„W ciemności lej, jak wiedźmi kocioł,
Gdzie w księżycowy war się zmienia
Ekstrakt ściągnięty w czas zaćmienia,
Schyliłem się: czy zdołam cało
Zstąpić w tę czeluść? Wnet ujrzałem,
Jak tylko sięgnąć oka błyskiem
Że ściany mają gładkość szklaną,
Jakby je zrównał do połysku
Ów smolny śluz, co Morze Śmierci
Wypluwa na swe brzegi śliskie”
„Bezimienne miasto” to już czwarta część serii gier paragrafowych Choose Cthulhu. (Spokojnie, recenzja trzeciej części pojawi się dzisiaj po południu.) Może i ta cześć nie należy do moich faworytów - przez mniejszą ilość sytuacji, w których zmuszona byłam podejmować decyzje, to tytuł ten kupił mnie przez swoją tajemniczość, która trzymała mnie przez większą część tej historii.
Tym razem wcielisz się w rolę George’a Aberdeen’a - profesora, który udał się na archeologiczną ekspansję na pustynię Arabii. Starożytne ruiny ukryte pośród wydm Półwyspu Arabskiego tylko czekają na śmiałków, którzy odważą się je odnaleźć. Dziwne budowle, jakby nieprzystosowane dla ludzi, skrywają wiedzę oraz skarby starsze niż ludzkość. Czy zdołasz rozszyfrować prastare sekrety ukryte w teksach Abdula al-Hazreda i odnaleźć Bezimienne miasto? Czy uda ci się przetrwać w labiryntach jego tunelu i pośród kolosalnych ruin? Jakie stwory wciąż pełzają po tych mrocznych korytarzach, dawno zapomnianych przez wszystkich śmiertelników?
Przyznam, że bardzo spodobało mi się rozpoczęcie tej gry - jesteśmy spragnieni na pustyni, nasze zapasy są bliskie wyczerpania, a z każdym kolejnym paragrafem poznajemy w jaki sposób doprowadziliśmy siebie do takiego stanu - był to bardzo dobry zabieg, ponieważ sprawił, że o wiele bardziej zżyłam się z postacią, w której rolę musiałam się wcielić. Tak jak sobie teraz myślę, to w poprzednich paragrafówkach nie czułam aż tak silnej więzi z żadną z postaci jak właśnie z George’em.
Jak wspomniałam we wstępie - „Bezimienne miasto” - w porównaniu z poprzednimi częściami -zawiera odrobinę mniej paragrafów do wyboru. Nie powiem bardzo mnie to zabolało, jednak autorzy zrewanżowali mi ten brak poprzez dołączenie do fabuły pewnej mapki... I to nie byle jakiej, ponieważ pozwoliła mi ona zdecydować co najpierw chcę zwiedzić w tytułowym mieście. I tutaj mam pewną radę dla Was: w niektórych miejscach czekają na Was zagadki logiczne, dlatego warto w czasie rozgrywki mieć ołówek i kartkę pod ręką. Nie powiem zagadki miały różny poziom trudności - dwie zajęły mi dość sporą ilość czasu, jednak znalazły się też takie, których rozwiązanie udało mi się odgadnąć za pierwszym razem.
I kolejna rada ode mnie: w czasie gry warto jest zwiedzić każdy zakamarek Bezimiennego miasta, które skrywa wiele cennych przedmiotów, które mogą Wam się przydać w czasie podejmowania kolejnych decyzji. Jednym z nich będą trzy klucze, które zaprowadzą Was do dość przerażającego miejsca - oczywiście nie zdradzę Wam co znajdzie się po drugiej stronie... Na Waszym miejscu przygotowałabym się na najgorsze...
„Bezimienne miasto” to pierwsza paragrafówka, w której miałam możliwość porozmawiania z obcymi stworzeniami - spokojnie, nie oznacza to jednak, że każda postać jest dobra... Musicie mieć się zawsze na baczności, bo nie znacie dnia ani godziny, w którym dziwne stworzenie będzie chciało Was zjeść...
I na koniec ponarzekam Wam chwilę na zakończenie... Prawdopodobnie poznałam wszystkie możliwe zakończenia i niestety każde z nich spowodowało u mnie niedosyt. Pod tym względem ta część stoi w tyle w porównaniu z innymi tomami tej serii. Finały innych tytułów były według mnie inne, bardziej „konkretne”, a tutaj dostałam coś zupełnie innego - co bardzo mnie zawiodło.
Czy książkę polecam? Może i „ Bezimienne miasto” zawiera zdecydowanie mniej mroku, to autorzy pozwolili nam lepiej poznać świat, w którym znalazła się odgrywana przez nas postać. Jeśli lubisz sięgać po historie, w których panuje atmosfera wielkiej tajemnicy, a niektóre napotkane na drodze osoby wiedzą więcej niż Ty, jednak nie mogą Ci wszystkiego powiedzieć, to „Bezimienne miasto” jest grą stworzoną dla Ciebie! Tytuł ten kupił mnie przez zagadki logiczne oraz opisy miejsc - w czasie rozgrywki wręcz czułam piach pod nogami, ogromny gorąc oraz burze piaskowe.