Shantaram recenzja

Ucieczka do kraju pełnego kontrastów — Gregory David Roberts „Shantaram”

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @MarionetkaLiteracka ·3 minuty
2024-03-29
Skomentuj
3 Polubienia
Jak wiele rzeczy może przytrafić się w życiu jednej osobie? Ile z tego, co napisane na łamach lektury to czysta fikcja literacka, a co jest prawdą? Gregory David Roberts na łamach omawianej tu niemal ośmiuset stronicowej powieści bazującej w znacznej części na jego własnych przeżyciach opowiada historię o tożsamości, Indiach, miłości oraz mafii. To książka, którą pochłonęłam w niecałe dwa dni. Czy jednak według mnie jest ona czytelniczym Świętym Graalem? Otóż nie.


„Shantaram” to historia Australijczyka, przestępcy, który zaczął napadać na banki, a który po porzuceniu przez żonę popadł w uzależnienie od heroiny. Mężczyzna z wyrokiem na dwadzieścia lat w więzieniu, z którego jednak zdołał uciec. Przedostał się więc do Indii, gdzie rozpoczyna się jego historia. Jednak powiedzieć o „Shantaram” bez wzmianki o autorze byłaby tutaj nie na miejscu (jak w każdym przypadku omawiania literatury), ale to, co jest tutaj naprawdę istotne, to życiorys pisarza, który tak jak główny bohater Lin, przez blisko 10 lat ukrywał się z Bombaju, który za napady z bronią w ręku skazany był na dwadzieścia lat więzienia w Australii, z którego uciekł. Autor napisał powieść niemal w większości bazując na własnych doświadczeniach. W polskim wydaniu lekturę przełożyła Maciejka Mazan.

To, co nazywamy tchórzostwem, często jest inną nazwą zaskoczenia, a odwaga rzadko bywa czym innym niż po prostu dobrym przygotowaniem. A ja mógłbym zrobić więcej – mógłbym zrobić cokolwiek, gdyby wszystko to działo się w Australii. To nie twój kraj, powiedziałem sobie, patrząc na samosąd. To nie twoja kultura…
To, na co zwróciłam uwagę na początku, to styl. Zdarzają się takie zabiegi, które mi nie odpowiadały, a co przyczyniło się do mojego odbioru tej historii w ten, a nie inny sposób. Język bywa bardzo prosty, żeby nie powiedzieć momentami ubogi, a zarazem bardzo poetycki. Wydźwięk tej prostoty wybrzmiewa w postaci Prabakera, Indusa zamieszkującego slumsy Bombaju, który jest postacią drugoplanową, lecz skonstruowaną tak, jakby cały jego charakter opierał się na dziecięcej wręcz naiwności. Poetyckość tyczy się jednak sposobu, w jaki sam autor podkreśla jego filozofię życia i podejście do tożsamości kulturowej. Często odnosi się on do miłości, ale przedstawiona kwestia jest tutaj tak, jakby Indusi w głowach mieli tylko tańce, śpiewy i beztroskie podejście do niej, jak i ogólnie życia nawet w najgorszych warunkach. Według mnie za dużo w niej filozofii. Ta postawa głównego bohatera, można powiedzieć generalizująca lub stereotypowa, według mnie odejmuje jej dużo na wartości merytorycznej, choć im dalej, tym lepiej. Bohater z czasem bardziej wnika w indyjską kulturę i gdy więcej nam jej pokazuje, tym ta stereotypowość w myśleniu zanika, a nam ukazuje on piękno oraz język tych Indii, w których się właśnie znajduje.

Nie zdajemy sobie sprawy, jaką przyjemnością jest posługiwanie się własnym językiem, dopóki nie zostaniemy zmuszeni do jąkania się w cudzym.
Z kolei fabuła książki jest bardzo wyrazista i dynamiczna. Slumsy, związki z bombajską mafią czy walka na froncie z Armią Czerwoną w Afganistanie to tylko kilka rzeczy, na które czytelnik natknie się sięgając po „Shantaram”, a do tego dołożyć należy jeszcze wątek miłosny. Można powiedzieć, że niemal w każdym momencie lektury coś się dzieje i dla samej historii warto zagłębić się w tę powieść. W książkach uwielbiam taką dynamikę, choć jestem świadoma tego, że istnieje większa szansa na pogubienie się w fabule. Tego tutaj nie odczułam, a wręcz sprawiało to, że lepiej i szybciej czytało mi się tę powieść, która notabene jest bardzo obszerna, a zarazem posiada mały druk. To, co jednak chcę powiedzieć, to to, że jest to historia bardzo działająca na wyobraźnię. Bez trudu byłam w stanie odnaleźć się w podanych w niej wydarzeniach i mimo jej rozmiaru, nie nudziłam się przy niej.

