No i co począć z takimi książkami? Takimi powieściami? Temat ciężki, wydawnictwo nobliwe, okładka porządna i cała oprawa niczego sobie. Tylko dzięki tej oprawie książka została przeczytana do końca. Autor ma swoje lata, więc żaden młodzik, do którego braku doświadczenia i braku powagi można by się przyczepić. W dodatku przedstawiony w niej ludzki dramat jest tak przykry, że jakoś wstyd krytykować: a może ludzi ci istnieli naprawdę, a powieść rejestruje kawałek ich życia, tylko po to, by nie zostali zapomniani?
Jednak nawet to, co prawdziwe, zasługujące na pamięć i szacunek, z chwilą uwiecznienia w tak złożonej formie jak powieść, traci na realności, staje się - czy autor chce tego czy nie - sztuką, obrazem fantazji, zdanym na łaskę i niełaskę czytelnika. Jeśli go nie zaczaruje, słusznie może zostać odrzucona - bo jest powieścią. Już tylko powieścią. Prawda? Inaczej - na co nam powieść, lepiej pisać wspomnienia i raporty.
Tak więc, powieść "Odlot dzikich gęsi"... na pewno z wielu względów zasługuje na szacunek i uwagę. Główny bohater to starzejący się pisarz (... czy możliwy jest nudniejszy typ bohatera?), który nie może się zdecydować na ucieczkę z kraju pod koniec II wojny światowej. Niemcy już słabi, ze wschodu nadciągają Sowieci - wyjechać, czy nie? Wszyscy mu wyjazd doradzają i ułatwiają, tym bardziej, że pisarz ma chorą żonę. Dramat ludzki niezaprzeczalnie. Godny zapamiętania ze względów historycznych.
Ale powieć zionie taką nudą i megalomaństwem, że szkoda było ruszać ją z bibliotecznej półki!! Przykro mi. Pisana w jednym rytmie, prostymi zdaniami, ewentualnie złożonymi współrzędnie - a więc nie ma mowy, o zatopieniu się w historii. Pozostaje ślizganie się po powierzchni, które miało być chyba poetyckie, a wyszło patetycznie nadęte. Powieść opowiada w zasadzie o niczym. Główny bohater jest tak banalny, typowy i sztuczny, że jego losy i dylematy przestają obchodzić. Nie wiemy o nim nic ponad to, o czym sam wspomni w skąpych przebłyskach retrospekcji. Za mało - nie oddaje się czytelnikowi, pozostaje hermetycznie zarezerwowany dla opowiadacza, który chyba za bardzo się do niego przywiązał i za bardzo z nim utożsamił. Niby hermetyczność ową nadrabia scenami takimi jak samotna masturbacja po nieudanym stosunku. I to ma nam zastąpić jego lęki, wzruszena, najgłębsze uczucia? Trzeba być idiotą, by sądzić, że opisy łóżkowe zastąpią bohaterowi duszę. Niestety, coraz częściej tak się sądzi.
Całość oparta na nudnych opisach zachowań, postaw i miejsc. Za mało psychologii. Owszem, powtarzam, książka porusza temat istotny. Wszysto jednak można było zawżeć w pięciostronicowym opowiadaniu.