Totentanz recenzja

Do przeczytania tej książki zbierałam się od wielu miesięcy. Czemu? Otóż pan Gorzka ma bardzo nierówny styl pisarski. Jedną książką zainteresuje inną wymęczy. Obawiałam się, że ten tom może należeć do tych, których odbiór może być trudny i się nie pomyliłam. Odniosłam wrażenie, że sam autor na przestrzeni całej fabuły nieco się gubił i co chwilę pewne wątki oddawał służbom z CBŚ. Chyba i jego przerósł rozmiar własnej wyobraźni.

To zdecydowanie najgorsza książka cyklu. Pełna absurdalnych scen, monologów i efekciarskich akcji. Jest w niej wszystko od seksu dla seksu, poprzez pościgi z bronią w ręku, gdzie grupę szkolonych antyterrorystów pokonał jeden bohater. Strzelanki na poziomie westernów (bez obrazy dla gatunku), handel narkotykami i porachunki mafijne. Nie zabrakło też płatnych morderców i chorób psychicznych. Prawdziwym hitem jest powrót z "zaświatów ", czy może raczej zmartwychwstanie i wykorzystywanie seksualne młodocianych chłopców w domu dziecka przez kierowniczkę.

W ilości wątków oraz postaci można się pogubić. Pomimo to, autor sprezentował nam, czytelnikom, jeszcze kilka pobocznych wypełniaczy obyczajowych.

Zakrzewski to wielki amant oraz wspaniały policjant obdarzony nieprzeciętną intuicją oddany pracy, ale w tym tomie pomimo chęci złapania mordercy, robi wszystko, aby bandyta chodził na wolności. Wielokrotnie stwierdzał, że nie jest to właściwy moment.

Tajemnicza zagadka mordercy zostaje bardzo szybko rozwiązana, a te kilkaset stron czytania stanowi tylko dociekanie prawdy. Nudne, żmudne i bez polotu. Niestety zabrakło mi tu najważniejszej informacji. Skoro jest to kryminał to też powinny być pokazane przyczyny, czy motywy działania, czy elementy logicznego rozumowania.

Książka pełne sztucznej, naciąganej akcji, pozbawiona realizmu, pisana niczym gotowy scenariusz do amerykańskiego filmu. Trup ściele się gęsto, a Zakrzewski, niczym RoboCop wychodzi z tego obronną ręką.

Książka miała potencjał, ale autor z każdą stroną go zabijał. Panie Mieczysławie, czasami mniej znaczy więcej. W powieści jest materiału i wątków na co najmniej kilka książek, po co pakować je do jednej powieści.

Słabo, nudno i efekciarsko.