Po lekturze "Pana Drake'a" zdecydowałam się od razu sięgnąć po historie jego przyjaciół, którzy zostali przedstawieni w jego losach, jako postacie drugoplanowe. Zgodnie z kolejnością wydania na pierwszy ogień poszedł zatem "Pan West".
O czym jest ta historia i kim jest tytułowy West? William to trzydziestosiedmioletni wykładowca akademicki i syn jednego z polityków, którzy walczą o stołek gubernatora Arkansas. Pewnego dnia los postanowił postawić na jego drodze osiemnastoletnią Scarlett Sharp. Dziewczyna pojawiła się w klubie nocnym należącym do Williama i spędziła tam szaloną noc w towarzystwie właściciela i jeszcze jednego mężczyzny. Od tamtej chwili Scarlett nieustannie fantazjuje o Williamie, chociaż de facto nie ma pojęcia, kim on jest. Ku jej zaskoczeniu William okazuje się jej nowym wykładowcą oraz synem oponenta jej ojca w nadchodzących wyborach. Czy w zaistniałych okolicznościach ich intymna przeszłość będzie miała wpływ na ich relację profesor-student? Czy wykorzystają swoją znajomość, by pomóc wygrać wybory swoim rodzicom? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie, czytając książkę "Pan West" autorstwa Leny M. Bielskiej.
Tak, jak w przypadku poprzedniej części, ta książka również nie jest literaturą dla każdego. Autorka jeszcze przed pierwszym rozdziałem zaznaczyła ten fakt, umieszczając stosowne ostrzeżenie. Książka jest bowiem przeznaczona wyłącznie dla pełnoletnich czytelników, a i nawet posiadając odpowiedni wiek, może być trudna w odbiorze, ponieważ porusza tematy, takie jak przemoc seksualna wobec dziecka, fałszywe BDSM czy szantaż. Dlatego, jeżeli są to tematy, które są dla Was absolutnie nie do przejścia, odpuśćcie i wybierzcie coś innego do czytania. Jeżeli jednak zdecydujecie się na lekturę "Pana Westa" pamiętajcie, że wszystko, co zostało w tej publikacji opisane to tylko fikcja literacka i właśnie w takich kategoriach należy ją oceniać.
Muszę przyznać, że ta część podobała mi się zdecydowanie bardziej niż poprzednia. Być może było to spowodowane tym, że wydaje mi się bardziej realistyczna niż poprzednia, chociaż porusza, w mojej ocenie, zdecydowanie trudniejsze tematy.
Wydaje mi się, że w tej odsłonie autorka bardziej skupiła się na kreacji bohaterów, którzy w mojej opinii byli bardziej dopracowani w porównaniu do tych z "Pana Drake'a". Scarlett mimo traumy po tym, co spotkało ją w przeszłości, stara się żyć pełną piersią, jednocześnie chroniąc tajemnicę, którą skrywa głęboko w sobie. Lena M. Bielska wykreowała ją jako niezwykle silną i odważną młodą kobietę, czego rzadko można spodziewać się po osiemnastolatce. Jeżeli chodzi o Williama, to z początku miałam go za aroganckiego dupka, który zawsze dostaje to, co chce. Jednak w miarę upływu historii zaczął zrzucać swoje maski pozorów i dał się poznać jako niezwykle troskliwego i oddanego mężczyznę, czym naprawdę mnie urzekł.
Jeżeli chodzi natomiast o wątki poboczne, to tutaj również autorka poczyniła pewien progres. W poprzedniej części zarzucałam jej, że wszystkie inne wątki poza erotycznymi zostały potraktowane po macoszemu. Tutaj było trochę inaczej. Owszem również znajdziemy w niej liczne sceny namiętności, ale odniosłam wrażenia, że stanowią one 3/4 książki, ponieważ autorka umiejętnie wplotła je pomiędzy interesujące sceny walki politycznej, radzenia sobie z traumą, odkrywania skrzętnie skrywanych tajemnic oraz rodzącej się miłości.
Na uwagę zasługują również epilog i dodatek do niego, ponieważ chwyciły mnie za serce i pozwoliły uwierzyć, że nawet z najgorszej sytuacji w życiu można wyjść z podniesioną głową i po prostu być szczęśliwym. Bardzo podobało mi się również wprowadzenie do historii ostatniego z przyjaciół — Cade'a, dlatego natychmiast zabieram się za lekturę "Pana Cartera".