Recenzja na:
http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/2016/03/30-urodzona-o-ponocy.htmlJak myślisz, jak to jest być osobą, która znajduje się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, przez co własna matka posądza cię o najgorsze z możliwych rzeczy, jakie można zrobić w tak młodym wieku - o branie narkotyków? Wyobraź sobie, że to nie koniec twoich problemów, bowiem rozpada ci się rodzina, rzuca cię chłopak i umiera ukochana babcia, a w dodatku widujesz dziwną postać, której nie dostrzega nikt inny. Z całym bagażem problemów mama wysyła cię do psychologa, a twój "świrolog" proponuje jej wysłanie cię do obozu dla trudnej młodzieży - Wodospadów Cienia. Z pozoru zwyczajny obóz okazuje się być pełną nadnaturalnych istot organizacją, która pomaga młodym odkrywać, czym tak naprawdę są. W głębi duszy wiesz, że to miejsce dla ciebie, ponieważ od zawsze czułaś się inna, ale nie potrafisz się do tego przyznać. A kiedy już wypowiadasz odpowiednie słowa na głos, okazuje się, że obóz może zostać zamknięty z powodu pewnych osób... W dodatku, dwójka niezwykle przystojnych chłopców zaczyna zabiegać o twoje względy. Czy twoja sytuacja nie jest dość skomplikowana?
"W głębi serca zawsze wiedzieliście, że jesteście inni” – przypomniały jej się słowa Holiday. I po raz pierwszy przyznała sama przed sobą, że Holiday miała rację. Kylie zawsze czuła się inna.
O C.C. Hunter (Christine Craig) słyszałam wiele dobrego, a pięciotomową serię "Wodospady Cienia" miałam już w planach od dawna. Ostatnio wreszcie zabrałam się za pierwszy tom i niestety muszę przyznać, że dostałam coś znacznie gorszego niż to, na co się nastawiałam. Nie bójcie się, tragedii nie ma, a autorka nie zawaliła. Po prostu moje oczekiwania przerosły mnie samą, a kiedy zobaczyłam coś całkowicie innego niż myślałam że znajdę, byłam po prostu rozczarowana. Mimo to, książka sama w sobie mi się podobała, więc wy również odnajdziecie w niej coś dla siebie.
Jestem ogromną fanką wszelkiego rodzaju okładek i uwielbiam wyłapywać te najpiękniejsze, a ta niestety do takich nie należy. Z przykrością stwierdzam, że choć okładka jest lekko mroczna i utrzymana w dopasowanych kolorystycznie barwach, nie spełnia moich wygórowanych oczekiwań. Jest całkiem w porządku, ale nic poza tym. A przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
Główną bohaterką tej książki jest szesnastoletnia Kylie Galen, której życie rozpada się w najmniej oczekiwanym momencie. Po pierwsze: jej rodzice się rozwodzą. Po drugie: ukochana babcia umiera. Po trzecie: rzuca ją chłopak Trey. Po czwarte: co ranek budzi się z krzykiem z powodu koszmarów, których nawet nie pamięta! Po piąte: widuje bardzo dziwną, wręcz przerażającą postać, której nie dostrzegają inni. Po szóste: zostaje zmuszona do wyjechania na wakacyjny obóz dla trudnej młodzieży w Wodospadach Cienia, a wszystko to przez uczestniczenie w imprezie, na której był alkohol i inne używki. Co najgorsze, Kylie ląduje na komisariacie skąd odbiera ją jej mama, która nie wierzy, że córka nie brała żadnych narkotyków. Kiedy przyjeżdża na obóz, okazuje się, że wraz z nią będą mieszkać wampiry, wilkołaki, czarownice, elfy, zmiennokształtni i inne stworzenia o nadnaturalnych zdolnościach, o których Kylie wcześniej nawet nie śniła! Dziewczyna dowiaduje się, że Wodospady Cienia są miejscem przeznaczonym wyłącznie dla stworzeń magicznych, więc to nie przypadek, że ona również się tutaj znajduje. Choć nie wierzy, że jest istotą nadnaturalną, fakt że urodziła się o północy, czy widuje postacie, których inni nie dostrzegają daje jej do myślenia. Poznaje wampirzycę Dellę i czarownicę Mirandę, a także dwójkę przystojnych chłopców, którzy znajdują swoje miejsce w jej sercu.
"Naprawdę nie mogę oddychać!" No pięknie, była na obozie pełnym krwiopijców i drapieżników, a umrze z powodu zadławienia się kanapką z masłem orzechowym i dżemem.
C.C. Hunter posługiwała się prostym językiem, przez co książkę czytało mi się dosyć szybko. Momentami miewałam jednak wrażenie, że język ten był aż za prosty, jak na taką książkę, ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi, gdyż nic nie raziło po oczach. Dobrze skonstruowane dialogi są chyba największym atutem tej książki. Wywoływały one wiele emocji, zaczynając od rozbawienia i wybuchania gromkim śmiechem, po nieme zaskoczenie i szeroko otwarte oczy, a także złość (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Nie pojawiły się nużące opisy. Właściwie samych opisów nie było tak dużo, ale to dobrze, ponieważ ja nie przepadam za rozwlekłą charakterystyką otoczenia czy zbędnymi rozmyśleniami bohaterów.
