Wszechświat wydaje się być taki ogromny i nieskończony. A zarazem zimny i odległy. Miliony gwiazd tuż na głową, mocno kontrastujące z mrokiem otulającym świat. Świadomość swojego niewielkiego rozmiaru w porównaniu do tego, co jest wokoło. I powoli pożerająca od środka ciekawość, chęć poznania tego, co nieznane. Wielkie możliwości i nieskończona władza. Ale czasem pewne rzeczy nigdy nie powinny zostać odkryte...
Tarver ma zaledwie osiemnaście lat, ale już zasłużył sobie na tytuł majora. Jest bohaterem wojennym, znanym i zupełnie nie pasującym do reszty otoczenia. Za to Lilac jest córką najbogatszego człowieka w całej galaktyce. Nie ma osoby, która by o niej nie słyszała. Ale gdy dochodzi do katastrofy Ikara, wszystkie statusy przestają się liczyć. Tarver i Lilac będą musieli stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem czekającym ich na nieznanej planecie. A w szczególności tajemniczym wizjom, które sprawiają, że zaczynają powoli tracić zmysły.
Po raz pierwszy usłyszałam o tej książce już dawno temu, na zagranicznych blogach. Tak bardzo mnie zaintrygowała, że rozważałam nawet przeczytanie w oryginale. Moja radość była ogromna, gdy okazało się, że zostanie wydana w Polsce.
Od samego początku zostałam wciągnięta świat pełen intryg i tajemnic, gdzie nie obce było podróżowanie w kosmosie i innych, zupełnie nieznanych planetach. Klimat był wprost niesamowity. Momentami sama byłam zaniepokojona, szczególnie, gdy pojawiały się tak zwane szepty. Doprowadzanie bohaterów do szaleństwa zawsze jest mile widziane. To tylko wzmagało moją ciekawość i sprawiło, że zapragnęłam dowiedzieć się, co się za tym kryje.
Autorki skupiały się przede wszystkim na parze głównych bohaterów. Od samego początku polubiłam Lilac i Tarvera. Byli barwnymi i bardzo interesującym postaciami. Z wielkim zaciekawieniem obserwowałam, jak Lilac ze strony na stronę staje się coraz silniejsza i powoli przystosowuje się do panujących na planecie warunków. Całe życie spędziła w luksusie, a tu nagle musiała nauczyć się żyć, nie mając praktycznie niczego. Sytuacja była nieco łatwiejsza dla Tarvera, który część swojego żywota spędził w wojsku. Ale nie do końca. Autorki ciągle rzucały im kłody pod nogi, wszystko coraz bardziej się komplikowało, a żadne z nich nie miało chwili wytchnienia.
Wątek romantyczny był dobrze wykreowany. Miłość nie grała tu pierwszych skrzypiec, ale była miłym dodatkiem. Takim jakby osłodzeniem okrutnej i zdradliwej rzeczywistości, w jakiej się znaleźli bohaterowie. Ich uczucia były zakazane ze względu na pochodzenie Lilac, ale zaskakująco dojrzałe. Z zaciekawieniem obserwowałam relację, która się pomiędzy nimi rozwijała, szczególnie w chwilach, gdy ich życie wisiało na włosku. Dopiero wtedy wszystko ukazuje się w pełnej krasie.
Podsumowując, "W ramionach gwiazd" to intrygująca opowieść o przetrwaniu i zmaganiu się z przeciwnościami losu. Wywołała u mnie mnóstwo uczuć – od radości aż po całkowite zaskoczenie. Był moment, w którym siedziałam z otwartymi ustami i raz po raz czytałam ten sam akapit, nie dowierzając, że to się naprawdę zdarzyło. W książce nie brakowało akcji, tajemnic i tego niesamowitego klimatu, który nadawał uroku całej historii. Polecam ją fanom fantastyki i literatury młodzieżowej. Jest naprawdę świetna. Można spędzić przy niej kilka fascynujących godzin. Ale uwaga: nie dajcie się zwieść tajemniczym szeptom!