Czy istnieje coś takiego jak klasyczny thriller? Nie wiem, wiem natomiast, że sama zaliczam do tej kategorii książki i filmy, których akcja toczy się w przyzwoitym tempie, ale nie goni w nieobliczalny sposób. Te thrillery mają zwykle niejednoznacznych bohaterów, którzy przeżywają poważne problemy, bardzo często są to np. kobiety doznające przemocy domowej lub ludzie, którzy zaplątali się w sieć kłamstw, półprawd i niedomówień. Zazwyczaj w mojej definicji klasycznego thrillera pojawia się agent federalny, policjant czy inny stróż prawa, który pomaga lub szkodzi postaciom. Te wszystkie cechy spełniła ostatnia przeczytana przeze mnie książka Julie Clark pt. "Ostatni lot". Jej premiera już 3 czerwca.
Claire Cook i Eva James poznają się na lotnisku. Obydwie mają jeden cel - rozpłynąć się w powietrzu, zniknąć, uciec i rozpocząć nowe życie. Każda ma dobry powód, aby spełnić to marzenie, każda wie, że jeden błąd może kosztować życie. Podjęta spontanicznie decyzja o zamianie biletów i tożsamości to dopiero początek zmagań o lepsze jutro, choć wydaje się, że z tej szansy na skutek tragicznego splotu okoliczności, skorzysta tylko Claire.
Jako żona prominentnego działacza fundacji non-profit, przyszłego kandydata na senatora, Claire ma niewiele do powiedzenia, kiedy ze strony męża doświadcza przemocy fizycznej i psychicznej. Pragnie uwolnić się od tyrana i zacząć życie od nowa. Postanawia udać się do domu Evy - kobiety, która przypadkiem pomogła jej w ucieczce - i tam spokojnie ułożyć dalszy plan. Nie wie jednak, że historia, którą usłyszała na lotnisku od kobiety ma niewiele wspólnego z prawdą i wymarzone życie pod przybranym nazwiskiem może okazać się koszmarem z powodu tego, przed czym próbowała uciec Eva.
Zapętlona historia dwóch kobiet, poszukujących za pomocą ucieczki, rozwiązania swoich problemów jest ciekawa że względów obyczajowych. Postaci są bardzo dobrze skonstruowane, chociaż wg mnie silniejszą i sympatyczniejszą była Eva. Zresztą jej historia okazała się też dużo bardziej niebanalna niż Claire. Napięcie wielokrotnie sięgało wysokiego poziomu, z kartek powieści wyzierał niepokój o losy bohaterek. Ostatecznie książka spełniła pokładane w niej oczekiwania. Podobała mi się, jednak nie wiem, czy zapadnie mi w pamięć na dłużej. Trzeba natomiast przyglądać się Julie Clark, ponieważ bez wątpienia tkwi w niej duży potencjał.