Dziękuję Wydawnictwu Rebis za egzemplarz książki „Rzeki płyną jak chcą”.
Ałbena Grabowska to jedna z moich ulubionych autorek. Jestem zachwycona serią „Stulecie winnych” dlatego z tym większą radością oczekiwałam na egzemplarz najnowszej powieści. Nie zawiodłam się. To bardzo dobra powieść.
Ale od początku.
Trzy siostry: Klara, Amelka i Róża Terechowiczówny mieszkają wraz z matką w dworku w Niebielowie. Majątek ziemski, który był dumą państwa Terechowiczów podupada, bowiem pan domu pojechał walczyć na front i słuch po nim zaginął. Przyzwyczajone do luksusów „panienki ze dworu” musiały zmierzyć się z codziennością, wypełnioną ciężką pracą i walką o byt. Niejakim wytchnieniem dla kobiet stało się pojawienie niesamowicie zaradnego Jana, męża Amelki. I o ile od strony pragmatycznej, rzeczywiście obecność Jana była wręcz wybawieniem o tyle od strony emocjonalnej, jego postać wprowadzała ogromne zamieszanie.
Zaczynając czytać tę książkę, pomyślałam, że skoro akcja dzieje się w czasach Pierwszej Wojny Światowej, zapewne będzie w niej dużo polityki i nieprzyjemnych opisów bestialstwa, jakiego dopuszczali się najeźdźcy. Z wielkim zdziwieniem odkryłam, że w powieści zawarto naprawdę minimalne odniesienia historyczne, a cała fabuła skupia się tak naprawdę na codziennym życiu mieszkańców majątku. Aż trudno uwierzyć, że w tak trudnych czasach, życie w Niebielowie przebiegało względnie spokojne, a mieszkańcy tylko w niewielkim stopniu byli niepokojeni przez oddziały wroga. Musze przyznać, że było to dla mnie doświadczenie odświeżające bowiem w większości powieści historycznych brutalna rzeczywistość wojenna była stawiana na pierwszym miejscu. Niewielkim minusem jednak jest to, że z uwagi na spokojną fabułę, czasami wiało nudą. Wydaje mi się, że autorka więcej uwagi poświęciła by stworzyć wyraziste charaktery postaci.
Bohaterowie to wachlarz osobowości, gdzie główną role grają siostry Terechowiczówny. Każda z nich miała zdecydowanie inny charakter. Skrajnie pragmatyczna Klara doprowadzała do szału zdecydowaną Amelkę i roztrzepaną Różę. Każda z dziewczyn miała swoje poglądy i pewnie dlatego wybuchały między nimi ciągłe nieporozumienia. Matka Anna była za to absolutnie bezbarwna. W swojej eterycznej wręcz egzystencji ciągle wspominała czasy minione, gdzie trudy życia były jej obce. Co zwróciło moją uwagę to fakt, że w siostrzanych relacjach było mnóstwo żalu, mało subtelnie skrywanej niechęci i niedomówień. A wszystko oczywiście przez mężczyzn. Klara jawi się w powieści niczym złagodzona wersja femme fatale. Złagodzona – bo z wyrzutami sumienia i nie wszystko było jej winą. Dziewczyna miała w sobie „to coś”, co sprawiało, że mężczyźni w momencie się w niej zakochiwali a to oczywiście wzbudzało złość i zazdrość u sióstr. Postać Klary nie wzbudziła we mnie większej sympatii. Za dużo było w niej sprzeczności i niezdecydowania, za często roztrząsała każdą myśl. Amelia była za to do bólu konkretna i mocno zdecydowana by kroczyć obraną przez siebie drogą. Róża – najbardziej irytująca postać, kojarzyła mi się ciągle z głupiutkimi, młodszymi siostrami Bennet w „Dumie i uprzedzeniu”. Skoro już wspomniałam o tej książce, muszę przyznać, że kilka razy przeszło mi przez myśl, że „Rzeki płyną jak chcą” ma trochę podobieństw do powieści Jane Austen. Porównanie to powstało w mojej głowie głównie ze względu na charaktery sióstr: rozważna Klara jest jak Elizabeth, zrównoważona Amelka – jak Jane a trzpiotowata Róża ma wszystkie cechy Lydii i Kitty. To taka moja osobista refleksja. Oczywiście w odróżnieniu od „Dumy i uprzedzenia”, powieść Ałbeny Grabowskiej porusza tematy ważne, jak ruch sufrażystek czy patriotyczną postawę Polaków w dążeniu do niepodległości Polski.
Pozostali bohaterowie, jak matka panienek, służąca Ludwiżanka czy służba stanowią dobre tło powieści. Więcej uwagi poświęcono części męskiej bo to przecież Jan, Henryk czy Julian stanowili źródło wszystkich emocjonalnych huśtawek. Za wielki plus biorę również to, że autorka zwróciła uwagę na obecność i życie służby.
Czytając „Rzeki płyną jak chcą” miałam okazję by się odprężyć, wzruszyć i oczywiście potężnie zdenerwować na zakończenie. Mam nadzieję, że powstanie kolejny tom, który wyjaśni końcową akcję bo uważam, że jest to zakończenie otwarte. Czekam z niecierpliwością na rozwinięcie tematu.
Książka Ałbeny Grabowskiej trafia do mojej domowej biblioteczki na półkę książek ulubionych.