Narracja w książce była trzecioosobowa, ale opisywała tylko i wyłącznie wydarzenia, w których to Kylie była głównym uczestnikiem. Nigdy nie opuszczano tej bohaterki. Poznałam wiele jej myśli i uczuć przekazanych przez narratora. Znacznie częściej czytam książki, w których narracja jest pierwszoosobowa, więc takie oderwanie się od rutyny okazało się naprawdę ciekawym przeżyciem. Można powiedzieć, że odsapnęłam.
- Groziłaś, że sprzedasz jej krew na eBayu – zauważyła Kylie. – Tam skąd pochodzę, to podpada pod kłótnię.
- Tak, ale nie jesteś już w swoim świecie.
Główna bohaterka lekko irytowała mnie swoimi zachowaniami, ale nie ma co się jej dziwić. Gdybym ja znalazła się w takiej sytuacji, w zupełnie nowym dla mnie świecie, też miałabym wiele wahań nastrojów i czułabym się zagubiona. Postacią, którą polubiłam najbardziej ze wszystkich była Della, czyli wampirzyca mająca cięty język. Nie moja wina, że według mnie była bardziej inteligentna od Kylie. Miranda to postać lekko zwariowanej czarownicy z dysleksją, która dostarczała mi ogromnego ubawu. Do Lucasa przyciągnęła mnie jego historia i dawne przeżycia z Kylie (tak, oni znali się wcześniej). Ich spotkanie w dzieciństwie było mroczne, przerażające i dziwne. Całe szczęście później okazało się, że to, co zobaczyła Kylie znacznie różniło się od prawdy. Derek to po prostu Derek. Miły, czuły, ciepły i kochający Derek. Lubię go. Każda z tych postaci ma swoją historię, którą poznajemy w mniejszym lub większym stopniu. Dobrze, że autorka nie pominęła również postaci pobocznych, gdyż byłyby one zwykłe, nudne i nijakie.
Wydaje mi się, że pomysł na tą historię był dobry, aczkolwiek nie został wykorzystany w pełni przez autorkę. A szkoda, bo mogłaby z tego wyjść o wiele lepsza i ciekawsza opowieść. Żałuję trochę, że C.C. Hunter nie wplotła całkowicie nowych zdolności nadnaturalnych istot. Bardzo liczyłam na to, że wampiry będą posiadały nie tylko znakomity słuch i wzrok, a wilkołaki nie będą przeobrażały się podczas pełni księżyca. Czuję niedosyt, ale mam nadzieję, że wszystko zostanie chociaż trochę rozwinięte i urozmaicone w kolejnym tomie.
To zabawne, jak Kylie nagle zaczęła patrzeć zupełnie inaczej na związek rodziców. Owszem, jej mama była zimna, ale tata ją zdradzał. Teraz stanęła przed problemem "co było pierwsze, jajko czy kura". Nie potrafiła odpowiedzieć.
W treści odnalazłam sporo utartych schematów i powtarzających się wątków. Jednym z nich był na przykład element instytucji / obozu / akademii, do której z jakiegoś powodu zostają wysyłani główni bohaterowie rożnych książek. Nie mogę zdradzać wam wszystkiego, bo wtedy nie mielibyście już takiej frajdy w odkrywaniu tej książki, ale powiem tylko, że pod koniec czytania, pierwszy tom "Wodospadów Cienia" przywiódł mi na myśl serię "Wybrani" C.J. Daugherty.
Jak na paranormal romance przystało, nie obeszło się bez dwóch przystojniaków, do których wzdychała główna bohaterka. Tym razem byli to: pół elf Derek (good boy) i wilkołak Lucas (bad boy). Nie, przepraszam, pojawił się także Trey, czyli zwyczajny człowiek, były chłopak Kylie, który zdradził ją z inną. Trójkąt miłosny i niezdecydowanie głównej bohaterki to tak pospolite zjawisko, że momentami aż nudne. Przeczytałam już wiele książek, w których dwójka samców zabiegała o względy jakiejś rozkapryszonej nastolatki i to naprawdę nie było fajne. Nie oceniam, ponieważ na pewno są osoby, które z takiego obrotu spraw bardzo się ucieszyły, ale ja nie przepadam za takim czymś.
- To samce - zachichotał. - Nie rozprawiamy o uczuciach.
- Jak słodko - wyszeptała.
Podsumowując: książka ta jest lekturą idealną dla młodzieży i osób, które po czytanej powieści nie wymagają zbyt wiele. Jednocześnie bawi, przeraża i szokuje. Odkrywamy zupełnie nowe miejsce dla nadnaturalnych postaci i śledzimy historię Kylie, która nie chce uwierzyć, że jest kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. W oczy kłuje jedynie trójkąt miłosny, bardzo często przewijający się w tego typu książkach. Polecam osobom młodszym.
| Urodzona o północy | Przebudzona o świcie | Zabrana o zmierzchu | Szepty o wschodzie księżyca | Wybrana o zmroku |