„Na świecie w ogóle nie ma heteryków. Są tylko źle podrywani biseksualiści”
Zaletą sklepów outletowych jest to, że można od czasu do czasu kupić za grosze książkę, która okazuje się później perełką. Tak było w przypadku „Siedmiu szklanek”. Od dawna jestem nastawiona na odkrywanie nowych, współczesnych, rodzimych pisarzy, nie mogłam więc przejść obojętnie nad taką okazją. Tym bardziej, że opis z okładki sugerował jakiś dziwne relacje łączące dwóch mężczyzn. Musiałam tę książkę przeczytać.
Magdalena Zych to mieszkanka Warszawy. Autorka jest właścicielką firmy, w której wykonuje wiele różnych funkcji od menedżerki do sekretarki. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i anglistyki. Jej zainteresowania skupiają się wspinaczce skałkowej, jeździe na rowerze czy czytaniu. Ważna informacją w kontekście samej książki jest to, że autorka żyje w związku partnerskim z inna kobietą. Aktywnie uczestniczy również w różnych akcjach na rzecz zalegalizowania związków homoseksualnych. Powieść „Siedem szklanek” to jej debiut literacki. Zapraszam na stronę książki - Siedem szklanek.
Głównymi bohaterami powieści są dwaj mężczyźni – Kuba i Emil. Kuba to z pozoru zwykły, dwudziestopięcioletni student anglistyki, który niczym szczególnym się nie wyróżnia. Oprócz nawiedzających go dziwnych, surrealistycznych snów, bohater nie ma żadnych większych problemów. Pewnego dnia na imprezie jakich wiele w jego życiu poznaje nieprzeciętnego mężczyznę Emila, który jest wszędzie duszą towarzystwa. Emil to postać ekscentryczna i wielce kontrowersyjna. To bowiem artysta o bliżej nieokreślonej płci nazywany pieszczotliwie „ciotką”. Kuba widząc go po raz pierwszy myśli, iż jest on piękną kobietą. Wydawałoby się, że dwóch nie mających ze sobą absolutnie nic wspólnego mężczyzn nie powinno nic łączyć. Jednak impreza staje się początkiem budowania między nimi silnych relacji. Relacji, które wykraczają daleko poza utarte schematy i stereotypy. Relacji, które ciężko w ogóle jakikolwiek sposób zdefiniować.
Po przeczytaniu paru wywiadów internetowych i radiowych z autorką już wiem, że fabuła „Siedmiu szklanek” to fikcja literacka, ale charaktery Kuby i Emila zostały wykreowane w oparciu o Magdalenę Zych i jej partnerkę. Jednakowoż jak mówi autorka, główni bohaterowie nie są ich kopiami, „są bardzo mocno przetworzeni”. Jak na dłoni widać, że reprezentują oni dwa różne światy. Kuba jest przewidywalny i łatwo go zdefiniować, natomiast Emil to osoba, którą trudno jakkolwiek określić. W miarę rozwoju całej tej historii tożsamość Kuby zostaje zachwiana, a Emil staje się jeszcze bardziej niejednoznaczny niż na początku.
Tytuł książki to nawiązanie do klasyki literatury, a mianowicie znanej wam dobrze „Akademii Pana Kleksa”. W jednym z rozdziałów Adam Niezgódka śnił o siedmiu szklankach. Poza tym w utworze znajdziecie przy każdym istotnym wydarzeniu szklankę, jest ich dokładnie siedem. Po przeczytaniu powieści na pewno zrozumiecie dlaczego akurat taki tytuł, a pomoże wam w tym wstęp, który jest fragmentem wyżej wymienionego utworu Jana Brzechwy.
W powieści, co bardzo mi się podobało znalazłam mnóstwo cytatów z piosenek, polskich jak i zagranicznych. Najczęściej są to utwory nawiązujące do poszukiwania ukrytej tożsamości, która dla wielu jest zagadką. Najbardziej zaskoczył mnie tytuł jednego z rozdziałów i cytat do niego z kawałka, którego od dawna nie słuchałam, a mianowicie „Babie lato” Kalibra 44. Pierwszy raz spotkałam się z cytowaniem rapu Magika w książce.
Interesujące jest również ukazanie psychiki Kuby, który przechodzi kryzys własnego ja. Autorka ukazuje czytelnikowi jak szybko człowiek będący pewien swoich preferencji seksualnych, traci tą wiarę nie wiedząc kim jest i czego tak naprawdę chce. Ogólna konkluzja powieści jest taka, jak w cytacie na wstępie mojej recenzji. Każdy z nas jest tak naprawdę biseksualistą, sami tylko o tym nie wiemy. Nie zgadzam się z tym, ale szanuje pogląd Magdaleny Zych.
Jakie minusy? Irytowała mnie zbyt częsta zmiana narratora i marzenia senne Kuby, które uważam, że niczego nowego nie wnosiły do całej tej niecodziennej historii. Antagonistów związków homoseksualnych przestrzegam, pewne fragmenty mogą wam się wydać niesmaczne. Dlaczego autorka napisała tak kontrowersyjną moim zdaniem książkę? Jak sama mówi chciała poprzez nią wyrazić swój pogląd, że mniejszości homoseksualne mają prawo w takim samym stopniu obnosić się ze swoimi preferencjami seksualnymi jak osoby heteroseksualne. Jednak wydaje mi się, że postać Emila jest trochę przerysowana, tak naprawdę nie reprezentuje on jednego typu mniejszości. Można o nim powiedzieć, że jest zarówno gejem, transwestytą czy biseksualistą. A zakończenie dotyczące wyboru Emila jest co najmniej dziwne, tak jak cała ta postać.
Dla niektórych sam temat powieści Magdaleny Zych może okazać się nie do przetrawienia. Książka bowiem porusza fundamentalne pytania o własną tożsamość i preferencje seksualne. Szkoda, że głównymi bohaterami nie są kobiety, to byłaby dopiero gratka. Autorka zachęca czytelników do swojego debiutu zdaniem:
„Ta książka odpowiada na najważniejsze pytania ludzkości, a jednocześnie dzięki swoim rozmiarom doskonale nadaje się do podłożenia pod nogę rozchybotanego stolika”
Ja „Siedmiu szklanek” nie podłożę pod nogę stolika. Mimo tego, że nie zgadzam się z główną tezą jaką próbuje nam uzmysłowić autorka uważam, że książka skłania do dłuższej refleksji nad kondycją współczesnego człowieka i jego tożsamością. Podziwiam, że Magdalena Zych odważyła się napisać tę powieść i nie boi się wyrażać swoich poglądów. Paradoksalnie dzięki „Siedmiu szklankom” wiem, że na pewno moja tożsamość seksualna jest zgodna z moją osobą i wewnętrznym ja, a Historia Emila i Kuby tylko mnie w tym przeświadczeniu umocniła. A wam polecam, oryginalna i niepowtarzalna książka.
„To bardzo dziwne i trudne nie wiedzieć, gdzie się jest, nie wiedzieć, kim i jak się jest, jeśli się nie zostanie wywołanym, określonym, zdefiniowanym jak Kochanie, Miś Kubuś, Bejbe albo Skarb”