„Człowiek starzeje się od głowy. Starość zaczyna się tam, gdzie od środka zżerają go lęk i niemoc, stres i tęsknota”.
Po II wojnie światowej, niejednej rodzinie przyszło zostawić wszystko, całe swoje dotychczasowe życie i ruszyć w nieznane, na Ziemie Odzyskane. Zła Wiś to miejsce położone w mrocznych lasach na Dolnym Śląsku. Przed wojną mieszkali tu Niemcy. To właśnie tu przyjeżdża Eulalia z rodziną, a dom na uboczu wsi staje się ich domem. Matka nie może pogodzić się z tym, że musiała zostawić grób swojej maleńkiej córeczki i miejsce, które było jej całym światem. Zaczyna czuć i widzieć rzeczy, obrazy, które dla innych są niewidoczne, coraz mocniej zatraca się w swoim szaleństwie. Ojciec topi swoje smutki w bimbrze, starsza siostra robi wszystko, aby przenieść się do miasta. A Lala sama coraz częściej zapuszcza się w pełen mroku i dziwnych odgłosów, złowieszczy las. Tam dostrzega więcej, wyraźniej, mocniej, za mgłą, przeszywająco, niepokojąco, coś, co ludzkie oko nie powinno widzieć. Dziwne dźwięki, płacz, skomlenie, żałosne nawoływanie dzieci, płaczliwe modlitwy... Czy to zło?
Świat realny przenika się tym nierzeczywistym. Wielowymiarowa akcja powieści toczy się swoim rytmem, intryguje i niepokoi. Fabuła ciekawie poprowadzona, dotyka szerokiej gamy ludzkich zachowań i problemów. Wzbudza niesłabnące, sprzeczne emocje. Niepokój, obawy, wręcz strach wirują. Ogromna wnikliwość autorki powodują, że z ciekawością, ale i obawami wkraczamy w trudny, niepokojący świat naszych bohaterów. A ci zajmująco wykreowani, szeroki wachlarz osobowości, barwni, niejednoznaczni, różni, czasami dziwni. Stopniowo odkrywane maski, które przywdziane przez mieszkańców umiejętnie stwarzają pozory. Popełnione grzechy, ludzkie słabości, żądze, nad którymi trudno zapanować. I Lala pozostawiona sama sobie, ze swoją bujną wyobraźnią, to z jej nastoletniej perspektywy widzimy przenikające nas na wskroś obrazy. Dziecko o umyśle doświadczonej przez życie staruszki, silnie, obezwładniająco, niespiesznie niczym sieć pająka osacza.
Las jakby ożywał, w magiczny, dziwny sposób burzy spokój. Żyje swoim życiem, oplata niczym bluszcz. W melancholijny, subtelny sposób rzeczywistość miesza się ze światem magicznym. Światem, który przeminął bezpowrotnie. Mieszkańcy niewielkiej wioski ich wspomnienia, codzienność, obyczaje, przesądy, zabobony. Chwile spokoju, radości, mieszają się z tymi złymi, dramatycznymi, wręcz drastycznymi. Tych drugich jest zdecydowanie więcej. Wojenna zawierucha pozostawiła tu swój ślad, swoje krzywdy, dramaty, niegodziwość. Ziemia pamięta, zło przeniknęło w nią, zmieniło ludzi, skaziło powietrze, zabiło spokój i beztroskę. Pod jej cienką warstwą leżą ciała bezbronnych, niewinnych ludzkich istnień. Otulona mrokiem prawda igra z kłamstwem.
Nie jest to łatwa opowieść, bardzo klimatyczna, refleksyjna, nietuzinkowa, smutna. Smakowałam ją niespiesznie, wyraźnie czuć kunszt literacki pisarki. Przez opowieść się płynie, doznania, odczucia ogromne, zostaną we mnie na dłużej. Serdecznie polecam.