Książkę „Niewinna żona” Amy Lloyd miałam okazję przeczytać dzięki wydawnictwu Czarna Owca. Owa pozycja premierę miała 3 lipca 2019 roku i jest debiutem! autorki.
O czym jest „Niewinna żona”? Dennis od ponad dwudziestu lat przebywa w więzieniu za brutalne morderstwo. Na jaw wychodzą coraz to nowe wątki tej sprawy sugerujące jakoby chłopak został niesłusznie skazany. Do uwolnienia Dennisa dążą jego fani domagający się prawdy, został zrealizowany również film dokumentalny z historią chłopaka. W kontakt listowny z Dennisem wchodzi Samantha, mająca na jego punkcie wręcz obsesję. Z czasem ich relacja staje się coraz bliższa, Samantha zaczyna go odwiedzać w więzieniu, a wkrótce decyduje się za niego wyjść i gorliwie walczy wraz z innymi o jego uwolnienie. Okazuje się jednak, że Dennis wcale nie jest taki jak go sobie wyobrażała, a jego zachowanie zaczyna budzić w niej niepokój i lęk.
Patrząc na opis fabuły można byłoby wyprowadzić śmiałe stwierdzenie, że wiadomo jak ta historia się skończy. I faktycznie coś w tym jest ale czy aby na pewno? Mnie zakończenie zaskoczyło, totalnie inaczej je sobie wyobrażałam, choć faktycznie jest trochę przewidywalne to jednak nie do końca. Rzekłabym, że jest odrobinę chaotyczne, niejasne, zagmatwane, wielowątkowe. Przynajmniej ja miałam takie odczucia jak się z nim zetknęłam i nadal mam mnóstwo pytań.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Tak dobrze, że niemal się ją pochłania. Dlatego w tym miejscu pragnę przypomnieć i podkreślić , że to jest debiut, a ja wcale tego nie zauważyłam. Mało tego! Książkę czytało mi się tak samo dobrze jak inne kryminały znanych autorów, co też świadczy o tym, że naprawdę autorka stanęła na wysokości zadania.
Ten thriller psychologiczny moim zdaniem bardzo dobrze zarysowuje portrety dwójki głównych bohaterów. Z jednej strony mamy prawie czterdziestoletniego mężczyznę, który całą swoją młodość przesiedział w więzieniu. Po dwudziestu latach wychodzi na wolność i musi nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości. Internet, telefony komórkowe i wszelkie social media oraz nowinki technologiczne są mu kompletnie obce. Na każdym kroku musi borykać się z nienawiścią i podejrzliwością ludzi wciąż uważających go za na winnego. Dennis po takim czasie w zamknięciu potrzebuje czasu i przestrzeni by na nowo w tym wszystkim się odnaleźć. W toku rozwoju akcji poznajemy też szczegóły dotyczące jego dzieciństwa. Jednak nadal Dennis skrywa w sobie tajemnice, niepewność i mrok.
Zdecydowanie dla mnie ciekawszą postacią jest Samantha i czytając tę książkę, chyba głównie na niej się skupiłam. Jak bardzo samotną i wyalienowaną osobą trzeba być, by tak pochopnie podjąć decyzję o byciu z więźniem? Czy nie wydaje się Wam to szalone? Czy to jest normalne? Samantha wpada w obsesję na punkcie Dennisa. Nie ma zbyt wielu przyjaciół czy znajomych, zostawia całe swoje dotychczasowe życie, rodzinę i pracę, świadomie izoluje się od ludzi i żyje w swoim wewnętrznym świecie, a wszystko to robi w imię miłości do człowieka, którego wydaje jej się, że zna. Tak naprawdę wszystko stawia na jedną kartę i budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jestem w stanie się w nią wczuć i ją zrozumieć. Pisząc z kimś można wejść w zażyłą relację i czuć bliskość, która może doprowadzić do zauroczenia i miłości. Jednak z drugiej strony to, co robi ta kobieta jest niepokojące, dziwne. Jej zachowanie budzi we mnie poniekąd coś na kształt odrazy i lęku, wydaje się być na granicy wariactwa.
Życie z Dennisem szybko okazuje się być zgoła inne niż dziewczyna sobie wyobrażała. Przede wszystkim on okazuje się być inny – obojętny, odpychający. Wszystko go irytuje, swoją żonę traktuje obcesowo. Być może to odpowiedź na to, że nie umie poradzić sobie z tym, co się wokół niego dzieje. Być może nie potrafi okazywać uczuć, tak jakby chciał, bo przez tyle lat nie miał takiej możliwości.
Książkę możecie interpretować na wiele sposobów. Każdy z Was może tu znaleźć coś dla siebie. Opowieść wciąga i intryguje. Daje dużo do myślenia i angażuje. Kompleksy, niska samoocena, niepewność, szukanie aprobaty w oczach innych - to tylko kilka z podjętych tu tematów. Pod względem wątków psychologicznych – nie mam jej nic do zarzucenia. Jedyne do czego mogę odnieść się na minus - to zakończenie, w którym panował zamęt i chaos i mam wrażenie, że autorka sama już nie wiedziała jak chce tę historię zakończyć. Trochę się w tym pogubiła. Jednak dużo wyjaśniła w epilogu. Mimo wszystko – ja wciąż czuję niedosyt.
Zdecydowanie tę pozycję uważam za godną polecenia. Od ponad miesiąca, kiedy jestem w ciągu czytelniczym, nie przeczytałam nic tak dobrego! Jeśli jesteście fanami tajemniczych i zagadkowych morderstw i do tego lubujecie się w psychologii - ta pozycja jest zdecydowanie dla Was.