Opowieść o Lwowie, mieście, które Szczerek zna jak własną kieszeń, jest napisana typowym jego stylem, mocno rozbuchanym, czasami barokowym. To taki miszmasz, w którym dostajemy trochę rzeczy o historii miasta, opowieści o wędrówkach autora po różnych jego zakamarkach, trochę historii o wybitnych lwowiakach.
W naszej świadomości Lwów funkcjonuje wciąż jako mit, jako utracona Arkadia, przepiękne, żywotne miasto, silny ośrodek artystyczny i naukowy (vide 'Genialni' Urbanka). No cóż, nie do końca tak było, przed wojną miasto zmagało się z licznymi problemami, vide 'Kresowy kalejdoskop' Mędrzeckiego.
Ciekawie pisze Szczerek o losach Lwowa po II Wojnie. Oto Polacy i Żydzi, którzy stanowili zdecydowaną większość populacji, zniknęli z miasta: „Gdy Sowieci weszli do miasta, w którym hitlerowcy wymordowali już za czasów okupacji Żydów, zaczęła się z kolei gehenna Polaków. Wywózki, terror. Dokwaterowywanie ludzi, wyrzucanie z domów, groźby, zesłania, chaos, agresja. Na ulicach słychać było coraz mniej polskiego, a coraz więcej: „Jeszcze tu jesteście, polskie bydlaki?”.” Miasto zasiedlili Ukraińcy ze wschodu i Rosjanie, na długie lata językiem dominującym stał się rosyjski. Dopiero w latach 60. do Lwowa zaczęli ściągać Ukraińcy z okolicznych wsi i osiedlać się w nowo wybudowanych dzielnicach: „W ten sposób Lwów, uznawany powszechnie za „najbardziej ukraińskie miasto na świecie” i „stolicę ukraińskości”, posiada zrusyfikowane centrum i ukraińskie w duchu blokowiska.” Mimo tych radykalnych zmian uważa Szczerek, że Lwów nie utracił galicyjskiego, habsburskiego ducha.
Jest bowiem Szczerek miłośnikiem Galicji, wyznaje: „Jestem z Radomia w Kongresówce, i zawsze gdy jeździliśmy do dziadków do Sanoka, galicyjskiego, idyllicznego z mojej kongresowej perspektywy miasteczka, czułem, że wjeżdżam do innego kraju. (...) Tam było więcej z Czech, Słowacji, Węgier i Austrii niż z podwiewanych Rosją równin dawnego Królestwa.” Podobne klimaty odnajduje we Lwowie, to bardzo ciekawe jeśli się weźmie pod uwagę prawie całkowitą wymianę ludności po wojnie. Może duch miasta przetrwał w murach... Znamienne, że w Ukrainie Lwów uchodzi za najbardziej europejskie z miast: „do Lwowa przyjeżdżają żyć ci Ukraińcy, którzy chcieliby zaznać „europejskiego stylu życia””.
Jest w książce wiele interesujących opowieści z czasów współczesnych, można ją wręcz traktować jako swego rodzaju bedeker po mieście. Pisze nawet Szczerek o skutkach wojny rozpoczętej w lutym: zniknęli zagraniczni turyści, zdarzają się wyłączenia prądu, ale Lwów nie stracił swego optymistycznego ducha.
Ciekawa to opowieść odmitologizowuje nieco to wspaniałe miasto, tak bliskie sercom wielu Polaków.