Józef Bédier był znawcą średniowiecza. To właśnie on otworzył jedną z najbardziej znanych historii miłosnych w dziejach – opowieść o Tristanie i Izdoldzie, która pierwszy raz ukazała się w 1900 roku. Wydawnictwo GREG wydało książkę w 2010 roku.
„Dzieje Tristana i Izoldy” to historia zakazanej i niebezpiecznej miłości. Dwójka młodych ludzi poznaje się w dość dziwnych okolicznościach – Tristan raniony mieczem śmiertelnego wroga Kornwalii prosi swojego wuja, Marka, by ten wysłał go łodzią w nieznane strony. Bóg jest jednak dla chłopaka łaskawy – przybija on do brzegów Irlandii, gdzie córka króla opatruje mu rany. Jej uroda zapiera dech w piesiach. Tristan jednak postanawia, że zostanie ona żoną jego pana – Marka. Zabijając smoka, zdobywa rękę dziewczyny i odwozi ją do Kornwalii. Podczas podróży dochodzi jednak do katastrofy – młodzi wypijają magiczny eliksir, który sprawia, że zakochują się w sobie do szaleństwa. Nie zmieniają jednak planów i Izolda zostaje żoną Marka, a kochanką Tristana. Król dowiaduje się jednak o zdradzie i od tej pory kochankowie drżą o własne życie. Siła miłości pcha ich jednak w objęcia tej drugiej połówki, co przynosi im tylko wiele problemów.
Sama historia miłosna jest moim zdaniem interesująca, ale nieco przekombinowana. Tristan i Izolda kochają się miłością szaloną i namiętną, co pokazują narażając się często na niebezpieczeństwo. Schadzki urządzają bowiem nie tylko pod czujnym okiem króla Marka, ale też jego zauszników, którzy źle życzą młodemu rycerzowi. Uczucie zaślepia parę kochanków. Muszą się ukrywać, lecz rzadko kiedy są ostrożni. Przez to oboje narażeni są na utratę życia.
Podczas czytania męczyły mnie ciągłe rozterki bohaterów, którzy albo uciekali z dworu, albo do niego wracali i tak w kółko. Oboje byli świadomi tego, że oprócz ich miłości są jeszcze inne rzeczy, które ich obowiązują, jak choćby wierność królowi w przypadku Tristana.
Bohaterowie są ciekawi. Izolda wcale nie jest, jak mi się wydawało przed lekturą, uległą i niewinną istotką. Potrafi zwodzić i kłamać, a nawet wyrzeka się dworskich przywilejów by tylko być z ukochanym. Poza urodą ma jeszcze całkiem mocny charakter. Tristan natomiast to wzór prawdziwego rycerza – męski, silny, odważny i do tego przystojny. Poza ukochaną służy też swojemu władcy, a także każdemu, kto przyjmie go na swój dwór podczas tułaczki. Jest wierny i prawy. Jego spryt nie raz pomógł mu odwiedzić królową.
Poza głównymi postaciami warto zwrócić uwagę na Brangien, służącą i przyjaciółkę Izoldy. To z jej winy kochankowie wypili magiczny napój, ale też dzięki niej nie raz uniknęli śmierci. To ona pomagała im w schadzkach, ale też nie raz pokazała swoje oddanie królowej.
Książka nie jest długa. Mimo stylizacji, język jest prosty i zrozumiały. Jedyne co drażni to częste zmiany czasu w narracji. Każde słowo, które mogło sprawić trudność czytającemu zostało wyjaśnione w przypisach. Gdzieniegdzie znajdujemy proste rysunki dzielące treść. Całość bogata jest oczywiście w różnego rodzaju odniesienia i objaśnienia, które uczniom na pewno pomogą przy omawianiu lektury.
Jeśli chodzi o wydanie to redakcja świetnie sobie poradziła. Błędów nie zauważyłam, lecz czasem denerwowała mnie mnogość przecinków. Nawet krótkie zdania miały ich mnóstwo. Poza tym wydaje mi się, że niektóre z fiszek były umiejscowione nieco za wysoko lub za nisko interesującego fragmentu, a niektóre były wręcz zbędne. W porównaniu jednak z innymi lekturami, ta miała bardzo mało objaśnień.
Opracowania nie czytałam, mimo że zajmuje ono sporą część książki. Przeglądające je zauważyłam, że ma sporo streszczeń – od ogólnego, po szczegółowe i plan wydarzeń. Na pewno przyda się uczniom, którzy nie lubią szkolnych powieści.
Szata graficzna jest uboga. Jak wcześniej wspomniałam, książka ma parę obrazków, ale bardzo prostych i moim zdaniem kompletnie zbędnych. Okładka jest typowo GREGowska – większość zajmuje obrazek, w tym wypadku statku, reszta to tytuł i nazwisko autora. Dodatkiem jest informacja, że książka posiada czcionkę ułatwiającą szybkie czytanie. Nie znam się na tym, ale książkę faktycznie czyta się błyskawicznie – nie jestem jednak przekonana, czy to za sprawą czcionki, czy po prostu interesującej historii.
Po „Dzieje Tristana i Izoldy” sięgnęłam ze względu na film, który uwielbiam. Jednak film a książka to dwie kompletnie różne rzeczy. Historia, którą przeczytałam jest pełna przeciwności losu, z którymi niemal cały czas muszą się mierzyć bohaterowie. Nie trzyma to może w napięciu, ale naprawdę dobrze się ją czyta. Co dla mnie ważne – opisów w książce jest mało. Jest to płynnie opowiedziana historia, a narrator trzecioosobowy zwraca się do czytelnika jak do słuchacza, często podkreślając rolę odbiorcy. Robi to dobre wrażenie, jest czymś zupełnie nowym i przypomina mi bajki z dziciśtwa, które miały podobny schemat.
Komu mogę polecić książkę? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Uczniowie i tak w większości nie przeczytają. Myślę, że książka powinna trafić w ręce wszystkich, którzy lubią opowieści o miłości. Tristan i Izolda to obok Romea i Julii jedna z najbardziej znanych i rozpoznawanych par w dziejach. Warto poznać ich prawdziwą historię.