Trylogia mostu recenzja

TWÓRCA CYBERPUNKU POWRACA. ALE CZY W DOBRYM STYLU?

Autor: @mrocznestrony ·6 minut
2021-10-18
Skomentuj
2 Polubienia
William Gibson może i nie należy do szczególnie płodnych Autorów, ale na pewno nie można przejść obok jego twórczości obojętnie. Przynajmniej ja tak miałem, gdy jakiś czas temu, kompletując serię Artefakty, wpadła mi w ręce "Trylogia Ciągu", będąca prekursorem cyberpunka. Mimo swoim wad, debiut Williama Gibsona był pod wieloma względami wizjonerski, wyprzedzający swój czas i inspirujący później innych twórców. Te powieści po prostu wypada znać, jeśli akurat fascynuje Was literacka fantastyka. Po "Ciągu" planowałem sięgnąć po niewielki objętościowo zbiór krótkich form Gibsona, czyli "Wypalić Chrom", ale właśnie wtedy Wydawnictwo MAG, wypuściło drugą trylogię tego Autora - "Trylogię Mostu", znaną też jako "Trylogia San Francisco".

Mam zatem przed sobą kolejne opasłe - ponad 800-stronicewo - tomiszcze, przy czym należy pamiętać, że są to trzy powieści, napisane kolejno w latach 1993, 1996 oraz 1999. Czy są w jakiś sposób powiązane z "Trylogią Ciągu"? Nie, jest to zupełnie nowy, wykreowany przez Autora świat przyszłości i nowych technologii. A jakie są moje wrażenia po lekturze "Trylogia Mostu"?

Światło wirtualne
W pierwszym tomie, którego akcja rozgrywa się na początku XXI wieku, poznajemy Rydella i Chevette. On jest byłym gliniarzem i ochroniarzem bogatych, który teraz pracuje jako kierowca dla najemnika nazwiskiem Warbaby. Ona to dziewczyna znikąd, porzucona przez matkę, po latach tułaczki znajduje schronienie na moście Golden Gate w San Francisco, który od dawna nie pełni swej pierwotnej funkcji, jest za to schronieniem dla outsiderów, tworzących tam zwartą, wręcz hermetyczną społeczność. Chevette pracuje jako kurierka i pewnego dnia kradnie pewnemu bucowi saszetkę z okularami. Buc wkrótce kończy swoje życie zamordowany, a dziewczynę zaczynają ścigać bardzo niebezpieczni ludzie: skorumpowani gliniarze, płatny cyngiel i najemnik, dla którego pracuje Rydell. Wszyscy chcą odzyskać okulary, które bynajmniej nie są zwyczajne - to elektroniczny gadżet, skrywający plan, dla którego potężni ludzie nie zawahają się zabić.

"Światło wirtualne", to trzymający w napięciu cyberpunkowy thriller, tak bardzo różniący się od wcześniejszych powieści Williama Gibsona, zaczynając od klimatu, poprzez bohaterów, a na języku kończąc. Owszem, Autor wciąż pozostaje oszczędny w słowach, odchodzi jednak od specyficznego dla "Trylogii Ciągu" ciężkostrawnego, naukowego słownictwa, ograniczając je do niezbędnego minimum.

Jeśli chodzi o schemat powieści, to bardzo mocno przypominał mi filmy typu "Wróg publiczny" Tony'ego Scotta czy wydaną rok przed "Światłem wirtualnym" powieść Johna Grishama "Raport Pelikana". Oczywiście, u Gibsona wszystko ma wydźwięk futurystyczny i dzięki temu powieść sprawia wrażenie oryginalnej, do tego Autor trzyma równe i cholernie szybkie tempo, dzięki czemu, trudno mi się było oderwać od tej historii. Do tego doszli ciekawie wykreowani główni bohaterowie, z którymi dzielenie ich przygody, to była prawdziwa frajda

Idoru
Fabuła drugiej części trylogii kręci się wokół wokalisty zespołu Lo/Rez i została opowiedziana z perspektywy dwóch bohaterów: Laneya, który jest znajomym znanego z pierwszej części Rydella oraz Chii - nastolatki z Seattle. Laney pracował kiedyś dla korporacji zrzeszającej cybernetycznych paparazzi, odszedł jednak z firmy, po tym, gdy jedna z inwigilowanych przez niego gwiazd popełniła samobójstwo. Teraz, dzięki Rydellowi dostała nową pracę - ma przyjrzeć się nowemu związkowi Reza - wokalisty popularnego zespołu. Problem w tym, że wybranką serca muzyka jest sztuczna inteligencja nazywana idoru. Z kolei Chia to członkini fanklubu zespołu i gdy dowiaduje się, że Rez chce poślubić AI, wyrusza do Tokio, aby dowiedzieć się czegoś więcej o idoru i być może powstrzymać ślub. Chia jednak wplątuje się w poważną aferę i wkrótce zaczyna być ścigana przez przemytników, a także rosyjską mafię.

"Idoru" znacząco różni się od "Światła wirtualnego". Tempo mamy tu znacznie wolniejsze, żeby nie powiedzieć ślamazarne, ale za to zdecydowanie więcej tu cyberpunka. Tematyka, ze swoimi wirtualnymi światami, sztuczną inteligencją i miastami przyszłości, jest bardzo zbliżona do "Trylogii Ciągu". Poza tym Gibson porusza tu ważne aspekty społeczne, jak chociażby zależności między człowiekiem a wirtualną rzeczywistością, a także techniką, która powoli wypiera człowieczeństwo.