Nigdy nie wiadomo, co w człowieku siedzi, dopóki nie zacznie się go powoli odzierać z nadziei.
Podsumowując, uważam, że „Shantaram” nie jest powieścią złą. Nie uważam również, by zasługiwała na miano „czytelniczego Świętego Graala”. Warto się w nią zagłębić choćby po to, by móc poznać losy Linbaby, jednak warto wziąć na nią poprawkę jeśli chcemy poznać lepiej Indie, nie pod kątem postaw o charakterze kolonialnym, co robi często główny bohater, a z pewną dozą ostrożności. Warto również uściślić, że „Shantaram” nie można odbierać jako powieść stricte biograficzną, tylko z elementami biograficznymi, a obszar Indii, których dotyczy jest mały z punktu widzenia geograficznego. Dlatego właśnie opisane w książce Indie to tylko mały obszar kulturowy i nie dotyczy on całego kraju.

marionetkaliteracka.com

Moja ocena:

× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Shantaram
9 wydań
Shantaram
Gregory David Roberts
8.5/10

„Shantaram” znaczy „boży pokój”. To imię nadali bohaterowi książki jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce: historię odnalezienia prawdy o sobie w Indiach....

Komentarze
Shantaram
9 wydań
Shantaram
Gregory David Roberts
8.5/10
„Shantaram” znaczy „boży pokój”. To imię nadali bohaterowi książki jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce: historię odnalezienia prawdy o sobie w Indiach....

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ta głośna przed paru laty książka przedstawia przygody Australijczyka w Bombaju po ucieczce z ciężkiego więzienia w Australii. A życie ma bohater książki całkiem bogate, poznaje bowiem Bombaj dogłębn...

@almos @almos

Shantaram to niesamowita powieść o życiu nieprzeciętnego człowieka. Autor książki, Gregory David Roberts z pewnością może pochwalić się niejedną wyjątkową historią ze swojego życia. Pisarz, wcześniej...

@dominika.u10 @dominika.u10

Pozostałe recenzje @MarionetkaLiteracka

Starsza pani z nożem
Emerytura? Dobre żarty… — Gu Byeong-Mo „Starsza pani z nożem”

Czy każda babcia, każdy dziadek jest taki sam? Czy może wśród nich kryje się ten jeden, którego zawód nie śniłby się nikomu? A może jakaś babcia lubi się paprać w brudne...

Recenzja książki Starsza pani z nożem
Ten się śmieje, kto ma zęby
Buty dla nieboszczyka — Zyta Rudzka „Ten się śmieje, kto ma zęby”

Nieczęsto sięgam po audiobooki, lecz gdy jednak zamierzam przesłuchać książkę, wybieram na ogół taką, którą mogę pochłonąć jednego dnia. Tak było i tym razem, kiedy to p...

Recenzja książki Ten się śmieje, kto ma zęby

Nowe recenzje

Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall
Dobre!
@daria.ilove...:

"To za trudne, rozpoznać znaczenie tego wszystkiego, życie, umieranie i pozwolenie na śmierć – łaska czy kara, egoizm c...

Recenzja książki Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall
Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Owce?
@daria.ilove...:

Owce po śmierci swojego pasterza decydują się odkryć kto przyczynił się do jego śmierci. Czy uda się odkryć mordercę?...

Recenzja książki Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wybór nie zawsze jest oczywisty...
@ewelina.czyta:

Dzień dobry serdeczne! Zauważyłam, że ostatnio na blogu pojawiło się sporo naprawdę dobrej fantastyki i przyznać muszę,...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
© 2007 - 2024 nakanapie.pl