"Jeśli człowiek może stać się potworem, to potwór może się stać człowiekiem." Mroczne cienie
Motyw wampira w literaturze zdawałoby się, że jest wykorzystany do cna. Wtem zjawia się Krzysztof Kotowski i mówi, potrzymaj mi pióro. I swoją powieścią "Trzech gości w łódce plus wampir" udowadnia, że o wampirach wciąż wiemy niewiele.
Maurycy Aleksander Wiktor Sobolewski urodzony 11 listopada 1918 roku w Polsce, syn hrabiego Konrada Sobolewskiego, członek gangu Ryżego i... wampir od marca 1953 roku.
"Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad
U grubego Joska, na ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat." "Bal u Starego Joska"
To on jest głównym bohaterem powieści, który opowiada nam o swoim życiu jako wampir w powojennej, szarej i niebezpiecznej, komunistycznej, polskiej rzeczywistości, a także o tym jak zostaje wplątany w niebezpieczną i misterną rozgrywkę służb specjalnych, w wyniku której wiele zyska, ale także tyle samo straci.
Autor jak zwykle zaskakuje czytelnika niekonwencjalnym pomysłem na powieść i mistrzowskim miksem gatunków. Powieść ma klamrową kompozycję, bohatera wampira, który wiedzie swój żywot w naszej ojczyźnie, jest Polakiem, arystokratą, bandytą, leśniczym, prywatnym detektywem, bohaterem romantycznym, tragicznym i nie z tego świata.
Nie da się jednoznacznie określić do jakiego gatunku należy ta powieść. Jak wspominałam wcześniej odnajdziemy tu miks gatunków, a mianowicie są tu elementy horroru, fantasy, thrillera, powieści historycznej, political fiction.
Sama fabuła jest bardzo ciekawa, niestety książka jest raczej dla cierpliwych czytelników, ponieważ autor dawkuje czytelnikowi akcję, emocje i napięcie. Poprzednie książki wciągały od pierwszych stron, a tu początek mnie trochę nużył, dalej jest trochę lepiej, choć nadal pojawia się dość dużo długich opisów, co nie sprzyja szybkiej lekturze, dialogów jest tu mało, nad czym ubolewałam, ale jeśli komuś nie przeszkadzają opisy, powolne prowadzenie akcji i wprowadzanie w fabułę, to czytajcie najnowszą powieść pana Krzysztofa.
Podobny problem miałam z bohaterami książki, główni, czyli Wiktor i Agnieszka jakoś specjalnie nie przypadli mi do serca. Już większą sympatię poczułam do doktora Bronsarta i Indianina Johny'ego O'Sagsona, a moje serce zdobył pewien pies zwany Misiornym.
Fabuła jest ciekawa, pomysł na powieść także, ale naprawdę trzeba mieć dużo samozaparcia i cierpliwości by książkę przeczytać. Ciekawie autor przybliża czytelnikowi tu pewne fakty i ciekawostki historyczne, pięknie pisze o samotności, miłości, zemście.
"Samotność nie jest wtedy, kiedy znikają pojedyncze, nawet ważne osoby. Samotność jest wówczas, gdy znikają mniejsze lub większe światy, z których czerpiemy to, co jest w stanie w nas zastygnąć na długo, czasem na zawsze."
Jest to na pewno coś nowego, świeżego i oryginalnego w polskiej literaturze, więc jeśli jesteście ciekawi, kochacie nietuzinkowe historie o wampirach i lubicie wyzwania, to sięgajcie po "Trzech gości w łódce plus wampir". Szczerze napisałam o swoich odczuciach związanych z tą książką i mam nadzieję, że one wam pomogą w podjęciu decyzji.
"Największym koszmarem człowieka jest stan, w którym zdaje sobie sprawę, że nikomu nie jest już potrzebny. Że nikt niczego od ciebie nie chce, a gdybyś zniknął - nikogo by w żaden sposób to nie obeszło."
Mimo wszystko myślę, że warto poznać świat wampirzy w ujęciu pana Kotowskiego. Będzie to na pewno ciekawe i niepowtarzalne doświadczenie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu 5WHYPROMOTION.