Warszawa, jak na porządną stolicę przystało, ma kilka twarzy. Nie tylko tą kulturalną, polityczną, historyczną. Ma ona też kryminalny wyraz, a jednym z walczących na straży kodeksu jest Teodor Szacki. Kim jesteś, Teodorze?
Prokurator, po 30, zawsze w garniturze. Pracowity, choć czasem olewa papierkową robotę. Nie potrafi "wyluzować", pojawia się trup - musi rozwikłać zagadkę. Nic nie może pozostać niewyjaśnione. Profesjonalista, wykształcony. Zmęczony życiem cynik. Ojciec Heli i mąż Weroniki.
Kluczem w książce jest właśnie pan prokurator. Każde zdarzenie ma przybliżyć nam jego sylwetkę. Miałam wrażenie, że każda z prowadzonych przez niego spraw ma sprawić, że kolejna jego cecha, tęsknota, żal ma wyjść na światło dzienne.
Z drobniejszych spraw, które pamiętam, a które coś mi o Szackim powiedziały, to zarzut zabójstwa dla pewnej kobiety. Mąż znęcał się nad nią od lat, ale nie reagowała. Gdy jednak zabrał się za jej młodszą córkę, postanowiła jej bronić. W trakcie przesłuchania stwierdziła, że nóż chwyciła przypadkowo, ale ... jej wzrok powiedział Szackiemu wszystko. Gdy chciała powiedzieć "Nie chciałam", pokiwał głową, żeby to wyznanie nie nagrało się. Zrozumiał, uratował od kary. Czy to była sprawiedliwość?
Główną sprawą, która toczy się przez całą książkę, to tajemnicze zabójstwo Henryka, który brał udział w grupowej terapii w pewnym zakonie. Dzień przed znalezieniem go z rożnem wbitym w oko, na terapii skumulowało się mnóstwo emocji. Prowadzący zastosował ustawienia Hellingera. Mają one na celu ustawić rodzinę tak, by jej członkowie zajęli w niej swoje miejsca, byli sobą i pogodzili się ze sobą, a nawet ze zmarłymi krewnymi. O dreszcze przyprawia fakt, że przypadkowe osoby, które biorą udział w przedsięwzięciu przejmują emocje osób, które grają. Do dziś mam mieszane uczucia co do tej metody. To przerażające i nie mieści mi się w głowie.
W klasztorze był denat, 3 inne osoby potrzebujące terapii i prowadzący. Nikogo więcej. Ktoś z nich musiał zabić. Kto to jest?
Szacki poszukuje więcej informacji o ustawieniach, ale też zanurza się w przeszłość pacjentów i prowadzącego. Dotyka spraw, które wychodzą daleko poza stosunki rodzinne. Tej sile, która nad wszystkim trzyma rękę, nie podoba się zainteresowanie Szackiego. O czym nie omieszkają go poinformować...
Teodor Szacki sam jest zagadką. Poważny, cyniczny. za chwilę wrażliwy, przemęczony życiem, żądnym wrażeń. Chyba sam do końca nie wie, czy lubi swoją pracę. Znudzenie a może kryzys wieku średniego wpycha go w ramiona młodszej dziennikarki...
Na Zygmunta Miłoszewskiego i jego twórczość padło z mojej strony parę nieprzychylnych słów. Mimo to, po nieudanych próbach czytania go, ostrzyłam zęby na wielką trylogię. Pojawiło się "Uwikłanie" i jest lepiej, jest o wiele lepiej. Fascynujący, a zarazem przerażający motyw zabójstwa, metoda psychiatryczna, o której nie sposób czytać bez lęku. I Szacki, który ma dość tej samej piżamy swej żony i który płacze, że już nigdy więcej się nie zakocha...Ten sam, który na co dzień szuka motywów, ogląda zwłoki, twardy i cyniczny mężczyzna, chce śmiać się z nieporadnego całowania młodszej kochanki....
Chyba już wiem, na czym polega fenomen tej trylogii. "Uwikłanie" na pewno pojawi się na mojej półce. Nie trzeba było tak od razu, panie Autorze?