Powieść Joanny Tworkowskiej "Zostawmy to na potem" przyciągnęła moją uwagę po pierwsze ładną okładką w jesiennych barwach kontrastujących z pastelowym błękitem nieba, a po drugie opisem wydawcy. Blurb zapowiada ciekawą historię obyczajową z tajemnicami z przeszłości nawiązującymi do wojennych czasów oraz wątkiem kryminalnym, którego gdzieś tam podświadomie oczekiwałam. Tym bardziej ucieszyłam się, że mogłam wybrać tę świetnie zapowiadającą się książkę z oferty Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. i podekscytowana zasiadłam do lektury.
Należy zwrócić uwagę na fakt, że autorka postawiła przed sobą trudne zadanie zapowiadając od razu na wstępie siedmioczęściową opowieść, tym bardziej, że już pierwszy tom liczy sobie sześćset stron. Czy i jak Joannie Tworkowskiej uda się sprostać temu założeniu będziemy mogli ocenić w przyszłości. A tymczasem podzielę się wrażeniami z pierwszej części zatytułowanej "Zostawmy to na potem".
Victoria, Małgosia i Karol Okrasińscy są rodzeństwem pochodzącym z zamożnej rodziny z tradycjami. Viki to prawdziwa bizneswoman, która doglądając interesów nieustannie przemieszcza się pomiędzy szwajcarską Lozanną, gdzie mieszka dziadek - senior rodu i ma swoją siedzibę firma Okrasińskich, Sardynią, gdzie znajduje się letni dom należący do dziadka, hiszpańskim południem, gdzie znajdują się hotele oraz rodzinną Przesieką oraz Wrocławiem, gdzie mieszkają Małgosia i Karol. Ślub Zuzanny - przyjaciółki Małgosi staje się okazją do kolejnych odwiedzin w Polsce. I tu pojawiają się pierwsze komplikacje. Na kilka dni przed tym wydarzeniem wydaje się, że będzie ono ogromną klapą. Przedsiębiorcza Victoria musi stanąć na wysokości zadania, użyć wszelkich swoich kontaktów, aby uroczystość odbyła się zgodnie z planem. Do tego dziadek - senior rodu zleca wnuczce pewne niełatwe zadanie. Należy odnaleźć w piwnicach jego domu w Przesiece ukryty majątek Sary Sielber, odszukać spadkobierców dawnej sąsiadki i oddać im rodzinne precjoza.
Powrót do Polski od samego początku naznaczony jest przeróżnymi niefortunnymi zbiegami okoliczności, w spokojnej i cichej dotąd posiadłości pojawiają się oprychy zainteresowane ukrytymi pod posesją piwnicami, a mieszkańcom zaczyna grozić niebezpieczeństwo. Sprawa jest tym trudniejsza, że za kilka dni ma się odbyć ślubna uroczystość, do której właściwie nic nie jest przygotowane.
Jak poradzą sobie z takim wyzwaniem bohaterowie i jakie odkryją tajemnice dowiecie się z książki, której lektura zaciekawi i zapewni miłe wrażenia. Powieść szybko i płynnie się czyta, choć przyznaję, że drażnił mnie styl nacechowany licznymi powtórzeniami. Wystarczyło sięgnąć do słownika synonimów, aby urozmaicić nieco słownictwo. Nie podobały mi się też dialogi, które wypadają sztucznie, a niektóre zwroty są kompletnie jakby z księżyca. Jeśli się do kogoś zwracamy imieniem na początku zadania, to używamy wołacza, a nie mianownika. Zdania oznajmujące nie wiadomo po co zakończone wykrzyknikiem wcale nie wskazywały na konieczność podniesionej intonacji. To takie niuanse, które mi przeszkadzały i na które zwróciłam uwagę, gdyż moim zdaniem warto byłoby je wyeliminować w kolejnych częściach.
Fabuła intryguje, bardzo dużo się dzieje, momentami aż nazbyt wiele na raz, przez co tworzy się ogólny chaos. Ciekawe jest jednak to, że ten wszędobylski miszmasz nie utrudnia czytania, a wydarzenia zostały tak poprowadzone, że z przyjemnością śledzimy poczynania bohaterów, a wątek kryminalny dodaje smaczku i urozmaica całą historię. Powieść jest zupełnie pozbawiona realizmu, czujemy się jak podczas jakiejś wymyślonej bajki dla starszych dzieci. I tak musimy ją traktować Jeśli podejdziemy z dystansem do tej opowieści, to możemy się poczuć usatysfakcjonowani. Jestem bardzo ciekawa jak autorka nakreśli kolejne wydarzenia, jakie niespodzianki będą czekały na bohaterów w następujących częściach, tym bardziej, że akcja posuwa się bardzo powoli, a całość opisywana jest bardzo szczegółowo.
Jeśli macie ochotę na odkrywanie rodzinnych tajemnic w towarzystwie sympatycznych bohaterów, którym nie straszne są problemy, których przeszkody napędzają ich do działania i którym raczej wszystko się udaje, to zachęcam do sięgnięcia po powieść Joanny Tworkowskiej "Zostawmy to na potem". Jej lektura może być miłą odskocznią od codzienności.