„moje serce
ma swój świat”
Świat tkamy z „marzeń i snów” w którym jest cudownie, kolorowo, ale w życiu niestety tak kolorowo ono nie wygląda. Nasze związki różnie wyglądają i tak też różnie wygląda nasza miłość.
Miłości nie wybieramy, ona przychodzi sama, niespodziewanie, kiedy najmniej się spodziewamy. Puka do naszych drzwi ukradkiem. Czasem jest na chwilę, czasem zawładnie nami na dłużej , a czasami zostanie już na zawsze.
A jak jest z miłością w tytułowych „Bliznach”?
„jesień to tęsknota
za twoja obecnością”
Jesień działa na każdych bardzo nostalgicznie i w wierszach również je czujemy, tęsknimy, smucimy się , szlochamy pijąc „kawę zaparzoną marzeniami”, bo w tej chwili tylko to mamy, tylko to nam pozostało –wspomnienia po ukochanym. Ta nieobecność na początku każdego dnia boli, krwawi nasze serce, z czasem trochę mija, by stać się blizną, która o nim nam tylko albo aż ma przypominać.
„chciałabym
żeby październik
pozwolił mi z tobą zostać”
Raz pozostawiona rana w naszym sercu nie chce być ponownie krwawiąca, boimy się bólu i przechodzenia wszystkiego na nowo. Wolimy, aby została
„jedna łza
jeden oddech
kropla szczęścia”
oraz słodko – gorzkie wspomnienia, bo przecież było coś, coś się zdarzyło między dwojgiem ludzi w sobie zakochanych.
„Najgorzej i najtrudniej goją się blizny po szczęściu.”
Tomik „Blizny” jest przemyślany. Jest jak opowieść o miłości i cierpieniu, tęsknocie i nadziei na prawdziwą miłość. Nie taką wakacyjną, która trwa chwilę i kończy się strasznym cierpieniem, która pozostawia krwawiące rany na naszym sercu przez długi czas. Bo była pierwsza, niezwykła, bo innej nie zaznaliśmy. Może dlatego, że byliśmy za młodzi na tę miłość, która się nam właśnie przydarzyła. Jak to się mówi „nadzieja umiera ostania”, więc szukajmy miłości tej jedynej i niepowtarzalnej, bo w końcu się nam przydarzy zupełnie niespodziewanie i z innym spojrzeniem na świat. Blizny zawsze pozostają, by pamiętać tych, których utraciliśmy. Dzięki nim jesteśmy silniejsi. Do następnej miłości może podejdziemy z dystansem, niepewnością i strachem, ale poprzednia czegoś nas nauczyła, abyśmy nie popełniali tych samych błędów.
W wierszach poczujemy sporo różnych emocji, które Monika wylała na białą kartkę papieru. Poczujemy herbatę i kawę, którą autorka uwielbia pić każdego dnia. Dała cząstkę siebie i swoich uczuć, by napisać bardzo spójne wiersze, które czytamy jak opowiadanie, bo są dość chronologicznie poukładane. Mamy również wydzielone miejsca na prozę, która opowiada nam z jakimi emocjami w danym momencie przyjdzie nam się zmierzyć. Na 120 stronach znajdziemy krótsze i dłuższe białe wiersze. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Może swoją jakąś tęsknotę? Co niektórych może natchnie do pisania, a innych zmusi do głębszych przemyśleń.
Serdecznie Wam polecam.
Za możliwość zapoznania się z tomikiem wierszy serdecznie dziękuję autorce Monice Stanisławowskiej.