Jak radzicie sobie z czytaniem książek, które po czasie okazują się „niewypałem”? Czytacie je dzielnie dalej czy jednak odkładacie nieprzeczytane na półkę?
„Trzech gości w łódce plus wampir” autorstwa Krzysztofa Kotowskiego, stanowi thriller z pogranicza psychologii, fantastyki i horroru. Niestety było to moje pierwsze, a zarazem ostatnie spotkanie z twórczością tego pisarza. Nie wiem czemu nie potrafiłam przyzwyczaić się do pióra tego autora - uwierzcie mi próbowałam przez kilka dni, jednak była to walka z wiatrakami.
Wiktor Maurycy Sobolewski – polski arystokrata urodzony w dniu odzyskania przez kraj niepodległości – spędza sielankowe dzieciństwo w dworku ojca, do czasu gdy ten przegrywa w karty cały majątek i na zawsze opuszcza rodzinę. Bez zaplecza finansowego, pozycji i perspektyw na przyszłość żyje z matką w skromnym mieszkaniu w Grodzisku Mazowieckim. Buntownicza natura każe mu jednak walczyć o sukces i cel w życiu. Bierze udział w powstaniu warszawskim, podczas którego szybko zostaje ranny. Przeżywa jednak wojnę, by po jej zakończeniu wplątać się w półświatek warszawskiej Pragi, który staje się dla niego nowym domem.
„Trzech gości w łódce plus wampir” nie należy do trudnych, czy ciężkich tytułów, to jednak czasami niemiłosiernie się męczyłam w trakcie czytania. Podchodziłam do tej lektury kilka razy i niestety każde podejście kończyło się katastrofą.
Nie wpłynęła na to mnogość bohaterów, czy poruszanych wątków, ale opisy i ich długość... Niektóre fragmenty były zbyt rozległe, co sprawiało iż momentami nie skupiłam się na czytaniu - przez co kilka rozdziałów musiałam przeczytać aż dwa razy. Tytuł ten liczy niecałe 500 stron - nie jest to dla mnie jakimś wyzwaniem czytelniczym, jednak by w ogóle skończyć ten tytuł musiałam przeczytać kilka książek na raz. Pierwszy raz stoczyłam ze sobą wewnętrzną walkę by się nie poddać i przeczytać tę powieść aż do ostatniej strony.
Do czytania nie zachęcały mnie również niektóre nielogiczne sytuacje, które bardzo raziły mnie w oczy. Jestem wymagającym czytelnikiem i niestety jestem w stanie wykryć nawet najdrobniejsze błędy, których w tym tytule odrobinę się nazbierało.
Ostatnią wadą są bohaterowie tej historii. Niestety nie byłam w stanie polubić żadnego z nich. Od samego początku miałam z nimi niezwykły problem - nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka, każdy z nich posiadał kilka cech, które niezmiernie mnie irytowały.
Skoro narzekanie mamy za sobą, czas na zalety - jest ich bardzo mało, jednak jakieś są :)
1) Okładka - jest ona prosta, a jednak przykuwa uwagę. Kiedy otworzyłam paczkę z przesyłka miałam wrażenie, że jest ona ubrudzona, bądź też nieskończona. Pomimo, że została wykonana tylko i wyłącznie z trzech kolorów to urzekł mnie jej minimalizm,
2) Humor - uwielbiam książki podczas których uśmiecham się w czasie czytania. Kotowski serwuje nam wiele takich fragmentów, za co należy mu się pochwała,
3) Pan Krzysztof nie boi się mieszać gatunków - mamy tutaj elementy fantastyki, horroru, powieści obyczajowej, czy nawet historycznej, pomimo iż tytuł ten nie przypadł mi do gustu jestem pewna, że wielu czytelników będzie oczarowanych tym połączeniem!
Czy książkę polecam? Sama intryga, która została wpleciona w „Trzech gości w łódce plus wampir” była bardzo ciekawa, jednak samo wykonanie nie do końca mnie urzekło. Pomimo moich narzekań uważam, że osoby, które są ciekawe tego tytułu powinny go przeczytać by wyrobić własną opinię na jego temat.