Po odrobinie słodkości, którą otrzymałam w poprzednio przeczytanej książce, nadszedł czas na inny rodzaj emocji. Emocji, które nie są przeznaczone dla każdego czytelnika. Emocji, które uwielbiam równie bardzo, co te słodkie.
Scarlett to młoda, osiemnastoletnia dziewczyna, która studiuje, jest córką polityka. Przykładna osoba, prawda? Cóż, jest mały haczyk. Bohaterka ma specyficzne preferencje seksualne, które za wszelką cenę musi ukrywać przed światem, z powodu zawodu jej ojca. Próbując zachować anonimowość, trafia do jednego z klubów, w których zawsze otrzymuje to, czego pragnie. Tak właśnie stało się, gdy trafiła do "No name". Spędziła tam niezapomnianą noc, w towarzystwie samego właściciela tego miejsca - Williama Westa. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ów mężczyzna (trzydziestosiedmioletni), przy ponownym spotkaniu, stoi za biurkiem, na auli wykładowej. Wystarczająco skomplikowana sytuacja? Cóż, dodałam już fakt, że jest on synem konkurenta jej ojca, w walce o posadę gubernatora? No, to teraz już wiecie wszystko.
Brzmi, jakby wióry miały polecieć. Kto wie, może nawet jakieś głowy? 🙈 W końcu mamy do czynienia z Westem. Kto czytał poprzedni tom, czy może coś na Wattpadzie, wie, że on, Drake i Carter mają wiele za uszami, a ich preferencje są...cóż, nieokiełznane, specyficzne i na pewno zniesie je tylko odpowiednia kobieta, albo mężczyzna. Nie można im przy tym ująć szlachetnego postępowania, które ich odznacza. Za to właśnie uwielbiam ich trzech. Zabawa - jak najbardziej. Nieczyste zagrania - jeśli są potrzebne. Krzywda niewinnych - nigdy.
Lena, po raz kolejny, zabrała mnie do niezwykle ekscytującego świata, w którym miałam możliwość pobawić się trochę wyobraźnią. Erotyk o mocnej tematyce, z bardzo dobrymi i działającymi na czytelnika scenami - wow. Relacja między Williamem i Scarlet - dla mnie rewelacja. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu to przypadnie do gustu, ale nie na darmo pojawiają się ostrzeżenia, które mają sprawić, żeby czytelnik pięć razy zastanowił się czy zacząć. Przede wszystkim dlatego, że oprócz fałszywego BDSM, znajdują się tu sceny, które w niektórych mogą po prostu wywołać niesmak.
Oprócz tego, Lena poruszyła tu bardzo istotne i bolesne wątki takie jak przemoc (również tę najgorszą jej wersję wobec dzieci), trudną przeszłość bohaterki, z którą nie do końca jeszcze sobie poradziła.
Ta historia to zdecydowanie coś więcej niż mroczny erotyk. Początkowa relacja bohaterów może wydawać się czymś niewłaściwym, nieodpowiednim. Niesamowicie było natomiast z każdą stroną widzieć zachodzące między nimi oraz w nich samych zmiany. Coś, co z początku wydawało się nie mieć sensu, z czasem obrało odpowiedni kierunek. Tylko, czy tak mogło pozostać na zawsze?
Historia została przedstawiona z obu perspektyw. To bardzo udany zabieg, ponieważ fabuła nie byłaby tak ciekawa, tak realna, gdybyśmy nie mieli możliwości poznania myśli naszych dwóch głównych postaci. To nadało jej tylko dodatkowego atutu. Sprawiło, że emocje, które odczuwałam, działały na mnie podwójnie, gdyż mogłam "postawić się" na ich miejscu.
Wielowątkowość tej książki sprawia, że nie ma tu momentów znużenia, akcja toczy się wartko. Nie czułam się przytłoczona zbędnymi opisami, takie się nie pojawiały. Napięcie, które towarzyszyło mi podczas lektury, na długo zapadnie w mojej głowie. Tak samo, jak bohaterowie.
Czy płakałam? Tak. Jak widać, Lena potrafi doprowadzić mnie do wzruszenia w większości gatunków. Cóż, tak działają na mnie historie, w które się wciągam.