Kolejny tom wspomnień uciekinierki z Korei Północnej, która przeszła przez trzy kręgi piekła: najpierw straszliwa nędza i głód w ojczyźnie, potem gehenna kobiety bez żadnych praw w Chinach, i wreszcie bardzo trudne przystosowywanie się do zachodniego trybu życia w Korei Południowej.
Z okładki patrzy na nas niewinna, dziewczęca twarz, ale autorka wspomnień w wieku 21 lat, przeżyła więcej niż zdecydowana ilość ludzi przez cały żywot. Urodziła się w roku 1993, gdy gospodarka kraju się załamała, zaczął się głód, korupcja, przemyt. A miała dzieciństwo naznaczone przede wszystkim wielką nędzą: „W 2002 roku robotnicy zarabiali średnio dwa tysiące czterysta wonów miesięcznie, czyli około dwóch dolarów amerykańskich po czarnorynkowym kursie. Nie można było za to kupić nawet pięciu kilogramów taniego zboża, a ceny stale wzrastały.” Poza tym dokuczały ciągłe braki prądu: „Ponieważ w naszym osiedlu rzadko włączano elektryczność, po zapaleniu się świateł ludzie byli tak szczęśliwi, że śpiewali, klaskali i krzyczeli. Świętowaliśmy pojawienie się prądu nawet w środku nocy.” A przede wszystkim straszliwy głód: „Kiedy miałam cztery lub pięć lat, marzyłam tylko o jednym: kupić tyle chleba, ile chcę, i zjeść do ostatniego okruszka. Głodny człowiek myśli wyłącznie o jedzeniu.”
Mamy też wszechogarniającą indoktrynacją o boskości przywódców, która przybiera czasami wymiar satyryczny: „Czytaliśmy w klasie opowieści o tym, że Kim Ir Sen był tak zajęty przewodzeniem narodowi, iż musiał czytać dokumenty w czasie jazdy samochodem. Sprawiało mu to trudność, bo auto podskakiwało na wybojach. Ale młody Kim Dzong Il wysypał drogę piaskiem, by ojcu jechało się gładko i wygodnie.” A w szkole rozwiązywano takie zadania matematyczne: Jeśli zabijesz jednego amerykańskiego bandytę, a twój przyjaciel dwóch, ilu amerykańskich bandytów zginie? I jeszcze ciekawostka: z powodu załamania produkcji w przemyśle nawozów sztucznych: „władze postanowiły zastąpić nawozy sztuczne miejscowym, odnawialnym substytutem: ludzkimi i zwierzęcymi odchodami. Każdy robotnik i uczeń miał normę do wykonania.” Rzeczywistość komunizmu...
Autorka z matką postanowiły uciec z tego piekła do Chin, ale tam wpadły w inne piekło: czarnego rynku, w którym uciekinierki, niemające żadnych praw, sprzedawane były jako żony chińskim wieśniakom, z reguły upośledzonym fizycznie lub umysłowo, w praktyce stawały się niewolnicami. Poza tym masowo gwałcone przez pośredników ucieczki często stawały się prostytutkami. Dlatego przeżycia autorki w Chinach, do których uciekła jako 13-latka, też są potworne. Ale i tak wolała ten los od piekła ojczyzny, bo w Chinach mogła się chociaż najeść do syta.
Trzeci krąg to Korea Południowa, do której autorka wreszcie dotarła, po wielkich i trudnych przygodach. Tam uchodźcy z Korei Płn. przechodzą długi i trudny proces asymilacji: nie wiedzą nic o otaczającym świecie, muszą się uczyć najprostszych czynności, jak zrobić zakupy, jak korzystać z bankomatu itd. A i tak są traktowani przez miejscowych jak pariasi.
Były już zarzuty, że autorka koloryzuje, może i tak, ale podstawowa prawda o potwornościach reżimu jest niepodważalna. Wstrząsająca to książka, kolejne świadectwo tego, że komunistyczny raj jest w praktyce piekłem na ziemi, z którego trzeba uciekać za wszelką cenę.