“Dziewczynka z Widow Hill” to pierwsza książka Megan Mirandy, którą przeczytałam. Już sama okładka tej powieści była intrygująca i niepokojąca, ale stanowiła tylko przedsmak tego, co było w środku. Po lekturze okazało się, że “Dziewczynka z Widow Hill” to emocjonujący thriller psychologiczny.
Główną bohaterkę, Olivię Meyer, poznajemy w momencie, gdy otrzymuje przesyłkę z rzeczami jej matki, która właśnie zmarła. Postać matki wywołuje u Olivii wspomnienie traumatycznego wydarzenia sprzed dwudziestu lat. Jako sześcioletnia dziewczynka zaginęła w środku nocy podczas burzy, gdy lunatykując wyszła z domu. Została porwana przez nurt wody, a jej poszukiwania nagłośnione na cały kraj trwały trzy dni i zakończyły się sukcesem. Dziewczynka została odnaleziona u wylotu rury kanalizacyjnej przez jednego z poszukiwaczy, Seana Colemana. Z powodu tego dramatycznego wydarzenia stała się sławna, głównie za sprawą matki, która wykorzystując “swoje pięć minut”, zdołała nawet napisać na ten temat książkę i zdobyć niemałe pieniądze. Ta “sława” bardzo utrudniała życie Olivii, a właściwie Arden Maynor, bo tak wcześniej się nazywała, dlatego postanowiła opuścić rodzinne Widow Hills i zmienić nazwisko.
Rozpoczyna więc nowe życie już jako Olivia Meyer, pracuje na prestiżowym stanowisku administracyjnym w szpitalu w Central Valley, kupiła dom, zaprzyjaźniła się z sąsiadem Rickiem, a także ze znajomymi ze szpitala, Bennettem i Elyse. Gdy wydaje się, że swoją dramatyczną przeszłość zostawiła za sobą, ta nieoczekiwanie daje o sobie znać. Olivia lunatykując w nocy, trafia na ciało tajemniczego mężczyzny, który jak się okazuje , miał związek z dramatycznym wydarzeniem z jej dzieciństwa. I tu rozpoczyna się koszmar dziewczyny.
Komu zależy na tym, by pogrążyć Olivię, by nigdy nie zapomniała o swej przeszłości, kto chce, by to właśnie jej przypisano morderstwo? Tropów jest wiele, bo autorka tak skonstruowała fabułę, że właściwie każdy jest podejrzany, każdy może być mordercą, każdemu może zależeć, by trauma z dzieciństwa Olivii powróciła. Równie dobrze może to być uprzejmy i zawsze spieszący z pomocą Rick, jak i kolega z pracy Bennnett, a może pogodna Elyse albo jeszcze ktoś inny? Tego na razie nie wiemy. Taka budowa fabuły, umiejętne stopniowanie napięcia, tworzenie atmosfery zagrożenia powoduje, że powieść Mirandy wciąga bez reszty, trudno oderwać się od jej lektury, tyle w niej emocji, aż gęsto od strachu, bólu, niepewności. Autorka wprowadza nowe wątki, postaci, które tylko komplikują wyjaśnienie całej historii i dodają jej tajemniczości i dramatyzmu. A zakończenie powieści wbija w fotel, dla mnie było bardzo zaskakujące i nieprzewidywalne, w dodatku nasycone takimi emocjami, taką grozą, że przy czytaniu końcówki książki napięcie sięgało zenitu i zupełnie wytrąciło mnie z równowagi.
Dużym plusem “Dziewczynki z Widow Hills” jest misterna, pogłębiona psychologicznie konstrukcja postaci. Olivia dźwigająca ciężkie doświadczenia z dzieciństwa, jest wiarygodna, wnikamy głęboko w jej myśli, wiemy, co czuje, co przeżywa, czego się obawia, jakie lęki skrywa, dlaczego tak postępuje. Dzięki temu staje się nam bliską osobą i pragniemy, by ta trudna sytuacja, w której się znalazła wreszcie się zakończyła i dziewczyna odzyskała spokój. Postacie drugoplanowe też są wyraziste, umiejętnie nakreślone, zróżnicowane w swym zachowaniu.
Stylistyka narracyjna powieści również jest ciekawa, oprócz pierwszoosobowej narracji prowadzonej przez główną bohaterkę, na końcu każdego rozdziału autorka przytacza relacje na żywo wydarzeń sprzed dwudziestu lat. Są to informacje z konferencji prasowych, zapis wypowiedzi, wywiady, fragmenty bloga dotyczące poszukiwania, a potem odnalezienia małej Arden, co sprawia, że mamy wrażenie, iż te tragiczne zdarzenia dzieją się na naszych oczach, a całej powieści dodają dramatyzmu.
Podsumowując, “Dziewczynka z Widow Hills” to naprawdę bardzo dobry thriller psychologiczny, który zapewni wiele wrażeń podczas czytania. Polecam! Wyjątkowa książka.
Dziękuję Wydawnictwu ZNAK (CHILLI BOOKS) za przesłanie egzemplarza książki do recenzji i pełne emocji chwile podczas jej lektury.