Konwersacja Innych przenika cały świat.
Wszystko zaczęło się od Zhonga Weiweia i jego życzenia zostania zapamiętanym, które zmieniło się w dziedziczony przez pokolenia most wspomnień.
Albo zaczęło się wtedy, gdy Boris zostawił Miriam i wyruszył do Tong Yun na Marsie, i dalej.
Albo może wtedy, gdy Carmel została Shambleau. Strigoi.
Albo wtedy, gdy urodził się Kranki – mazel tow! Macie syna!
Albo jeszcze wcześniej, wtedy gdy święty Cohen od Innych nie był jeszcze święty.
Ważne jednak, że się zaczęło.
Stacja Centralna, potężna budowla mieszcząca się pomiędzy Tel Awiwem i Jaffą, miejsce zamieszkiwane przez setki tysięcy ludzi pochodzących z całego świata i nie tylko. Na Stacji można również spotkać ludzi, którzy wychowali się w Kosmosie.
To jeden wielki kulturowo-religijny tygiel, miejsce w którym mieszają się i splatają ze sobą różne wpływy. Można tam spotkać dziwne dzieci, nakaimas, wyhodowane w laboratoriach i robotników żebrzących na rogach ulic. Można kupić wiarę i wstrzyknąć sobie Ukrzyżowanie. Można zostać muszlakiem przenosząc się jaźnią do Konwersacji.
Można skorzystać z usług Wyroczni.
Konwersacja jest wszędzie – przenika cały świat strumieniem informacji, transmisji i przekazów. Każdy z niej korzysta, każdy w niej uczestniczy. Ludzie pozbawieni komunikacyjnego węzła, jak Achimwene, są w pewnym sensie niepełnosprawni. Nie mogą w pełni uczestniczyć w otaczającej ich rzeczywistości.
Konwersują również Inni – inteligentne istoty cyfrowe, nie do końca zrozumiałe dla zwykłych śmiertelników. Ich mowa toktok blong narawan jest jak informacyjny wrzask, trudny do zniesienia dla ludzi.
To właśnie w takim świecie poznajemy bohaterów ,,Stacji Centralnej'' – Borisa, który wrócił z Marsa gdy dowiedział się, że z jego ojcem jest źle. Mamę Jones, która co tydzień odwiedza wraz z Krankim Poziom Trzeci, żeby wypatrywać ojca chłopca.
Młodą strigoi, która przybyła z pasa asteroid w poszukiwaniu odpowiedzi. A także robotnika Motla i jego ukochaną – Isobel.
Lavie Tidhar z rozmachem kreśli przed nami wizję świata przyszłości – i co ciekawe, jest to wizja neutralna. Nie jest hurraoptymistyczną wizją świata w którym ludzkość wyruszyła do Gwiazd. Nie jest też mroczną dystopią, a'la powieści Dicka. Jest wyważona. Przemyślana.
Jest również uniwersalna w swoim przesłaniu, bo podobnie jak wiele książek nurtu science-fiction zadaje pytania o to czym jest człowieczeństwo. Czym jest wiara. Czy jest potrzebna? Czym jest rzeczywistość. Czy to, co dzieje się w świecie wirtualnym może być tak samo prawdziwe, jak to, co dzieje się w świecie rzeczywistym?
Tidhar pokazuje w jaki sposób ludzkość podchodzi do konceptu Nowego i Nieznanego. Do istot, które są pierwsze i jedyne w swoim rodzaju, do dalszych szczebli ewolucji naszego gatunku. Pokazuje jak wiele zależy od empatii i zrozumienia. I miłości.
Szczerze polecam ,,Stację Centralną'' wszystkim tym, którym nieobce są futurystyczne i scyborgizowane tematy. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie! Co więcej - zakochacie się w pachnącym pomarańczowymi sadami powietrzu Stacji Centralnej.