Myślisz, że widziałeś już wszystko? Polecam zajrzeć do bestiariusza japońskiego, a gwarantuję, że niejeden raz zaskoczy cię różnorodność, dziwność i bogactwo tamtejszego folkloru.
Spodobał mi się zamysł autora, ponieważ poza przedstawieniem danych istot postanowił przywołać do nich odpowiedniki słowiańskie - o ile istnieją, bardzo ciekawy koncept poszerzający wiedzę o więcej niż można było się spodziewać. Jest mi zdecydowanie bliżej do stworów, w które wierzy się w Japonii niż u nas, więc pod tym względem był to fajny dodatek.
Jedna strona w książce to opis jednego dziwu, druga to ilustracja, która go przedstawia, więc autor musiał dość mocno streszczać to co było do przekazania, zwłaszcza, że czcionka jest duża. W przypadku wielu takich istot jest to w zasadzie proste, bo szerokiego pola do dyskutowania przy nich nie ma, jednak nie zagrało mi przedstawienie kitsune, na temat którego jest tak wiele podań, że automatycznie się różnią, ale i uzupełniają. Z tego względu na opisanie demonicznych lisów wolałabym, by poświęcono więcej miejsca, gdyż niektóre informacje są niepełne. Co prawda, znajdziemy tu aż 3 rozdziały o lisach (ogólny i uwzględniające podział na dobre i złe). Jednak zdziwiło mnie skupienie się na tym podziale - kistune mają wiele podgatunków, ale z tego co wiem, koncepcja podziału lisów bliższa jest wierzeniom chińskim, więc w Japonii głównie postrzega się lisy jako ogólnie kitsune, rzadko stosując szczegółowe określenia - będę to weryfikować z autorem! Ale na ten moment, z tego względu raczej zamknęłabym to w jednym dłuższym rozdziale (bo na pewno warto i o tym wspomnieć w ramach ciekawostki), ale jeśli już, to raczej umieściłabym te rozdziały obok siebie, a nie rozrzucała po całej książce, aczkolwiek rozumiem zamysł alfabetyczny.
EDIT: po konsultacji z autorem chciałabym dać znać, że oba podejścia są poprawne, po prostu jedno z nas skłania się ku jednemu, drugie ku drugiemu.
Bardzo żałuję, że nie dodawano w tekście przypisów, ponieważ kilka razy chciałam zapoznać się z danym źródłem - po prostu w celu skonfrontowania swojej wiedzy. Przykładem może być kitusne, tutaj najpewniej wkradł się błąd, takie rzeczy się zdarzają (edit: autor już o nim wie), ale dla porządku - w bestariuszu jest napisane, że yako (/złe lisy) wołają "kon, kon", a zenko (/dobre lisy) "kai, kai". Z tego co jest mi wiadome, wierzy się, że lis wydający dźwięk "kon, kon" jest neutralnie nastawiony, za to od tego wydającego dźwięk "kai, kai" lepiej trzymać się z daleka, a tutaj jest na odwrót. Co więcej, nawet boskie lisy (zenko) używają "kon, kon" będąc w dobrym humorze, natomiast "kan-kan", kiedy są poirytowane. Najprawdopodobniej czytałam o tym w The Goblin Fox and Badger and Other Witch Animals of Japan. Jednak to juz szersze poruszenie tematu, którego nie powinnam oczekiwać od tej pozycji.
Jednak pomijając kwestię kitsune, bo przy tylu stworach (a naprawdę ich liczba jest pokaźna!), to nie jest aż tak istotne (a w gruncie rzeczy autor przyzwoicie nakreślił wizerunek lisów), to całość jest naprawdę pierwszorzędna. Bardzo mnie cieszy, że na rynku pojawił się taki bestariusz, czytało mi się go naprawdę lekko i przyjemnie, miła odmiana po wszystkich anglojęzycznych źródłach naukowych. Jeżeli tylko lubicie zgłębiać stare wierzenia, to jest to książka warta uwagi, nie tylko ze względu na treść, ale również na doświadczenie wizualne, gdyż ilustracje pięknie uzupełniają opisy. Poznałam kilka nowych stworów, więc jestem zadowolona z lektury i bardzo się cieszę, że posiadam tę książkę w swojej biblioteczce. W zasadzie to dobra lektura na okres jesienny, który kojarzy się z duchami i dziwami. I tak w ramach osobistych wrażeń dodam, że bardzo spodobała mi się ilustracja przy mekurabe - może zmrozić krew w żyłach.
Ode mnie 7.5/10. Przy okazji dziękuję wydawnictwu za egzemplarz.