Jestem szczerze zaskoczona tą książką, bo spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Nie ma wątpliwości, że Joann Chaney potrafi pisać. Autorka zaliczyła bardzo udany debiut, który przypadł do gustu krytykom za granicą.
"TO NIE JEST KONIEC"
Miły starszy pan, który ubiera się za klauna, by rozśmieszyć chore dzieci. Mężczyzna lubiany, towarzyski i szczęśliwie żonaty. To jednak w jego domu wykopano ponad trzydzieści ciał, a sam Seever zostaje skazany na karę śmierci. Wszystko dalej uchodziłoby mu płazem, gdyby nie jedyna ofiara seryjnego mordercy, której udaje się uciec.
"Coś było nie tak z jego twarzą, którą wymalował, żeby wyglądała jak maska. Szminka wokół ust była zbyt czerwona, przypominała krew, zaś kąciki jego ust nie były zaokrąglone, ale ostre jak końcówki sztyletów. Wyglądał jak klaun, który wraziłby ci nóż w serce i sprofanował twoje ciało."
"ZJADACZ RESZTEK"
Mija siedem lat, zostają odnalezione zwłoki dwóch dziewcząt, które wcześniej pracowały u skazanego zabójcy. Morderca odbiera w ten sam sposób życie swoim ofiarom, co Seever. Jak to możliwe? Jacky Seever odsiaduje wyrok, zaś sam zarzeka się, że nigdy nie miał wspólnika. Ale czy można mu zaufać? Czy może to dzieło naśladowcy? Detektywi Hoskins i Loren będą musieli szybko odpowiedzieć sobie na to pytanie, gdyż zabójca poluje na kolejne ofiary.
W powieści autorka nie tylko skupiła się na sprawie seryjnego zabójcy, ale także stworzyła silny wątek psychologiczny głównych bohaterów. Możemy lepiej ich poznać, zrozumieć tok postępowania. Postacie są bardziej uczłowieczone, nie stały się "papierowymi kukiełkami" w rękach pisarki.
Wkurzała mnie niemiłosiernie ta puszczalska reporterka Sammie. Głupia pinda, która widziała jedynie czubek własnego nosa. Strasznie żal mi było jej męża Deana, który był gotów do wielkich poświęceń dla tej laluni.
Wkurzał mnie Hoskins, pies na baby, a dokładniej na jedną. Picuś zgrywający chojraka, który jedynie, co potrafi to niszczyć innym życie.
I chociaż tyle było denerwujących bohaterów, to muszę przyznać, że Chaney stworzyła wspaniałą postać, którą najmocniej polubiłam ze wszystkich powieści, które przeczytałam. A jest nim mianowicie detektyw Loren. Bezkompromisowy, cwany, arogancki i oschły glina, który nie tylko wykonuje kawał świetniej roboty, ale także gwiżdże na wszystko inne.
Całość nie prezentuje się idealnie, ale książka czyta się jednym tchem i jest dobra.