„Ursydy” to najnowszy, trzeci tom serii Spektrum, która potrafi pochłonąć czytelnika i nie puścić zbyt łatwo. Nie mogłam się jej doczekać i szczerze straciłam nadzieję, że zostanie u nas wydana. Niespodzianka! Okazało się jednak, że wydawnictwo Driada nie postawiło na serii krzyżyka. Bardzo mnie to cieszy, uważam, że Spektrum jest u nas niedoceniane, tak samo jak autorka Nanna Foss. Spektrum liczy, aż dziewięć tomów i nie przypuszczałam, że będzie iż aż tyle. Stanowią one jedynie część większej układanki fabularnej, która rozciąga się na przestrzeni dziesięcioleci i kontynentów. Poprzednie książki były wciągające, dobrze opowiedziane i miały świetnie wykreowanych bohaterów. Czy będzie tak i tym razem?
Główną bohaterką książki autorstwa Nanny Foss pod tytułem „Ursydy” jest szesnastoletnia dziewczyna o imieniu Nasrin. Dziewczyna przeżyła w swoim życiu wiele, mierzy się z własnymi demonami, które wydają się za nią podążać. Pewnego dnia spotyka tajemniczego chłopaka, który uratował jej życie, kiedy była mała. Szarooki wydaje się jej nie pamiętać, a przecież nie zmienił się od tego czasu, nadal wydaje się mieć tyle samo lat, co w chwili tego zdarzenia. Jego przyjaciele nie darzą ją zbytnią sympatią, ewidentnie są w stosunku do niej nieufni, a ten chłopak jest niewidomy. Czy tajemniczy projekt ma szanse zmienić coś w jej życiu? Czy zmiany w przeszłości są możliwe do dokonania? Jakie będą jego konsekwencje?
„Ursydy” to o nie tylko powieść łącząca w sobie elementy science fiction, podróży w czasie i ogromnej tajemnicy. Ukazuje niesamowitą głębię, wielkie emocje, zarówno te, które mogą sprawić, że miękną kolana, mogą sprawić, że czuje się ucisk w gardle. Od samego początku byłam zauroczona tą historią, widać, że jest napisana w sposób wyjątkowy, każdy szczegół został przemyślany, od prostych słów, przez dialogi, aż po elementy graficzne, które pojawiają się na czarnych stronach w całej książce. Śledzimy losy poszczególnych bohaterów, którzy odkrywają coraz więcej na temat swoich zdolności, podróży w czasie. Nasrin to nowa postać, całkowicie odrębna od reszty poznanych bohaterów. Jest pesymistką, trzyma się z daleka od osób, które spotyka, ciąży jej smutek po stracie matki. Nasrin została zmuszona do tego, aby zbyt szybko dorosnąć, nie znała tego czym jest poczucie bezpieczeństwa, ciemność zbyt mocno ją przytłaczała. Z czasem zapomniała o tym, że jest w niej także to światło, o które powinna zawalczyć. Jest w niej ukryta głębia, która sprawia, że jest niezwykle wrażliwa, bliska i czytelnik czuje się, jakby wpełzł pod jej skórę. „Ursydy” wyniosły mnie na zupełnie nowy poziom literacki, pomimo zwrotów akcji i bolesnych dylematów, książka dała mi sporo radości.