jedno z nas wciela się w narratora, drugie podejmuje decyzje. W tle obowiązkowo uruchamiamy mroczną muzykę. Wydaje mi się, że w ten sposób możemy jeszcze bardziej wczuć się w opowieść.
„Bezimienne miasto” to przygoda pełna akcji, może odrobinę mniej mroczna, niż wcześniejsze, za to pełna niebezpieczeństw i przygód. Tym razem bohater porusza się po pustyni, gdzie oprócz standardowych zagrożeń, czekają go jeszcze pułapki stworzone przez inne cywilizacje. Z tego względu opowieść czytało mi się inaczej niż poprzednie tomy. Nie czułam atmosfery gęstniejącego mroku, tylko klimat rodem z filmów o poszukiwaczach skarbów. Tu jednak znaleźć mogliśmy nie tylko artefakty, ale też sporo wiedzy o pradawnych istotach.
To, co wyróżnia ten tytuł na plus, to całe mnóstwo zagadek! Było ich więcej niż we wcześniejszych tomach oraz w moim odczuciu, ich poziom trudności był wyższy. Kilka z nich zatrzymało nas na dłuższą chwilę i zmusiło do niezłego główkowania.
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę, to i tym razem jest ciekawie. Każda z książek przekazuje kolejną porcję wiedzy na temat przedwiecznych, tutaj dodatkowo mamy możliwość nawiązać bliższe spotkanie. Z ciekawością prześledziłam kilka ścieżek, odkryłam odnogi, które pominęłam lub uniknęłam za pierwszym podejście, a w każdej z nich znalazłam coś ciekawego.
To, czego mi zabrakło, to fabularne zamknięcie całości. Wydaje mi się, że nie dało się osiągnąć zakończenia, które pozwoliłoby podróżnikowi domknąć wszystkie sprawy (ewentualnie mi nie udało się do niego dotrzeć). W poprzednich książkach zawsze pojawiał się epilog, który wszystko podsumowywał. Tutaj go nie było, przez co miałam wrażenie, jakbym porzucała bohatera w połowie drogi do celu. Tymczasem jedną ze ścieżek bardzo chętnie podążałabym dalej.
Po raz kolejny świetnie bawiłam się przy tej grze paragrafowej. Taka forma rozrywki powinna przypaść do gustu nie tylko miłośnikom autora, ale też każdemu, komu podczas czytania brakuje możliwości podejmowania decyzji.
Za możliwość recenzowania dziękuję portalowi nakanapie.pl.