"Wartość człowieka ostatecznie nigdy nie wyraża się w stosunku do drugiego człowieka, tylko w stosunku do siebie samego. Dlatego też nigdy nie powinniśmy uzależniać naszego poczucia własnej wartości albo też poczucia własnej godności od innych ludzi, bez względu na to, jak cierpielibyśmy z tego powodu.- Karl Gustaw Jung"
A Ty? Czy swoją wartość określasz po tym, co sądzą o Tobie inni ludzie i jakie nadadzą Ci cechy, czy też sam sobie jesteś żaglem, sterem i okrętem, który bez względu na to jak morze wokoło się pieni, będzie płynął do celu. Większość pewnie chciałoby by samemu decydować o własnym losie i uważać się za jednostkę wolną
i niezależną od nacisków otoczenia. Inni wręcz przeciwnie, bardzo dobrze czują się
w roli tego, kto nie musi podejmować decyzji i chce mieć jedynie święty spokój. A czy związki nie są formą ubezwłasnowolnienia na własne życzenie – no bo w końcu godzę się na rezygnowanie z pewnego fragmentu mojej wolności, aby zyskać to samo od partnera/partnerki. Ale gdzie jest ta granica, kiedy mówimy o związku partnerskim, a kiedy już to jest już niezdrowy, toksyczny związek? Dla każdego odpowiedzi będą różne, bo każdy w takiej chwili gdzie indziej ustawi sobie granicę.
I właśnie przykład takiego związku oglądać możemy z perspektywy młodej kobiety, która tkwi właśnie w związku małżeńskim z niejakim Tadeuszem. Tadeusz, przy protekcji swojego wuja, niekwestionowanej głowy rodu, w trudnych czasach PRL-u próbuje robić karierę śpiewaka operowego. Jego starania, obojga małżonków rzucą aż do Austrii, która to jest świadkiem wielkich i małych dramatów naszych rodaków na emigracji. I stanie się świadkiem dramatu naszej bohaterki.
Dramatu: jej małżeństwa, jej położenia, przeszłości, relacji (a raczej ich braku)
z innymi ludźmi i wreszcie dramatu stosunku do samej siebie. Nie jest łatwo być żoną śpiewaka, otoczonego innymi artystami, samemu będąc, jak się bohaterka określa, intelektualistką, na dodatek całkowicie zależną od męża, w obcym kraju, bez pracy, znajomości języka i bez znajomych. Ale czy jej obecne położenie jest powodem jej podłych uczuć czy może to jej wnętrze i sposób myślenia tworzy podłą wokół niej rzeczywistość?
Książka, ze względu na trudny temat, napisana jest równie trudnym językiem. Psychologia się kłania i wręcz wylewa z tej powieści i dla własnej wygody proponuję przed podejściem do powieści poczytać choćby w internecie o koncepcji Cienia Junga, bo mi bardzo to ułatwiło odbiór. Ułatwiło, bo ogólnie książka jest trudna w odbiorze. Często jej fragmenty czytałem dwa razy. Dialogi ograniczono tu do minimum, cały świat poznajemy albo słowami bohaterki, albo interpretując wydarzenia w których uczestniczy. Nie ma tu odpowiedzi podanych na tacy.
Ale w sumie w życiu też rzadko odpowiedzi na takiej tacy dostajemy.
Mimo, że akcja toczy się w PRL-u, to tak naprawdę jest ona uniwersalna, bo rzeczywistość za oknem może się zmieniać, ale archetypy i wzorce jakie w nas tkwią raczej się nie zmieniają. I na pewno przed przystąpieniem do jej czytania, warto nastawić się na to, że śledząc losy bohaterki możemy odkryć nieprzyjemne rzeczy także o sobie. A co jeśli nasze własne decyzje nie są tak naprawdę nasze, ale zostały zaprogramowane przez wydarzenia z naszej przeszłości? Mi pewne rzeczy ta książka uświadomiła i w dobry humor mnie te odkrycia nie wprawiły.
Z racji skupienia uwagi na głównej bohaterce i jej wnętrzu, bardzo dokładnie poznajemy jej świat, jej dylematy i problemy. Czasami budziła ona moje współczucie, bo jakoś jej się źle w życiu potoczyło, a czasami bardzo mocno irytowała, bo irytująca była jej niemoc, jej konformistyczne podejście do świata i jej brak empatii w stosunku do osób, które znalazły się w podobnej sytuacji. Narzekała na swoje położenie, czuła obrzydzenie do samego siebie, ale nie tylko nie robiła nic, aby to zmienić, ale nawet świadomie sobie szkodziła, nawet zdając sobie z tego sprawę, byleby mieć święty spokój.
I w pewnym momencie nawet uśmiechnąłem się sam do siebie, że ja nie mam takich problemów, ale z drugiej strony czułem do niej podziw, bo musiała być niezwykle silną w swojej słabości postacią, żeby całe życie wytrzymać sama ze sobą. O tak, całą gamę uczuć w trakcie czytania tej książki z pewnością przerobicie.
Książkę mogę polecić z całą odpowiedzialnością każdemu, kto wymaga od lektury czegoś więcej niż samej rozrywki i która zmusza do myślenia. A ludzi takich jest sporo. Zresztą na potwierdzenie moich słów zerknijcie na inne recenzje i komentarze jej dotyczące. Nie sądziłem, że taka tematyka, bo w końcu nie są to rzeczy miłe i wesołe, może aż tak bardzo spodobać się czytelnikom. Już sama ilość recenzji niech będzie tego dowodem – powieść zrobiła wrażenie i ludzie chcą się swoimi wrażeniami dzielić.
Ja osobiście dołączam tę książkę do mojej prywatnej biblioteczki ulubionych pozycji.