Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Taką miłość można przeżyć tylko raz w życiu.
Dzień, w którym siedemnastoletnia Amy wprowadza się do domu swojego starszego brata, na zawsze zmienia jej życie. Już od pierwszego spotkania między nastolatką a charyzmatycznym współlokatorem brata, Chrisem, zaczyna iskrzyć. Po kilku dniach to wyjątkowe przyciąganie bierze nad nimi górę. Nie potrafią powstrzymać się przed bliskością…
Kiedy jednak Chris zastrzega, że nie ma ochoty pakować się w związek, Amy zaczyna wątpić, czy decyzja o zaangażowaniu się w tę namiętną relację była słuszna. Dodatkowo odkrywa ona mroczne sekrety współlokatora, który oczarował ją spojrzeniem. Niebezpieczna działalność, w jaką jest uwikłany wraz z jej bratem, zwiastuje poważne problemy… A Amy w każdej chwili może znaleźć się w ich centrum.
Powiem tak - kiedy przeczytałam ten opis to od razu wiedziałam, że chcę przeczytać tę książkę. Wydawało mi się, że to świetna pozycja, żeby się nią zainteresować.
Kiedy książka już do mnie przyszła - na początku przeraziła mnie odrobinę jej długość - 950 stron to już nie byle jaka książka, ale niezrażona tym zasiadłam i zaczęłam czytać no i....
Właśnie wtedy zaczęły się pewne problemy.
Przede wszystkim chciałabym opowiedzieć wam kilka słów o bohaterach.
Główna postać, czyli Amy to na pozór ułożona, cicha i grzeczna dziewczyna. Chodzi do liceum. Ma za sobą złamane serce spowodowane ulokowaniem uczuć nie tam gdzie trzeba, ale podniosła się po tym przy pomocy swoich wiernych przyjaciółek Luny i Maddy.
Poza tym nie wyróżnia się niczym specjalnym - jest zwyczajną 17-latką. Jednak kiedy poznajemy ją z każdą kolejną kartką bliżej, można śmiało powiedzieć, że jest to osoba, która nie radzi sobie ze swoimi emocjami. Drobnostki często sprawiają, że krzyczy i płacze. Często nie umie podjąć decyzji, ponieważ boi się ich konsekwencji lub po prostu ją przerażają.
Często wydawała mi się niezrozumiała lub po prostu dziecinna, ale tłumaczyłam to jej ciężkim dzieciństwem i brakiem bliskości ze strony rodziców.
Z kolei Chris, który na początku wydaje nam się tym mrocznym, chcącym wolności, a nie zobowiązań okazuje się właśnie tym bardziej odpowiedzialnym, stabilnym w swoich uczuciach i pewnym swoich decyzji. Kiedy poznajemy jego historię i to z czym się zmaga zaczynamy go coraz bardziej rozumieć i tłumaczyć jego zachowania i decyzję. Moje serce i moja sympatia przez większą część lektury były zdecydowanie bliżej Chrisa, a jego decyzje i jego uczucia były dla mnie bardziej zrozumiałe niż to co się tyczyło Amy, która po prostu momentami mnie denerwowała i irytowała.
Sama historia ich miłości - ich perypetie, rozstania, wątpliwości i trudności miały ogromny potencjał. Wątek kryminalny związany z m. in. handlem bronią i zdrada zaufania wśród długoletnich przyjaciół był ciekawym tłem dla całej powieści, ponieważ tchnął trochę świeżości - w końcu nie tandetny romans biurowy. Jednak moim zdaniem ten potencjał został mocno zmarnowany - a to jest naprawdę ogromna strata.
Przede wszystkim styl pisania autorki - nie jest zbyt przyjemny do lektury. Zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że ma lekkie pióro. Jej zdania są zbudowane bardzo topornie, a język jest bardzo ubogi, co dodatkowo w książce daje nam bardzo dużo powtórzeń. Czasami miałam wrażenie, że mój egzemplarz książki ma wadę fabryczną bo czułam się jakbym czytała niektóre fragmenty po raz kolejny. Wydaje mi się, że gdybyśmy usunęli wszystkie momenty, w których bohaterowie myślą lub mówią o tym, że druga osoba ocaliła ich od zniszczenia i dała im ogromną miłość i nie potrafią już bez siebie żyć to powieść byłaby lżejsza o dobre 200 stron.
Kolejny mój ogromny problem z tą powieścią to fakt, że jest usłana wulgaryzmami i przekleństwami.
Czasami miałam wrażenie, że autorka pisząc tę książkę myślała sobie, że im więcej tym lepiej. Po prostu jest ich tam tak dużo i to w miejscach gdzie nawet nie targają bohaterami żadne emocje, które mogłyby to jakkolwiek tłumaczyć, że dla mnie było to po prostu za dużo i stało się po prostu niesmaczne i przesadzone.
No i zakończenie. Często uważam, że zakończenie może uratować lub pogrążyć książkę. No bo przecież czekamy na nie całą "drogę przez wszystkie strony".
I szczerze powiem, że nie wiem co ja mam o tym zakończeniu myśleć. Tak bardzo zbiło mnie z tropu. Tak bardzo wydawało mi się oderwane od tego wszystkiego co czytałam wcześniej, że po prostu jedyne co mogę powiedzieć o swojej reakcji to to, że byłam najzwyczajniej zaskoczona. I to nie w pozytywnym sensie, ponieważ pewne fakty wydały mi się tak bardzo absurdalne, że czułam się oszukana przez autorkę oraz miałam wrażenie, że zostało one napisane na siłę - tylko, aby szokować. Po prostu czułam się jakby to było zakończenie od całkiem innej historii, niż ta którą właśnie kończę czytać.
Podsumowując - nie mogę powiedzieć, że ta książka jest dobra, ale też nie mogę powiedzieć, że jest słaba.
Jest po prostu przeciętna. Bardzo żałuje, że na drodze autorki nie stanęły inne osoby, ponieważ uważam, że można było wykrzesać z tej pozycji więcej jej początkowego potencjału.
Jednak nie udało się, a szkoda.