„On one condition” autorstwa K. Bromberg stanowi drugi tom serii S.I.N.. Tym razem autorka na celownik wybrała najstarszego z trojaczków - Legera. Przyznam, że ta lektura zmieniła moje odczucia co do poprzedniej części - klika wątków stało się dla bardziej zrozumiałe, a sytuacje, które były irytujące, już takie nie są.
Dwa miesiące spędzone w Cedar Falls, żeby dopilnować budowy luksusowego hotelu Sin International Network, a przy okazji podlizywać się upierdliwemu burmistrzowi, który stawia naszej firmie niedorzeczne warunki? Wiedziałem, że to nie będzie nic przyjemnego. W dodatku z tym malowniczym, turystycznym miasteczkiem w Montanie łączą mnie wspomnienia z młodości. Wspomnienia równie piękne, co bolesne.
Właśnie tutaj przeżyłem pierwszą prawdziwą miłość.
Zakończoną nagłym rozstaniem.
I złamanym sercem.
To było piętnaście lat temu. Dlaczego więc ponowne spotkanie z Asher Wells wywołuje we mnie tak silne uczucia, które nie dają mi spokoju? I dlaczego ona tu została? Zawsze marzyła o tym, żeby uciec stąd i zrobić karierę artystyczną. A przede wszystkim: dlaczego, do cholery, obwinia mnie o to, co się stało tamtej nocy?
Podobno pierwsza miłość zasługuje czasem na drugą szansę. Cóż, ja raczej traktuję tę historię jak niedokończony interes, a wszyscy wiedzą, że w biznesie Ledger Sharpe nigdy nie daje za wygraną. Tym razem nie wyjadę stąd bez Asher.
Najpierw jednak muszę sprawić, żeby przestała mnie nienawidzić...
Po raz kolejny Bromberg oddaje w nasze rece powieść, która została piękne wydana oraz pełną ciekawych bohaterów. Może i „Last resort” podobał mi się zdecydowanie bardziej od „On one condition”, to jednak autorka zaskoczyła mnie tym, iż postanowiła wyjść z pewnej schematyczności i przygotowała dla mnie romans, który dał mi trochę do myślenia.
„On one condition” to jedna z tych książek, która doczekała się pięknego wydania. I nie, nie mam tu na myśli okładki, ale fragmenty pola, które znajdowały się na początku oraz końcu każdego rozdziału. Ten element nadał pewien klimat tej historii - w trakcie lektury wręcz czułam się, jakbym ja sama znalazła się na tej polanie i w pewnym momencie poczułam nawet zapach lawendy... Czemu lawnedy? Musicie przeczytać!
Ale dobra, wracajmy do wnętrza książki, bo na bank jesteście jego bardziej ciekawi ;) Niestety pokręcę chwilę nosem na akcję, która momentami była aż nadto monotonna - wybaczcie nic nie poradzę na to, że jestem fanką „szybszych” powieści. Autorka jednak nadrobiła tę wadę swoimi genialnym stylem pisania oraz niezbyt długimi rozdziałami, co zdecydowanie wpłynęło na tempo mojego czytania.
Tym razem Bromberg przygotowała dla nas parę, która znała się wcześniej (przygotujcie się na nawiązania do wydarzeń sprzed 15 lat), a co za tym idzie, dostaniecie tutaj fragmenty dotyczące pierwszej miłości oraz pierwszego zerwania, które (jak sami wiecie) boli najbardziej. Przyznam, że Leger oraz Asher to postacie, które przeszły w swoim życiu zbyt wiele, jednak oboje są silnymi osobowościami, (przynajmniej na pierwszy rzut oka starają się na takich wyglądać). Postać Asher pokazuje nam, w jaki sposób plotki są w stanie zniszczyć drugiego człowieka. Nie ukrywam, że gdyby tylko istniała taka możliwość, wyrwałabym języki wszystkim osobom, które powiedziały chociaż jedno złe słowo na tematy tej dziewczyny.
Czy książkę polecam? Jeśli nie czytał*ś poprzedniej części, śmiało możesz przeczytać ten tytuł, jednak zachęcam Cię do nadrobienia poprzedniego tomu, ponieważ w moim odczuciu był on odrobinkę lepszy. „On one condition” to niezobowiązujący romans, który pozwoli Wam na chwilę oddechu oraz otuli Wasze czytelnicze serducha.