"Kiedy już raz założysz sobie kajdanki namiętności, wtedy zdjęcie ich wymaga nie lada wysiłku."
Piotr Kołodziejczak to polski pisarz, który na rynku działa już od 9 lat. W swych książkach stara się opisać życie we współczesnym świecie. Jest autorem wielu powieści obyczajowych, lecz tym razem spróbował zmierzyć się z kryminałem. "W kajdankach namiętności" jest jego nowym dziełem, ale czy czytelnik de facto zostaje uwieziony w owych kajdankach ?
Akcja powieści toczy się w spokojnym miasteczku, w okolicach ulicy Parkowej. Niestety spokój mieszkańców zostaje zaburzony przez seryjnego morderce, który zabija ludzi... młotkiem?
Już od pierwszych stron poznajemy główną bohaterkę Justynę, która jest niewierna mężowi. Ale od początku. Młoda kobieta staje się podejrzliwa o wierność swego męża- Karola i za namową koleżanki z pracy postanawia zemścić się na mężu tym samym. Spotyka Bartka i już po kilku minutach spowijają ich w swe sidła kajdanki namiętności.
Poznajemy również historię inspektora Kolskiego, który próbuje rozwikłać sprawę o mordercy z młotkiem. Wkraczamy w jego świat pracy i oddania służbie, jaki i wielkiej samotności. Lecz także poznajemy historię jego pierwszej miłości.
Ale kto i z jakiej przyczyny zabija niewinnych Bogu ludzi ?
"Banalne, ale prawdą jest, iż każdy jest kowalem swego losu. Może czasem dokonujemy złych wyborów i podążamy niewłaściwą ścieżką, a może po prostu naszym życiem kieruje przeznaczenie?"
Początkowo miałam opory do przeczytania tej książki, ale bardzo szybko wciągnęłam się w historię Justyny i zabójcy z młotkiem. Akcja książki jest w miarę szybka, a retrospekcje pomagają nam zrozumieć teraźniejszość. Bo powiem szczerze, że na pierwszych kartkach troszkę nie wiedziałam o co chodzi, ale potem już nawet sama próbowałam przewidzieć dalszy bieg historii- z marnym skutkiem ;)
Książka jest klasyfikowana jako kryminał miłosny i cóż do prawie końca książki wydawało mi się jednak, że kryminał po prostu stanowił tło, ale w ostatnich stronach odnalazłam odpowiedź na moje pytanie i sama użyłabym takiego sformułowania opisując powieść.
Jak już wiemy wątkiem kryminalnym jest zabójca młotkowy. Więc, może więcej teraz o drugim wątku, czyli miłości. Autor w książce skupia się na opisaniu relacji damsko-męskich, a takich historii mamy w książce aż pięć (przynajmniej ja tyle naliczyłam). W każdej sytuacji, mamy zupełnie inne zdarzenia i różnych bohaterów, lecz w każdym włości swe rozciągają kajdanki namiętności.
"Jeśli własny mąż nazywa obcą kobietę kociakiem, to na pewno nie dlatego, że ona lubi whiskas"
Książka ma wiele humoru, choć czasami jest on dobitnie przesadzony i przesłodzony.
Dzieło Kołodziejczaka też jest ciekawą mieszanką jeśli chodzi o zabiegi jakich używa. Szczególnie te retrospekcje i zmiana punktu widzenia sprawy kątem bohaterów.
Nie można też zaprzeczyć, że czytelnik odczuwa chęć poznania tajemnicy- do samego końca trzeba się niecierpliwić, by poznać sprawcę tych okropnych zbrodni.
Wadą powieści jest niestety umieszczenie w niej fragmentów swoich wcześniejszych dzieł. Według mnie, nie jest to konieczne- bo jeśli czytelnika zaciekawiła ta powieść na pewno jeszcze przeczyta kilka innych tego autora.
Jeśli myślicie, że dzieło to jest coś ale polskie "Wyznania Greya" to grubo się mylicie, zresztą sama tak myślałam ;) Opis owych intymnych sytuacji jest tu ograniczony do jednego bądź dwóch zdań.
Książka na pewno uczy nas nie jednego, ale myślę, że żeby odczytać jej głębsze przesłanie trzeba jednak mieć z jakieś 16 lat :) Książka warta uwagi, aczkolwiek nie należy zrażać się, tylko doczekać do końca.