Drogi pamiętniczku, dzisiaj poznałam Jana i jego syna. Ich historia naprawdę zmroziła mi krew w żyłach... Właśnie tak mogłabym zacząć tę recenzję. Kolejna powieść W.&W. Gregory’ego obiecywała mi coś zupełnie nowego i innego od tego, co do tej pory autor pokazywał w swojej twórczości. Jak mocno historia Jana i Michała na mnie wpłynęła? O tym poniżej.
Wdowiec Jan Sikora jest byłym zawodnikiem judo, a obecnie trenuje kolejnych przyszłych mistrzów w tej dziedzinie. Samotnie wychowuje nastoletniego syna, Michała, który ze wszystkich sił próbuje izolować się od wymagającego ojca i otaczającego go świata. Ja odnosi sukcesy jako trener młodzieży, jednak z własnym synem zdecydowanie nie idzie mu tak łatwo. Kiedy mężczyzna poznaje Karolinę, zaczyna mieć nadzieję na nowy związek. Jak jednak pogodzić jej sympatię w stosunku do dzieci z własną trudną relacją z synem? No cóż, przed Janem zdecydowanie trudne zadanie.
Przyznam szczerze, że choć opis obiecywał mi powieść, której prawdopodobnie długo nie zapomnę, to gdzieś z tyłu głowy miałam pewne obawy. Pióro autora bardzo podoba mi się w dystopii, jak jednak miało wypaść w powieści bardziej psychologicznej? No cóż, powiem Wam szczerze, że bardzo się w tej kwestii zaskoczyłam — pozytywnie oczywiście.
Głównym bohaterem jest Jan — mężczyzna po przejściach, który musi radzić sobie z niespełnionym marzeniem, samotnością i niezrozumieniem ze strony swojego syna. Brzmi to przygnębiająco i no cóż, takie faktycznie jest. Bardzo spodobała mi się kreacja tego bohatera, choć nie ukrywam, że nie zdobył on mojej sympatii tak w stu procentach. Co jak co, ale Jan jest osobowością dość wymagającą i wszystko, co nie wpisuje się w jego idealną wizję, jest z miejsca skreślane. No muszę przyznać, że jest to jeden z ciekawszych bohaterów, jakich przyszło mi poznać i za to muszę podziękować autorowi.
Syn głównego bohatera również wzbudził moją ciekawość, choć już nie tak dużą, jak jego ojciec. W każdym razie Michał to postać nastolatka, który musi radzić sobie samodzielnie nie tylko z odejściem jednego z rodziców, ale i wiecznymi pretensjami ze strony drugiego rodzica. Ten wątek dość mocno mnie poruszył i gdzieś tam byłam w stanie utożsamić się z tym bohaterem. Michał przeżył wiele, ale mam wrażenie, że wciąż chciał nawiązać chociaż jakąkolwiek nić porozumienia ze swoim ojcem. Jego kreacja także zasługuje na uznanie i bardzo wysoką ocenę.
Czytając tę powieść, odniosłam wrażenie, że tutaj głównym wątkiem jest relacja ojca i syna – relacja, która często nie jest najłatwiejsza i najprzyjemniejsza. Relacja, w której wprost roi się od dość wysokich wymagań, ponieważ to w synu zazwyczaj widzi się tę osobę, która jest w stanie sprostać oczekiwaniom ojca. Brak komunikacji jednak prowadzi do coraz to gorszych stosunków pomiędzy tą dwójką, co ostatecznie może mieć naprawę opłakane skutki. Nie będę kłamać, ta historia mocno mnie poruszyła, czego się kompletnie nie spodziewałam.
Uznanie to kolejna powieść spod rewelacyjnego pióra W.&W. Gregory’ego, która sprawiła, że nie byłam w stanie myśleć o żadnej innej książce. Autor dosadnie udowodnił mi tutaj, że radzi sobie równie świetnie w powieści bardziej obyczajowej i jestem święcie przekonana o tym, że i w innych gatunkach odnalazłby się bardzo dobrze.
Uznanie to książka, która zdecydowanie zostanie ze mną na dłużej i okrutnie cieszę się, że miałam szansę ją poznać. Zaznaczyłam w niej kilka fragmentów, do których z pewnością będę wracać. Jeżeli poszukujecie świetnej książki na długi jesienny wieczór, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.