Akcja powieści toczy się mniej więcej rok bo wydarzeniach w "Świetle wirtualnym". Mamy więc nadal początek XXI wieku, który w wizji Williama Gibsona z 1996 roku, mocno różni się od naszej rzeczywistości. I bardzo dobrze, bowiem świat wykreowany przez ojca cyberpunku, nie jest miejscem ani przyjaznym, ani przyjemnym. To świat, w którym rządzą fake newsy, wielkie korporacje i algorytmy... Zaraz, zaraz, ale to przecież jest nasza rzeczywistość. Owszem, ale w wizji Gibsona wszystko jest bardziej mroczne, a dużo bardziej zaawansowana technologia niekoniecznie sprzyja rozwojowi człowieka.

Niestety, po "szybkim i wściekłym" pierwszym tomie, drugi przypomina żółwia ze złamaną nogą. "Idoru" momentami zbyt bardzo się wlecze, ale historia jest na tyle ciekawa, a bohaterowie barwni, że można przebić się przez całość.

Wszystkie Jutra
Trylogię zamyka powieść "Wszystkie Jutra", która z jednej strony jest podsumowaniem całości, z drugiej zaś spaja dwa poprzednie tomy. Idoru Rei Toei znika bez śladu, a jedyną osobą, która ma z nią kontakt jest Colin Laney, który ukrywa się na tokijskim kartonowym osiedlu bezdomnych. Kontaktuje się jednak z Rydellem i wynajmuje go, w charakterze prywatnego policjanta. Rydell na polecenie Laneya wraca do San Francisco, chociaż obaj nie wiedzą po co. Czekają na znaki wskazane przez idoru, jednak Laney domyśla się, że zbliża się koniec świata i tylko oni mogą go powstrzymać.

"Wszystkie Jutra" - przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie - to najbardziej chaotyczna i rozproszona ze wszystkich dotychczasowych powieści Williama Gibsona, jakie miałem okazję przeczytać i tak bardzo odbiegająca od poprzednich tomów "Trylogii Mostu". Fabuła niemiłosiernie się wlecze, bohaterowie błąkają się bez celu w okolicach mostu Golden Gate i właściwie niewiele to wnosi do całej historii. Coś muszą zrobić, ale de facto nie wiedzą co. Nie wie tego ani główny bohater, ani jego oddalony o tysiące kilometrów przyboczny. Akcji jest tu niewiele, wracają za to starzy znajomi zarówno z pierwszej, jak i drugiej części. Przez cały czas jednak czułem, że Gibson nie potrafi lub nie chce wykorzystać ich potencjału i zwyczajnie nie ma pomysłu na zamknięcie swojej opowieści.

Czytając finał trylogii czułem zawód i znużenie. "Wszystkie Jutra", to powieść przede wszystkim nudna i mało ciekawa, a zakończenie rozczarowujące.

Trylogia Mostu
No to pozostało nam podsumowanie. "Trylogia Mostu", to pod jednym względem, cykl konsekwentny - kolejne tomy konsekwentnie staczały się po równi pochyłej i po wielkim entuzjazmie jaki odczułem czytając "Światło wirtualne", po nieco słabszej, ale wciąż ciekawej "Idoru", "Wszystkie Jutra" były niczym twarde lądowanie ryłem o beton. Szkoda, tym bardziej, że lektura takiej cegły jest dość czasochłonna i chciałoby się móc potem powiedzieć (lub napisać), że nie był to czas stracony. W tym przypadku, nie był, ale tylko w 2/3.

Oczywiście, doceniam tematykę i problemy jakie w swoich powieściach porusza William Gibson. Szczególnie teraz wydają się cholernie aktualne, ale to za mało, aby uznać "Trylogię Mostu" za udaną i godną polecenia. Powrót Gibsona nie okazał się tak dobry, jak tego oczekiwałem. W moim przekonaniu jego dzieło jest, co najwyżej, przeciętne, przy czym tę ocenę zdecydowanie zaniżył trzeci tom. Szkoda.

© by mroczne-strony.blogspot.com | 2021

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-10-16
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Trylogia mostu
Trylogia mostu
William Gibson
5/10
Seria: Artefakty

Kultowa trylogia Gibsona, zapoczątkowana „Światło Wirtualne”. Pierwsze wydanie zbiorcze. Światło wirtualne Początek XXI wieku. Na miejscu zniszczonej przez trzęsienie ziemi Kalifornii powstają dw...

Komentarze
Trylogia mostu
Trylogia mostu
William Gibson
5/10
Seria: Artefakty
Kultowa trylogia Gibsona, zapoczątkowana „Światło Wirtualne”. Pierwsze wydanie zbiorcze. Światło wirtualne Początek XXI wieku. Na miejscu zniszczonej przez trzęsienie ziemi Kalifornii powstają dw...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Sklepy cynamonowe
ZACHWYT I ZMĘCZENIE W POETYCKIM ŚWIECIE

Ostatnio coraz częściej sięgam po polską klasykę literatury pięknej, więc siłą rzeczy prędzej czy później musiałem trafić na Bruno Schulza i jego dwa zbiory opowiadań "S...

Recenzja książki Sklepy cynamonowe
Kolęda. Świerszcz za kominem.
OD ŚWIĄTECZNEJ MAGII DO LITERACKIEJ MĘCZARNI

Kilka miesięcy temu, na jednym z bibliotecznych kiermaszy, wpadł mi w ręce "Sługa boży" Erskina Caldwella. To właśnie wtedy dowiedziałem się, że kiedyś, w czasach PRL-u ...

Recenzja książki Kolęda. Świerszcz za kominem.

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl