"Przeznaczeniem niektórych aniołów jest upadek"
Luce jest uważana przez otoczenie za osobę niespełna rozumu. Widzi rzeczy, których żaden człowiek widzieć nie powinien. Odwiedziła ona chyba wszystkich możliwych psychologów.
W nie wyjaśnionych okolicznościach ginie jej chłopka, a dziewczyna jest główną podejrzaną. Trafia ona do poprawczaka. Nie straszny on tak jak go piszą.
Już na początku poznaje Arriane i Gabbe oraz Cama i tajemniczego Daniela. Pierwszego wroga zdobywa już pierwszego dnia i ratuje ją Penn, dziewczyna, która jest skazana na poprawczak, mimo iż nie popełniła nic złego.
Lucinda już od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Danielu i ma nieodparte wrażenie, że go zna. Ale przecież historia nie może się powtarzać...
"W najlepszym wypadku zaufanie jest próżnym zajęciem. W najgorszym może doprowadzić do śmierci."
Bohaterowie są ciekawie wykreowani. Pojawia się jednak znów nieznośny trójkącik.
Jednak Luce ma charakterek. Wie czego chce i do tego dąży. Lucinda ogólnie jest interesującą postacią. Widzi dziwne cienie i inne przedziwne rzeczy, a jednak nie podupada na duchu. Jest silna i mądra. Potrafi porządnie podejmować decyzje.
Daniel od razu skojarzył mi się z Jace i coś czuję, że nie tylko mi. Na początku arogancki, niebezpieczny i zabójczo przystojny, otoczony tajemnicami. Potem pozwala pokazać trochę prawdziwego siebie, ale nie za wiele. Mimo to polubiłam tego bohatera, głównie za pewność swoich czynów i stałe uczucia.
Arriane od początku była jak Anioł Stróż Luce. Była kiedy jej potrzebowano, była rozsądna, ale i waleczna. A Gabbe, czyste dobro.
Cam też posiadał coś z Jace, najwięcej chyba zaciętości i koszmarnej pewności siebie.
Pojawiają się też złe charaktery, bo cóż to byłaby za książka, gdyby zła nie było.
Pani bibliotekarka wydaje się strasznie podejrzana, ale kim jest sami sprawdźcie.
Akcja jest niesamowita. Mamy elementy fantastyczne, wątek miłosny i ciekawy pomysł umiejętnie wykorzystany w praktyce. Pani Lauren Kate miała bardzo ciekawy pomysł na akcję, którą wypełniła książkę, tak jak lubię.
"Jeśli przychodzisz więcej niż raz, w jedno miejsce, z tą samą osobą to myślę, że nie możesz już nigdy powiedzieć, że to tylko twoje miejsce."
Styl pisania autorki jest świetny. Opisy nie ciągną się w nieskończoność, ale nie są też krótkie. Akcja jest dobrze umiejscowiona, a wydarzenia nie są opisane chaotycznie, czy za szybko, jakby autorka się śpieszyła, o nie one są dobrze stworzone. Wszystko dziej się w swoim tempie, przez co przyjemniej się czyta.
Polubiłam tą książkę, właśnie dlatego, że jest porządnie napisana.
Tytuł od razu sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z książką o aniołach. Nie przychodzi i na myśl, kogo jeszcze możemy określić mianem "upadłych". Z racji, iż uwielbiam wszystkie motywy z aniołami, książka od razu przyciągnęła moją uwagę, jednak jeśli kogoś nie pasjonują lektury z elementami fantastycznymi raczej nie zwróci większej uwagi na tą pozycję.
Okładka trochę wzbudziła we mnie obawy, że będę miała do czynienia z kolejną wersją "Zmierzchu" ze zrozpaczoną dziewczyną, która umiera z tęsknoty za chłopakiem, która czuje się wręcz go niegodna. Jednak, na szczęście, mamy tutaj tylko postacie o silnych charakterach. Więc nie musimy się martwić, że trafimy na płaczliwy dramat.
Jednak teraz, po przeczytaniu, na okładkę patrzy się pod zupełnie innym kątem. Teraz też widać zrozpaczoną dziewczynę. Tyle tylko, że nie załamaną nieodwzajemnioną miłością, ale tym, iż może ona jej nie utrzymać, nie przez to, ze czuje coś do kogoś innego. Ta boi się, ze przeszkodzi jej śmierć.
Właśnie po przeczytaniu wszystko przedstawia się pod innym sposobem patrenia.
Książka zdecydowanie watra jest przeczytania. Zwroty akcji, świetnie wykreowani bohaterowie, z charakterem i oczywiście wszystko świetnie przedstawione za pomocą pewnego siebie pióra pani Lauren Kate.