Przeczytałam już kilka powieści Elin Hilderbrand i przyznaję, że każda była fantastyczną przygodą. Autorka przeważnie zabiera czytelnika na urokliwą amerykańską wyspę Nantucket u wybrzeży Massachusetts, gdzie bohaterowie spędzają wakacje. Podobnie jest też w przypadku książki "Lato '69" wydanej ostatnio przez wydawnictwo Poradnia K. Bohaterowie są świadkami dziejowych wydarzeń takich jak wojna w Wietnamie, czy lądowanie człowieka na księżycu. Do głosu dochodzi też walka o prawa mniejszości narodowych, era dzieci kwiatów i festiwal Woodstock. Wszystkie te wydarzenia są idealnym tłem do ukazania zderzenia tradycji z nowoczesnością. Tak więc fabuła w znacznej mierze opiera się na dziejowych wydarzeniach, a zainspirowana została faktami z życia autorki i jej rodziny. Czy zatem takiej lekturze potrzeba lepszej rekomendacji?...
We wszystkich wyżej wspomnianych zdarzeniach uczestniczy wielopokoleniowa familia Nicholsów - Foleyów - Levinów, której członkowie mają swoje problemy, sekrety i wyzwania. Lato na wyspie Nantucket u boku ekscentrycznej i zasadniczej babci Exalty Nichols nie jest spełnieniem marzeń dla żadnej z jej wnuczek. A tymczasem szybko okazuje się, że wyspa może zaoferować swoim gościom wiele niespodzianek i przyciąga niczym magnes nawet najbardziej oporne duszyczki. Każdy może się tu dobrze bawić, ale jednocześnie większość odnajduje tu spokój i nadzieję.
Dzięki tej pięknie skonstruowanej historii możemy poznać realia życia w ówczesnym świecie dotknietym przez rewolucję seksualną, przyjrzeć się sytuacji społecznej kobiet i wszechobecnemu feminizmowi u progu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jesteśmy świadkami skandali, protestów, czytamy o depresji, alkoholizmie, przemocy, molestowaniu i zdradzie. Możnaby rzec, że nic co ludzkie nie jest obce bohaterom tej opowieści.
"Lato '69" to na swój sposób opowieść wyjątkowa, niepospolita i interesująca. Elin Hilderbrand to pisarka, której nigdy nie brakuje pomysłów. Każda jej książka jest inna, choć oczywiście znajdziemy też sporo cech wspólnych. Autorka w mistrzowski sposób połączyła przeszłość z teraźniejszością. Myślę, że osoby, które pamiętają tamtą, odległą już epokę odnajdą w tej opowieści także pewną nutę nostalgii i wspomnień. Historia ma swój klimat i autentyzm. Pokazuje kobiety jako jednostki silne, zdecydowane, z zasadami, gotowe stawić czoła wszelkim przeciwnościom. Ale niech was nie zwiedzie tytuł powieści. Lato 1969 roku do beztroskich i sielankowych nie należało, choć miało oczywiście swój niezaprzeczalny urok.
Autorka ma prawdziwy talent do snucia opowieści z klimatem, które czyta się błyskawicznie i z ogromnym zaangażowaniem. Ciekawy opisowy styl, dobrze przemyślana fabuła, interesujące wydarzenia i przede wszystkim emocje, które bombardują nas z każdej niemal strony sprawiają, że możemy bez trudu zatracić się w lekturze. Nie mogłam wprost uwierzyć, gdy przeczytałam, że autorka w przyszłym roku planuje zakończyć swoją pisarską karierę. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że to tylko jakiś żart, albo fejk news. Wiem na pewno, że jeśli tak się stanie, to będzie mi bardzo przykro i będę tęsknić za powieściami Elin Hilderbrand.