Kolejna część cyklu, będącego prawdziwą skarbnicą wiedzy o profesjonalnym boksie. Tym razem autorzy prezentują czempionów wszechwag z początków ubiegłego stulecia, a także mistrzów ze wspaniałych lat 70- tych XX wieku - czyli okresu zwanego "złotą erą" wagi ciężkiej...
Na kartkach tej książki znajdziemy sylwetki wielkich ringowych legend. Bo swoje miejsce mają tu tacy mocarze pięści, jak Jeffries, Dempsey czy Foreman. Nie brakuje też "brylantowych" techników w rodzaju Corbetta, Tunneya badź Pattersona. Jest także nigdy nie pokonany Marciano, oraz uważany za najlepszego w historii - Muhammad Ali...
Jednak oprócz tych ( oraz, oczywiście, innych), powszechnie "znanych i lubianych" herosów ringu - w książce znajdziemy również ( dłuższe lub krótsze) wzmianki o pięściarzach "drugiego planu". Takich, którzy mimo niewątpliwie nietuzinkowych umiejętności - nigdy jednak nie zdobyli najcenniejszych laurów na zawodowych ringach. Z przeróżnych przyczyn, choć najczęściej po prostu z powodu ogromnej konkurencji w danym okresie...
Takiej, jak chociażby w latach 70-tych zeszłego wieku. W wadze ciężkiej królowali wtedy Ali, Foreman i Frazier, jednak "wokół" aż roiło się od naprawdę niebezpiecznych konkurentów...
Jednym z nich był Earnie Shavers. Ten siłacz przez wielu uważany jest za jednego z najmocniej bijących pięściarzy w całej historii zawodowego boksu. Potrafił np. w walce o tytuł 2-krotnie powalić na deski fenomenalnego L. Holmesa (co jednak ostatecznie nie wystarczyło mu do zdobycia mistrzowskiego pasa).
Inny mocarz tego okresu to Ron Lyle - niewielu ówczesnych wojowników mogło stawić mu opór między linami ringu. Bo nawet Ali czy Foreman, w zwycięskich dla siebie z nim potyczkach, bywali w sporych opałach.
Lub Jimmy Young - to właśnie ten twardziel odesłał na sportową emeryturę (przeszło 10- letnią) samego Foremana. A i Alemu dał się nieźle we znaki...
Prawdopodobnie w każdym innym okresie pięściarze ci byliby mistrzami świata. Ale trafili na czas, gdy tytuł ten jeszcze naprawdę coś znaczył, nikt nikogo nie unikał, a rywalizacja była (prze)ogromna. Więc co najwyżej można o nich mówić - "czempioni bez korony"...
Jednak to m.in. dzięki owym "mistrzom drugiego planu" - zainteresowanie boksem biło wszelkie możliwe rekordy. A pięściarskie gwiazdy (długo) świeciły pełnym blaskiem. Zaś tytuł "mistrza świata wagi ciężkiej " - był najcenniejszym, sportowym trofeum...