Konstrukcja treści"Płytkiego nacięcia" odpowiada tej z pierwszej części cyklu "Hrabstwa Grant". Podobnie jak w "Zaślepieniu", mamy mocne otwarcie - znalezienie zwłok noworodka oraz zastrzelenie nastolatki - a potem przez połowę książki wlecze się akcja, żeby ponownie gwałtownie przyspieszyć w drugiej części.
Największym minusem jest brak systematycznego prowadzenia dochodzenia. Jest przesłuchiwanie uczniów , wypytywanie nauczycieli o nieżyjącą nastolatkę. Ale albo nie są zadawane właściwe pytania, albo brak tu konsekwencji w przeprowadzanych rozmowach, co powoduje, że nic z tego nie wynika. Większą robotę wykonują za policjantów przypadkowi informatorzy, osoby zaangażowane w odkrycie prawdy podsuwające pewne tropy. Wygląda bardziej jakby autorka chciała opowiedzieć nam historię dramatyczną, a nie kryminalną. Więcej uwagi przykłada do budowania tła społecznego, analizowania ludzkich pobudek, obdarzania bohaterów bagażem psychologicznych przemian niż skupia się na metodycznie przeprowadzanym śledztwie. Dużo uwagi tym razem poświecą się policjantce Lenie, wracając do tego co miało miejsce w poprzedniej części. Znowu dostarcza się wielu przemyśleń i wspomnień bohaterów odsuwając na bok bieg obecnych zdarzeń w miasteczku.
Slaughter w swoich książkach bazuje na mocnych punktach, jakim są brutalne opisy znęcań się nad ofiarami, poddawanie ich wymyślnym torturom i zadawania wszelkich możliwych fizycznych jak i psychicznych cierpień. Tyle że wcale nie trzeba posługiwać się makabrą, żeby oddać sedno sprawy, a jednocześnie nadać treści odpowiedniej skali napięcie. Za to tutaj skaczemy od jednego do drugiego odpychającego opisu i to by było na tyle z tych mocniejszych momentów w akcji. Pomiędzy krwawą rzezią treść skupia się już tylko na relacjach Sary z byłym mężem albo tym, jak Lena radzi sobie z traumą po niedawnym uwięzieniu przez psychopatę.
Nie wiem dlaczego po przeczytaniu kolejnej z serii książek Karin Slaughter nadal mam negatywny obraz Sary i Leny. Zasadniczo są to dwie różne bohaterki, obie po traumatycznych przejściach, ale o innym charakterze i podejściu do rzeczywistości, a jednak obie nie wzbudzają we mnie żadnych pozytywnych emocji. A ponieważ treść bardziej oddaje emocje trójkąta bohaterów Sara-Jeffrey-Lena to całość staje się dla mnie nużącym przedzieraniem się przez osobiste wątki przytłaczające dużo istotniejsze elementy jak: pedofilia, pornografia, wszelkie możliwe formy stręczycielstwa dzieci. To co ważniejsze wydaje się tu być na marginesie, dostarczając jedynie spójnego elementu tej części cyklu i dając powód dla dalszego rozwinięcia psychologicznych dramatów postaci występujących w głównych rolach przedstawienia.
Naprawdę, trudno będzie Autorce przekonać mnie w przyszłości do swojego pisarstwa.