Są takie pozycje na rynku książki, na które czeka się z niecierpliwością. I choć ja stronię od książek pisanych przez Youtuberów, tym razem musiałam zrobić wyjątek. Zresztą sami się przekonajcie dlaczego…
Łukasz Dąbrowski, Konrad Niedziułka oraz Jakub Stankowski to grupa przyjaciół, których połączyła wspólna pasja. Pasja do eksplorowania miejsc często niedostępnych dla przeciętnego człowieka, jak i historia. Prowadzą oni kanał na platformie Youtube od 2014 roku, na którym znajdziecie wiele filmów stricte w temacie urbex exploration (eksploracja miejska). Na Urbex History trafiłam przypadkiem, kiedy to szukałam w internecie filmów w tematyce nawiedzonych miejsc. Od razu rzucił mi się w oczy link do produkcji o tajemniczym lesie Hoia Baciu w Rumunii i to, co sprawiło, że zostałam na dłużej to fakt, iż nie było tu szukania taniej sensacji. „Wielu z nas popełnia ten sam błąd: zamyka świat w czterech ścianach, porównując ze sobą każde zdarzenie i dopasowując do niego własne przeżycia. Otóż świat na szczęście jest bardziej skomplikowany i czarne nie zawsze jest czarne.” Książkę kupiłam w zeszłym roku na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie, traktując ją jako zakup priorytetowy. I choć zaczęłam czytać ją od razu po tym, jak dostała się w moje ręce, to przez natłok zadań na studia oraz blokadę czytelniczą nie dałam rady jej wtedy doczytać. Myślę, że gdybym w tamtym czasie spróbowała na siłę ją przeczytać, tylko bym się wymęczyła. Jednak gdy przyszło mi ją dokończyć teraz, powiem Wam, że zajęło mi to jeden dzień. Tak dobra ona była. „Wyobraźcie sobie jedną z głównych ulic Waszego miasta, na której nie ma żywej duszy. Jesteście tylko Wy i Wasze przemyślenia. Tak właśnie czuje się człowiek, spacerując po Prypeci.” Całość czyta się lekko, a wiele wtrąceń w postaci komentarzy z pewnością poprawi Wam humor i to nie raz. Książka pisana jest z punktu widzenia każdego członka Urbex History, a jej język nie jest stylizowany na typowo literacki. Zagłębiając się w lekturze ma się wrażenie, jakby czytelnik słuchał relacji z wyprawy opowiadanej przez swojego kumpla (tak, słuchał — zwłaszcza jeśli znacie filmy na ich kanale i wiecie, kto ma jaki głos). Możecie potraktować tę książkę jak rozmowę z przyjacielem na temat wyprawy życia. „Czarnobyl, ach ten Czarnobyl. To była jedna z tych wypraw, które zapamiętam do końca życia.” Powiem szczerze, że ciężko jest wybrać jeden rozdział, który szczególnie zapadłby w pamięć, ponieważ każdy z nich opowiada historię równie ciekawą co poprzedni. Z pewnością jednym z moich ulubionych jest ten o wyprawie do Kazachstanu oraz Instytucie Anatomii. To, co podoba mi się w książce najbardziej, to fakt, iż nie jest napisana na siłę. Chłopaki nie owijają w bawełnę i nie próbują robić sensacji na siłę, za co ich bardzo cenię. Myślę, że książka ta jest doskonałym dodatkiem do kanału, który tworzą i mam nadzieję, że niedługo na rynku zobaczę kolejną pozycję od chłopaków z Urbex History. Prawdę mówiąc, czuję lekki niedosyt, zwłaszcza jeśli mówimy tu o historiach o nawiedzonych miejscach, ale to już tylko moje małe widzimisię. Z tej pozycji można wynieść naprawdę wiele przydatnej wiedzy, można pośmiać się od czasu do czasu oraz „załapać bakcyla” do odkrywania nowych rzeczy, jak to mnie złapało i do tej pory puścić nie chce. „Urbex History. Wchodzimy tam, gdzie nie wolno” to rzecz warta przeczytania, lecz polecam ją głównie czytelnikom zainteresowanym tematyką urban exploration.