Wszechświaty chciałam przeczytać od momentu, w którym pierwszy raz o nich usłyszałam. Wiedziałam, że to książka idealna dla mnie i muszę ją mieć. Potem przeczytałam kilka recenzji i nadeszły chwile zwątpienia... Ostatecznie wreszcie zaczęłam czytać i przyznaje - żałuję, że tak długo zwlekałam! :)
Alex i Jenny nie są zwykłymi nastolatkami. Od paru lat komunikują się ze sobą, a następuje to podczas dziwnych ataków. Dopiero niedawno ich rozmowy stają się bezbolesne i pozwalają na dłuższą rozmowę. Wtedy bohaterowie decydują się na spotkanie. Oboje są przerażeni możliwością, że to drugie wcale nie istnieje, a te całe telepatyczne "spotkania" są wynikiem choroby psychicznej. Alex dowie się o czymś strasznym ze swojej przyszłości i razem z Jenny odkryje tajemnicę Wszechświatów.
Na początku muszę napisać coś o samym wydaniu książki. Okładka niesamowicie mi się podoba. Sam pomysł z tą obwolutą (?) na której są postaci, a jak się ją zdejmie to pozostają puste miejsca, jest naprawdę udany. Nie wiem czy wiecie, o co mi chodzi...
Muszę się przyczepić do użytego papieru. Według mnie jest zdecydowanie za gruby przez co książka, która ma niecałe 300 stron ma grubość na przykład czwartej części "Darów Anioła", która ma ok. 450 stron... Co za tym idzie Wszechświaty czytało mi się mało wygodnie, a do tego grzbiet książki się wygiął. To tyle od strony technicznej.
Po przeczytaniu paru pierwszych rozdziałów, w oczy rzuciły mi się dość słabo zbudowane dialogi. Nie wiem, czy to wina autora, czy tłumacza, ale były sztuczne i toporne. Tak było do około 1/3 książki, a potem nagle się poprawiły. Może to po prostu ja się do nich przyzwyczaiłam. Ogólnie całość książki jest napisana dość specyficznym językiem - nie wiem czy miało na to wpływ to, że w oryginale powieść była napisana w języku włoskim, a tam zdania mają zupełnie inną budowę niż na przykład w języku angielskim i być może dla tego cały tekst na początku mnie trochę raził... Dodatkowo dochodzą do tego wszechobecne Macbooki i inne takie sprzęty, które według mnie z powodzeniem mogły być zastąpione słowami "telefon" i "laptop". Poza tym było o tym wszystkim za dużo.
Na szczęście mamy tu całkiem dobrze wykreowanych bohaterów. Akurat Alex i Jenny nie podbili mojego serca - to znaczy czytało mi się o nich przyjemnie, ale nie zachwycili mnie. Bardzo polubiłam Marco - szkoda tylko, że pojawiał się tak rzadko i na tak krótko. Bohaterów, których zupełnie nie potrafiłam polubić byli rodzice Alexa i Jenny. Jak dla mnie zachowywali się zupełnie nie jak rodzice i często po prostu mnie denerwowali.
Sama fabuła jest na prawdę świetnie wymyślona i dopracowana w każdym calu. Autor musi mieć na prawdę gigantyczną wyobraźnie, bo to wszystko co wykreował bardzo mi się podoba i nie czytałam jeszcze nic podobnego. Historia wciąga prawie od samego początku i potem trudno jest się oderwać. Szkoda, że samo wykonanie nie powala na kolana, ale wobec takiego pomysłu i wartkiej akcji jestem w stanie to wybaczyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że książka Wszechświaty jest debiutem autora.
Reasumując Wszechświaty powieść z genialną fabułą, ale słabszym wykonaniem. Liczę, że druga część serii będzie lepsza, a sięgnę po nią na pewno - po zakończeniu jakie napisał nam autor nawet nie ma takiej opcji, żeby nie przeczytać następnego tomu. Ja będę niecierpliwie czekać na kontynuacje, a was zachęcam do przeczytania tej książki. Sądzę, że spodoba się ona młodszym czytelnikom, którzy aż tak bardzo nie zwracają uwagi na styl.
Nie mogłam się zdecydować jaką ocenę wystawić tej książce, ale ostatecznie stwierdziłam, że w tym przypadku sama akcja i pomysł są ważniejsze od wykonania, więc...
"Mógł podróżować, mógł jeździć wszędzie, zgłębiając każdy scenariusz. Teraz jednak musiał odnaleźć drogę do domu."