Książka Anny Kamińskiej „Miastowi. Slow food i aronia losu”, to zbiór reportaży i wywiadów przeprowadzonych przez autorkę z byłymi mieszkańcami wielkich miast, którzy uciekli od przytłaczającego ich życia w mieście, na wieś. Jak sami często podkreślają – na wieś zabitą dechami.
Z częścią zebranych tu historii można było już wcześniej zapoznać się w prasie, bowiem autorka publikowała niektóre z nich na łamach tygodnika „Przegląd”, czy w „Wysokich obcasach” (dodatek „Gazety Wyborczej”).
Dotychczasowy dorobek pisarski Kamińskiej jest dość imponujący. Na koncie ma ona bowiem gros reportaży, ukazujących się zarówno w prasie polskiej, jak i zagranicznej („Kurier Plus Polish Weekly Magazine New York”).
„Miastowi”, to jej druga po "Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych" książka, wydana nakładem Wydawnictwa TRIO.
W swojej książce autorka przedstawia historie ludzi, którzy zdecydowali się na ucieczkę z miasta i zamieszkanie na wsi, na przekór wszystkim i wszystkiemu. Często wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew rodzinie, przyjaciołom, ryzykując utratę wszystkiego co posiadali. To opowieści o ludzkiej determinacji, odwadze, o spełnianiu marzeń, odnajdywaniu szczęścia, a także o ciężkiej pracy, o łzach, bólu i poświęceniu.
Anna Kamińska w swoich reportażach ukazuje zupełnie inny świat, niż ten, który znają mieszczuchy. Także ja, mieszkanka średniej wielkości miasta. Dzięki opowieściom snutym przez swoich rozmówców, przedstawia świat magiczny, podporządkowany prawom przyrody, w którym człowiek jest tylko jednym z elementów, tworzących pewną całość. Obok sielanki pojawiają się jednak łzy, pot i krew.
Każda opowiedziana tu historia, to opowieść o ciekawych ludziach, pasji, miłości do przyrody i do drugiego człowieka. Mnie najbardziej zaintrygowały historie o Michale Łapińskim i jego Kaczym Bagnie oraz Garażu Czarodzieja Pierre’a Bodin’a. Kim są bohaterowie tych opowieści i czym się zajmują, można dowiedzieć się po lekturze książki. Tu znajdzie się też odpowiedź na pytanie: czym jest aronia losu, kto to jest „Biebrznięty”, czy też w jaki sposób ukraść strusie jajo.
Jedyny zarzut jaki mam wobec książki, to literówki, które pojawiają się od czasu do czasu w tekście. Nie są jednak na tyle rażące, by zakłócały czytanie tej fascynującej lektury.
Duże znaczenie dla odbioru treści, mają dość liczne fotografie zamieszczone w każdym z 21 rozdziałów, które przybliżają czytelnikowi opisywanych ludzi i miejsca. Taki zabieg pozwala lepiej utożsamiać się z bohaterami tekstu, z ich losem. Czarno-białe zdjęcia wykonane w większości przez Justynę Kamińską (siostra autorki) lub pochodzące z domowych kolekcji bohaterów reportaży, unaoczniają czytelnikowi piękno opisywanych miejsc, pozwalają zrozumieć motywy działania byłych miastowych. Sprawiają też, że ma się ochotę nie tyle rzucić wszystko i przeprowadzić się na wieś, ale na pewno jak najprędzej udać się na wypoczynek z dala od zgiełku miasta, gwaru, codziennego pędu.
Książkę polecam każdemu, bo każdy znajdzie w niej reportaż, czy wywiad, który go zafascynuje i sprawi, że inaczej zacznie myśleć o życiu. Każdy znajdzie w niej cząstkę siebie i cząstkę siebie zostawi. Zapewniam, że po tej lekturze, nawet jeśli wcześniej nigdy nie było się na wsi, wieś pokocha się bezgranicznie!