Książka z przesłaniem w stylu "nie szukaj bohatera wokół - sam nim się stań". Plus odwieczna prawda, że "ciało jest twym najlepszym przyjacielem", więc dbaj o nie należycie. Bo będzie z tobą aż do kresu twych dni...
Autor niniejszej pozycji spędził prawie 20 lat za kratkami. W najtwardzszych (ponoć) więzieniach za oceanem. A są to miejsca, gdzie siła i sprawność fizyczna - to z pewnością niezbędne do przetrwania atrybuty ...
Początki, jak to zwykle bywa, nie były łatwe. Bo "świeżak" wszędzie musi przejść swoisty "chrzest bojowy". Po którym już z grubsza wiadomo, jak będzie go można "sklasyfikować".
Ta "wstępna weryfikacja" może na długo skazać nieszczęśnika na podły los. Co, szczególnie w więzieniu, chluby raczej nie przyniesie. Ale można też wykazać się czymś, co wzbudzi respekt i poważanie wśród współosadzonych...
Ważne, jak to w życiu, jest też to, by spotkać kogoś, kto w jakimś sensie nakieruje na właściwą drogę. Zmotywuje do działania, gdy zabraknie chęci, czy pokiwa z aprobatą głową, kiedy wszystko będzie w jak najlepszym porządku...
Autor miał to szczęście. Za kratkami spotkał kogoś, kto przekonał go do codziennego kultywowania sprawności fizycznej. A były to czasy, gdy wszelkiego rodzaju sprzęty do ćwiczeń nie były zbyt popularne - szczególnie w więzieniach. Korzystało się więc z dosłownie wszystkiego, co było pod ręką. Przede wszystkim zaś - z własnego ciała...
Tzw. kalistenika, bo o niej mowa, nie była (ani nie jest) czymś nowym bądź niezwykłym. Już ponoć sławetni Spartanie, mistrzowie walk wszelakich - znali i doceniali jej "dobrodziejstwa". A i czempioni starożytnych igrzysk ochoczo z niej korzystali...
W późniejszych okresach też nie brakowało jej czynnych zwolenników. Niektórzy dochodzili ponoć do takiej "perfekcji", że potrafili gołymi rękami odkręcać śruby podczas wymiany kół w samochodzie. A inni, za pomocą liny, uniemożliwiali start (niedużych) samolotów...
Legendy legendami, ale w warunkach więziennych kalistenika nie miała być czymś "na pokaz", lecz stać się swoistym "zabezpieczeniem". Bo chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, na jak wiele zagrożeń człowiek bywa narażony za kratkami...
Autor ze wszystkimi sobie poradził, w dużej mierze dzięki sprawności fizycznej, jaką wyrobił nieustannymi ćwiczeniami. Wiele z nich przedstawia w niniejszej książce. Warto zawrzeć z nimi "bliższą znajomość"- bo nigdy nie wiadomo, co czyha "za rogiem"...