Co powinna zrobić kobieta, która stworzyła najpoularniejszego młodego czarodzieja na świecie? Pewnie mogłaby żyć z pieniędzy, jakie dzięki niemu zarobiła. Być może nie wystawnie, ale godnie i spokojnie, w małym domku, gdzie w biblioteczce na honorowym miejscu będzie stała seria, która przyniosła jej taki sukces. Mogłaby napisać kolejną serię, tym razem o dzieciach popularnego czarodzieja, bądź zupełnie nowego tasiemca dla młodzieży. Zakładam, że cokolwiek by to było, książki dobrze by się sprzedawały, choć istnieje małe prawdopodobieństwo, że zdołałyby odnieść większy sukces niż sam czarodziej. J.K. Rowling podjęła krok ryzykowny, choć chyba najbardziej słuszny – postanowiła napisać powieść, która w żaden sposób nie wiąże się z Harrym i będzie skierowana do dorosłego czytelnika. Owiana tajemnicą książka wzbudziła masę emocji w wielu krajach i jeszcze zanim w ogóle zobaczyło światło dzienne, została sprzedana w rekordowej liczbie egzemplarzy. Gdy wreszcie pojawiła się na półkach w księgarniach, jednych wprawiła w zachwyt, innych zupełnie rozczarowała. Jak to możliwe?
Na początku był ... koniec. Koniec Barrego Fairbrothera, człowieka stosunkowo młodego, a za sprawą funkcji, jaką piastował w miasteczku Pagford, dość znanego. Jego śmierć pogrążyła w smutku nie tylko żonę i czwórkę dzieci, ale również wszystkich, którzy wyznawali podobne do Barrego ideały, a także tych, których świat dawno skreślił, podczas gdy Barry nadal dawał szansę na lepsze życie. Nie zabrakło również tych, którzy w tej tragedii dopatrują niespodziewanego daru od losu – bo wraz z odejsciem Barrego z tego świata, otwiera się możliwość zajęcia jego stołka w radzie miasta i rozwiązania sprawy, która od lat jest przedmiotem sporów na najwyższym szczeblu.
W kolejnych rozdziałach autorka przybliża nam sylwetki mieszkańców miasteczka. Początkowo łatwo się pogubić w mnogości imion i powiązań z innymi osobami, jednak Rowling daje nam naprawdę sporo czasu, by dobrze rozeznać się w sytuacji i dogłębnie poznać opisywane przez nią postacie. W książce brak głównego bohatera a akcja toczy się niespiesznie, co niektórzy interpretują jako synonim nudy. Sama jednak byłam pod ogromnym wrażeniem tego, z jaką wnikliwością autorka opisała każdą osobę i pozwoliłam się prowadzić w coraz to mroczniejsze zakamarki ich domostw. A trzeba przynać że takich zakamarków w „Trafnym wyborze” nie brakuje. Niemal każdy bohater książki, niezależnie od tego czy dziecko, czy dorosły, zmaga się z problemami, które w krytycznym momencie zaczynają go przerastać. W książce nie brakuje ani mocnych scen, ani mocnych słów. Są wulgaryzmy, seks bez uczuć, seks z przemocą, przemoc, samookaleczanie, paranoje, podejrzane interesy. Aż trudno uwierzyć, że przy tym wszystkim akcja fabuły toczy się tak wolno, wręcz sennie, a tak właśnie jest. Z kolejnych stron wyłania się coraz bardziej przygnębiający obraz małej mieściny, który niektórych czytelników wciąga do reszty, podczas gdy innych pozostawia zupelnie obojętnych.
Prawdę mówiąc autorka mogłaby tak prowadzić tę historię do samego końca, jednak zamiast tego, wplata w akcję wydarzenia, początkowo niepozorne, które z czasem zaczynają się kumulować i staje się jasne, że wcześniej czy później doprowadzą do katastrofy. Im bliżej końca, tym bardziej niespokojny staje się czytelnik, bo podświadomie przeczuwa zagrożenie, choć nie potrafi określić, z której nadejdzie strony. A gdy już nadejdzie, chyba najbardziej wstrząsa właśnie czytelnikiem, bo miasteczko zapewne szybko o nim zapomni i dalej będzie wiodło swoje smutne, niespieszne życie...
W opisie książki pojawia się określenie „czarny humor”, od którego autorka dystansuje się podczas wywiadów. Sama określa książkę bardziej jako tragikomedię, choć osobiście miałam sporo problemów z wyłapaniem choć odrobinę komicznych wydarzeń. W moim odczuciu książka w przenikliwy sposób obrazuje demony władające mieszkańcami małej miejscowości. Jest tu dużo bólu, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, nie chodzi jednak o to by szokować czytelnika ale sprowokować go do głębszej refleksji. Rowling okazała się być doskonałą obserwatarką otoczenia. Jak wspomina w wywiadach, wykorzystała również demony własnej przeszłości i być może dlatego ta książka wydaje się być tak szczera i prawdziwa.
Sama na długo pozostanę pod wrażeniem tej przejmującej i dopracowanej w każdym szczególe historii, a piosenka Rihanny „Umbrella”, przewijająca się przez całą powieść nie będzie już prowokowała mnie do tańca a do refleksji... Książkę polecam każdemu, kto nie oczekuje sensacji a wnikliwej obserwacji świata, książki, która pomimo sennej fabuły, wypełniona jest emocjami i na długo zapisuje się w pamięci. Szczerze polecam!