„Dziewczyna Rubensa” to prawdziwa uczta dla wszystkich zmysłów. Czy jest ktoś, kto nie zna nazwiska tego malarza? Peter Paul Rubes jeden z najwybitniiejszych malarzy epoki baroku. Jego twórczość charakteryzują cechy takie jak: wybujałość, żywiołowość, dynamika, niepokój i zmysłowość. I w tej opowieści również są te cechy. Dodatkowo kunszt słowa, zdań w całej opowieści pieścił moje ścieżki neuronalne w mózgu. Tempo nieśpieszne, zmysłowe jak spotkanie dwojga zakochanych w sobie ludzi. Język opwieści dystyngowany, słowa, zdania momentami niedopowiedziane, a razem spięte klamrą jednoznaczności. Niby przypadkiem coś opisane, bez związku a tworzące zaskakująco plastyczną całość. Bohaterowie wykreowani po mistrzowsku.
Od pierwszych zdań mocno weszłam w tę historię i przeżywałam ją całą sobą. Feerię emocji, które autorka mi zapewniła były zaskakującym dla mnie doświadczeniem. Wspólnie z bohaterami: Myszą, Wiktorią, Elżbietą i Moniką jak również i Iwo odczuwałam emocje. Każda z tych osób poszukująca miłości, zrozumienia, akceptacji w oczach innych. W tych poszukiwaniach zgubili siebie. Nie można pokochać kogoś miłością czystą, bez kochania i akceptacji siebie. Bez polubienia siebie, pełnej akceptacji, miłości do siebie, możemy wejść w relację toksyczną czy to będzie partner, przyjaciółka, siostra, czy nawet mama. Toksyczność. Manipulacja. Ale nie etyczna manipulacja. Manipulacja świadoma, by zniszczyć drugą osobę, całkowicie ją od siebie uzależnić. Uzależnić od siebie w imię miłości. Jak wiele można zrobić z miłości do kogoś? Nawet zatracić siebie? Pozbawić się prawa do kochania samej siebie? Współuzależnienie, które krzyczało: „tu jestem, patrz jakim jestem silnym psychologicznym mechanizmem”. Kochasz i jednocześnie nienawidzisz. Chcesz odejść, ale nie możesz. Jak to możliwe? Nie rozumiesz. Przemoc? Jaka przemoc? On mnie kocha. Kocha mnie taką jaką jestem. Krzywdzi? Niemożliwe! Nie on..... To niemożliwe. Wszystko pięknie, ładnie jak na zdjęciu, bo do aparatu uśmiechamy się z wyrazem „ser”. Złe myśli odgonione, uczesane. By po pstryknięciu zdjęcia mogły znów powrócić. „Każdy ma mroczną stronę... coś, co ukrywa przed światem te wszystkie rzeczy o któych myśli się przed zaśnięciem”. Manipulant, psychopata, toksyk jak go rozpoznać? Współuzależnienie? Przemoc? Które z naszych zachowań jest takie? Ja manipuluję? Na pewno nie, nigdy. Czy aby na pewno?
Opowieść wykraczająca poza ramy jakichkolwiek kategorii. Mnie kojarzy się thriller psychologiczny. Książka miała zostać wydana w 2011 roku, niestety z przyczyn niezależnych od autorki do tego nie doszło. W związku z tym autorka Paulina Grych wyprzedzała pewną epokę. Powiedziała głośno o skutkach miłości. Toksycznej miłości.
Brawo. Brawo. Polecam, chociaż trudna i momentami przerażająca historia.