W literaturze wciąż snuje się nudny jak flaki z olejem wątek: ona młoda, niewinna i piękna, on - stary, czy tam: w średnim wieku, inteligentny i nieco zblazowany, ale doceniany i szanowany: wielka miłość, perypetie i zakończenie, szczęśliwe bądź nie, mające stanowić podwaliny teorii o relacjach damsko - męskich. Jakby relacje te były zawsze identyczne, a ludzkość potrzebowałaby do szczęścia jedynie wzoru i klucza, według których mogłaby owe relacje budować. Mężczyzna przechodzący kryzys wieku średniego zakochuje się w młodej dziewczynie. Temu nie ma co się dziwić, zakochujemy się w tym, co młode i piękne, pytanie jednak: co młoda dziewczyna widzi w starym dziadzie? Tego nie dane mi było nigdy się dowiedzieć i chyba nigdy tego nie zrozumiem.
Powieść "Cheri" jest wspaniałą odskocznią od tego utartego modelu. Mamy tu starzejącą się "luksusową" kurtyzanę, która musi odnaleźć się w nowym życiu, jak by to ująć: życiu emerytki. Jest bogata, stać ją na podróże i rozrywki, ale to, co ją czeka na progu starości to spokój, wyciszenie, których szczerze pragnie i których nieco się lęka. Kocha ona syna przyjaciółki, młodego mężczyznę, jeszcze nawet chłopaka, o dużym uroku osobistym. Ich związek skazany jest od początku na niepowodzenie, nawet nie tyle z powodu różnicy wieku, ile raczej kondycji psychicznej obojga. Jest to bardziej wzajemne uzależnienie od siebie, niż miłość. Nie będę jednak pisać więcej: powieść przedstawia koleje losu bohaterów i analizuje ich uczucia, tak, że czytelnik sam się przekonuje, co i jak. Najważniejsze jedak, że całość opowiedziana jest z punktu widzenia bohaterki. Widać więc, że także kobiety od miłości pragną tego samego, co mężczyźni: piękna, młodości, uroku osobistego wybranego człowieka. Niestety, biorąc pod uwagę inne dzieła literackie, nie jest to chyba tak do końca jasne. (Być może kobiety podniosą teraz larum, że "wcale nie, wcale nie", ale ja wolę wierzyć, że przynajmniej ich część podobna jest do głównej bohaterki powieści "Cheri", a młodzi mężczyźni mogą jeszcze liczyć na bezinteresowne uwielbienie z ich strony ;))
Można zarzucić książce, że jest nieco zbyt sentymentalna, "romansowa" i kiczowata. Owszem, autorka mogła opisać historię jeszcze dogłębniej, prawdziwiej, mocniej. Jednak tematyka tak wyjątkowa i prawda psychologiczna w niej zawarta, czyni "Cheri" opowieścią godną polecenia. Nie warto przejmować się gadaniem, że to "babskie powieścidełko". Kwękanie starego pierdziela na kilkuset stronach nieraz ogłasza się wielką literaturą; cierpienia starej kobiety ubrane w formę może nieco delikatniejszą (choć nie zawsze) wrzuca się do jednego wora z harlequinami - coś chyba tu nie w porządku.