Jak wiele z nas może powiedzieć, że żyje w cieniu tej drugiej? Kim ona jest? Czasem jest to mama, czasem siostra, teściowa albo koleżanka. To nie ma znaczenia. Ważne jest tylko to, że patrzymy na jej życie i wydaje się nam, że każdy krok, każdy gest tamtej godzi w nas, a każde słowo ma ukryty podtekst. Nigdy Wam się to nie zdarzyło? Nie wierzę.
Niedawno czytałam „Performens” Karoliny Wilczyńskiej. Powieść bardzo mi się podobała dlatego postanowiłam zapoznać się z kolejną książką tej Autorki.
Dzieciństwa Leny nie można zaliczyć do łatwego. Mama zmarła przy porodzie, a ojciec nigdy nie dowiedział się o jej istnieniu. Dziewczynę wychowywała jedynie babcia, jednak jej podeszły wiek sprawił, że role szybko się odwróciły i to babcia wymagała większej opieki. Pomimo biedy i trudnych warunków, Lena świetnie sobie z wszystkim radziła. Kiedy w maturalnej klasie poznała Tomka miała wrażenie, że jej los się odmienił. W końcu miała kogoś, kto ją kochał, troszczył się i opiekował. Lena o niczym bardziej nie marzyła, jak o tym aby relacje z jego rodziną były równie serdeczne. Szczególnie zależało jej na dobrym kontakcie z teściową, gdyż sama nigdy nie zaznała matczynej miłości. Jednak im więcej czasu upływało tym bardziej dostrzegała jej dwulicowość. Nie rozumiała jej zachowania, a wielu reakcji nie potrafiła wybaczyć. Lena nakręcała się coraz bardziej wyolbrzymiając każde wydarzenie i interpretując je po swojemu. Nigdy nie poprosiła teściowej o wyjaśnienie. Skupiała się na tym aby pod każdym względem być od niej lepsza. Lata mijały, a pomiędzy kobietami było coraz więcej niedomówień i żalu. Dopiero choroba teściowej i konieczność czuwania przy jej łóżku zmusiła Lenę do zrobienia rachunku sumienia. I mimo wszystko wypadłby on na niekorzyść starszej pani, gdyby nie przypadkowe odkrycie.
Powieść zaskakiwała mnie od pierwszej do ostatniej strony. Pomysł na fabułę okazał się genialny w swej prostocie. Relacje synowa – teściowa rzadko można zaliczyć do łatwych. Często coś zgrzyta i to właśnie z powodów, o których Autorka mówi w swojej książce. W większości rodzin są zapiekłe żale i pretensje podsycane przez lata licznymi niedomówieniami. Początkowo sądziłam, że Pani Wilczyńska chce nam opowiedzieć historię synowej, której wścibska teściowa zatruwa życie. Dałam się zwieść, bo właśnie Lena jest narratorką i z jej perspektywy poznajemy wydarzenia. Rzadko zdarza się żebym nie polubiła głównego bohatera. Jednak w przypadku tej powieści moja sympatia do Leny malała z każdą przeczytaną stroną. Czułam, że coś jest nie tak.
Po raz kolejny Autorka zaskoczyła mnie zakończeniem powieści. Nie sądziłam, że z sytuacji w jakiej były obie panie można znaleźć jakieś sensowne wyjście. Tymczasem zakończenie okazało się wzruszające, pełne emocji, a co najważniejsze – niebanalne. „Ta druga” zostanie w mojej pamięci na długo, bowiem potwierdza własne obserwacje. Pokuszę się też o stwierdzenie, że z Panią Karoliną Wilczyńską łączy mnie już nie tylko zamiłowanie do bursztynów i słoneczników, ale także podobny sposób postrzegania świata i ludzi. „Ta druga” to genialnie napisana historia o trudnych relacji międzyludzkich wynikających z niedomówień, a czasem mających swoje korzenie w traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Jest to też opowieść o tym jak łatwo skrzywdzić drugiego człowieka, tworząc sobie jego obraz tylko na podstawie pozorów. Świetnie prowadzona fabuła zaskakuje, wzrusza i daje do myślenia. Po przeczytaniu tej książki nasunęła mi się myśl, że człowiek stosunkowo szybko uczy się mówić, bywa jednak, że nigdy nie nauczy się rozmawiać.
Gorąco polecam i z niecierpliwością czekam na kolejne powieści Pani Karoliny Wilczyńskiej!
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/